42. Olivia - Mój syn

15.9K 596 62
                                    

Śmiać mi się chcę, gdy patrzę na obrażonego Riccardo. Po naszym wczorajszym wypadzie nie odezwał się ani słowem. Próbowałam go udobruchać seksem, ale nawet wtedy nic nie powiedział tylko z wzwodem w spodniach wyszedł z sypialni.
Ten widok zapamiętam do końca życia.

Wszyscy siedzimy przy dużym stole w restauracji z widokiem na Koloseum. Słońce tak daje, że jest to ledwo do wytrzymania. Mam ochotę schować się w lodówce. Wzdycham. Atmosfera jest napięta, a Rick sprawia wrażenie jakby miał ochotę przywiązać mnie do siebie. Spoglądam na dziewczyny, które również starają się zachować powagę. Jakbym teraz wyszła do toalety Riccardo pewnie poszedłby za mną z gnatem w ręku odstraszając niewinnych ludzi. Kelner podchodzi do nas z tacą w ręku, okłada nasze dania na stół i idzie po resztę. Uśmiecham się na widok Lasagne. Robię te danie często, jednak zrobione przez kogoś innego smakuje jeszcze lepiej. Widzę jak kobiety siedziące przed nami odwracają się do Riccardo i rzucają mu zalotne spojrzenia. Zaciskam jeszcze mocniej ręce na widelcu. Rick uśmiecha się. Patrzę na niego.

Jeszcze moment, a wstanę i szarpnę te suki za włosy i rzucę głowami o stół w te pieprzone krewetki!

- Nie rób tego, bo nie działa to na mnie - mówię wypranym głosem bez emocji. Spogląda na mnie.

- Nie sądzę - stwierdza. W środku cała się gotuję. Odwzajemnia uśmiech kobiet, a ja mam ochotę zedrzeć im te uśmiechy. Jeszcze moment a wybuchnę. Zazdrosna kobieta równa się zła kobieta.

Wstaję, gdy kolejny razy tego dnia ciśnie mnie pęcherz. Eva patrzy się na mnie dziwnym wzrokiem, którego nie rozumiem. Dołącza do mnie. Fabio idzie za nami jak cień.

- Ile razy byłaś tego dnia w łacience? - pyta wymijając gości restauracji.

- Nie wiem. Szósty - stwierdzam nie wiedząc o co jej chodzi. Kręci głową w zamyśleniu i wraca do stolika. Szybko załatwiam potrzebę i wracam do towarzystwa.

Matteo rozpoczyna rozmowę o planach, które dziś mają. Jednak nie przysłuchuje się im. Nie moja sprawa. Moim zadaniem jest to, by dziś sprawić, że Riccardo zacznie się do mnie odzywać i zakończy tą swoją dziecinadę. Zachowuje się jak baba z okresem.

- Możesz raczyć się do mnie odzywać? - pytam szepcząc. Kładę dłoń na jego biodro. Jednak on ją spycha. Nigdy nie pomyślałabym, że Riccardo nie będzie chętny na seks, ale jednak. Nie to nie, łaski bez. Prycham. To co następuje chwilę potem nadaje mojemu sercu szybszego bicia. Odskakuje od stołu, gdy Riccardo, Fabio, Matteo i Doriano wyjmują broń zza kabury. Ludzie z krzykiem uciekają. Robi się tłok. Nie wiem co zrobić. Patrzę się na rozgrywająca scenę z otwartymi oczami nie mogąc się ruszyć.

- Olivia rusz dupe! Uciekamy! To nie jest miejsce dla nas! - Sam krzyczy, jednak ja nie reaguje. Ze stresu czuję mdłości kolejny raz tego dnia. Glock Riccardo celuje w głowę mężczyzny stojącego parę metrów dalej. Doskonale wiem, że mężczyzna jest w transie i lepiej go nie wkurwiać. Moje nogi dalej odmawiają posłuszeństwa. Riccardo patrzy na mnie nieobecnym i dziwnym wzrokiem, wzrokiem zabójcy, capo. Przęłykam głośno ślinę.

- Podejdź tu - mówi zachrypniętym głosem. Bez sprzeciwu wykonuje jego polecenie. Łapię mnie za rękę i mocno całuję. Odrywa mnie od siebie. Patrzy na chłopczy przy prawym boku mężczyzny z dziwnym spokojem. Przekierowuje twarz na dziecko. Wygląda jak skóra zdjęta z Riccardo.

- To mój syn. Weź go proszę, zaopiekuj się i wsiadaj z nim do auta - drętwieje. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że ludzi Riccardo jest znacznie lepiej. Jeden z nich podaje mi przestraszonego chłopczyka. Biorę go ledwo. Mam wrażenie, że za moment zasłabne od napływu emocji i zdarzeń. Chłopiec może mieć na oko trzy lub cztery lata. Patrzę na niego. Jest śliczny. Ma piękne wręcz lazurowe oczy, długie rzęsy i brązową czuprynę. Gdy patrzę mu w oczy od razu mam dziwne wrażenie, że muszę go chronić.

Patrzę w oczy Riccardo. Sprawia wrażenie zadowolonego z widoku mnie z dzieckiem. Przytulam dziecko do piersi i wychodzę z dziewczynami bocznym wyjściem. Jestem w szoku. Z Fabio i jednym z ludzi Riccardo jedziemy do apartamentu. Trzymam dziecko w ramionach. Biorę głęboki oddech.

- Będzie dobrze - mówi Sam, a Eva pocieszająco masuje mnie po ramieniu.

- Jak masz na imię? - pytam go. Chłopczyk unosi lekko główkę.

- Luca - szepcze niemal nie słyszalnie. Piękne imię. Ma słodki głosik.

---------------------------------------------------

Zaczyna się... 🙈🙊


Okiełznać Diabła [Zakończone] Where stories live. Discover now