3. Olivia - kwiaty

29.5K 732 101
                                    

– Proszę bardzo, czarna kawa taką jaką szef lubi – stawiam na biurku kubek z kawą. Sztucznie się uśmiecham. Za dziesięć minut zaczynam pracę, a szef zawsze o tej godzinie ma mieć postawioną kofeinę przed nosem. Nie mam odpowiednich kwalifikacji by być asystentką szefa, ale jakoś udało mi się zdobyć tą robotę. Przeszłam odpowiednie szkolenia. Dobrze zarabiam i wywiązuję się ze swoich zadań. Szef jest miłym, siwym facetem po pięćdziesiątce. Można się z nim dogadać, ale jest też bardzo wymagający.

– Dziękuję. Co dzisiaj mam zaplanowane? – Pan Tom zakłada ręcę na piersiach. Ma na sobie brązową marynarkę i białą koszulę. Siedzi za biurkiem, więc nie widać jakie spodnie ma. Na jego ogromnym, czarnym biurku panuję ład i porządek. Przy jednej krawędzi stoi zdjęcie z jego rodziną w ramce. Na środku laptop, obok niego ważne papiery poukładane w stos. Przy drugiej krawędzi biurka są długopisy, szywacze, kartki samoprzylepne, ołówki, gumki. Zaczynijmy od tego czego tam nie ma?

Patrzę w swoje notatki, a raczej mazy.

– O dziesiątej ma Pan spotkanie z   Panem Bredem w kawiarni na rogu. W tej co zawsze. Stolik jest już zarezerwowany. O trzynastej kolejne spotkanie w pańskim gabinecie tym razem mniej formalne. Dotyczy posady w pańskiej firmie. Ashly za kilka minut przyniesie Panu papiery, z którymi powinien  się Pan zapoznać. Jeśli nie czeka na Pana papierkowa robota, to to wszystko na dziś – przełykam ślinę. Od tego całego mówienia zaschło mi w gardle.

– Dziękuję, Olivio. Dobrze wiesz co masz robić. Plan działania na następny tydzień odbierzesz od mnie w piątek. To tyle co chciałem powiedzieć. Życzę Ci miłej pracy – uśmiech wchodzi na moją twarz.

– Dziękuję, wzajemnie – odwracam się tyłem i wychodzę z jego gabinetu, który zresztą jest piękny. Czarne, stylowe meble. Ogromne okno od podłogi do sufitu i widok, który zapiera dech w piersiach. Podążam długim, szerokim korytarzem do swojego małego, ale również cudnego gabinetu. Mijam innych pracowników. Skinieniem głowy witam się z recepcjonistką. Wchodzę do "siebie" i oddycham z ulgą. Lubię swoją pracę, lecz nie lubię jednego. Przez nią muszę często rezygnować ze swoich planów. Czy to wycieczka czy durna kolacja z Matthewem.

Czeka mnie coś czym naprawdę gardzę papierkowa robota. Muszę je uporządkować na regale od A do Z. Moje biuro ma również takie okno jak w gabinecie szefa. Jest dużo mniejsze, ale wnętrzę jest bardzo moje. Białę meble i czarna, marmurowa podłoga. Biurko stoi na środku, a za nim regały poustawiane  wzdłuż jednej ściany. Sięgam po pierwszy segregator i kładę go na biurku. Muszę zrobić z tym porządek, bo niedługo nic tutaj nie znajdę. Pracuję tu od dwóch lat, jak na razie nie narzekam i nie wyobrażam się siebie w inny miejscu.

Po ośmiu godzinach mogę wyjść do domu. Wstaję z obrotowego, czarnego krzesła i w tym momencie do pomieszczenia wchodzi Ashly z wielkim bukietem czerwonych róż.

– Jakiś napakowany, łysol w garniturze i okularach kazał bym Ci to przekazała. W środku masz liścik, ale nie czytałam tylko widziałam kartkę – moja miną rzdenie. Po trzech latach mnie znalazł? Kobieto on od trzech lat może wiedzieć gdzie ty jesteś!

Co się dzieje? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła – robi mi się nie dobrze. Nie powiedzieć Ashly wszystkiego że szczegółami. Ufam jej, ale nie ufam je wystarczająco, by jej to powiedzieć ze szczegółami.

– Trzy lata temu gdy tu przyleciałam. Zakończyłam związek, bo mężczyzna, z którym się spotykałam bardzo mnie skrzywdził. Tym wyjazdem miałam wszystko zakończyć. Od trzech lat nie byłam w swoim kraju, a teraz to...

– Spokojnie może to od Matthewa – czarnowłosa siada przed biurkiem na krześle. Robię to co ona, tylko siadam na swoje miejsce. Ręce mi się trzęsą, a myśly uciekają na Sycylię. On nie może zniszczyć mojego szczęścia.

Okiełznać Diabła [Zakończone] Where stories live. Discover now