12. Olivia - Głupia naiwność

26.1K 802 124
                                    

Nie pamiętam co tak dokładnie  się stało po tym jak oprawca rozerwał mój biustonosz. Odleciałam, chociaż nie mam bladego pojęcia jak. Otwieram oczy. Widzę biały sufit. Rozglądam się, jestem w hotelowym pokoju. Nie wiem gdzie i kiedy i jak się tu zjawiłam. Nagle chciał mnie zgwałcić jakiś facet, odleciałam i jestem w hotelowym pokoju. Kurwa śniło mi się to?

Z niepokojem idę do pokoju dziewczyn, tam ich nie ma. Zaczynam się martwić i idę do salonu. Oddycham z ulgą, gdy widzę je siedzące na sofie. Są blade jak ściany, czyli wcale mi się to nie śnioło. Przeżyłam to już cztery razy, wiem, że to jest okropne, jednak one przeżył to poraz pierwszy. Wiem, że powinnam je wspierać. Jednak mam ochotę sprać dupsko Sam.

Eva patrzy się na mnie smutnym wzrokiem. Każda z nich ma kolana podciągnięte do brody i paczkę husteczek przy sobie. Opieram się o framugę drzwi. Jednak po chwili decyduję się na pójście w prawdziwy ogień. Wchodzę do salonu. Gdy jestem w głębi pomieszczenia widzię, że przy stole siedzi Riccardo, Matteo i Doriano z pustym wzrokiem utkwionym w kremową ścianę. Przy sobie mają szklaneczki z alkoholem, pewnie whisky. Jestem wściekła na Sam, ale sama nie jestem bez winy. Patrzę jak Eva zmiania pozę na szarej narożnej sofie. Zwracam uwagę wszystkich w salonie siadając na sofie. Gdy tak na wszystkich patrzę chcę mi się płakać. Jednak muszę być silna. Dla siebie i dla Matta. Idę do kuchni i wyciągam szklankę taką jaką mają mężczyźni przy stole. Podchodzę do prostokątnego brązowego stołu. Zajmuję jedno krzesło i nalewam sobie trochę alkoholu. Na codzień nie piję mocnego alkoholu, tylko wtedy kiedy mam doła, a teraz właśnie go mam. Mam ochotę się schlać, by o wszystkim zapomnieć jednak to nie jest najrozsądniejsze rozwiązanie. Przechylam szklankę do ust. Czuję gorzki posmak. Łapie łapczywie powietrze. Cholera jak można to tak normalnie pić. Oni piją to jakby to był zwykły napój.

– Olivia, przepraszam... – Sam zaczyna cicho jednak po chwili przerywa i wybucha płaczem. Nie jestem wstanie nic jej odpowiedzieć, bo po prostu żadne słowa nie chcą przejść przez moje usta.

Wszyscy milczą przez dobry kwadrans. Nikt nie jest w stanie się odezwać. Czuję wzrok Riccardo na swoim ciele. Jestem mu naprawdę wdzięczna, że nas uratował razem z Matteo i Doriano, ale nie będę mu stóp całować. Dalej nie wybaczę mu tego co mi zrobił. Podziękuję i tyle niech na nic więcej nie liczy. Niech spada na drzewo prostować banany. Może się gniewać, obrażać jak małe dziecko. Droga wolna, ale niech już mnie w to nie miesza.

– Oli ja naprawdę nie chciałam –, mówi ledwo po raz drugi. Dobrze wiem, że nie chciała, ale zachowała się jak nastolatka z burzą motylków w brzuchu. Wszystkie mogłyśmy skończyć o wiele gorzej.

– Wiem – wysilam się, by coś powiedzieć. Chcę, by to zdarzenie szybko poszło w niepamięć i byśmy dalej w pełni korzystały z wyjazdu. Bez żadnych tajemniczych typów  spod ciemnej gwiazdy. Jednak wiem, że to myślenie o tym niefortunnym zdarzeniu będzie siedzieć w naszych głowach przez dobre bite dwa tygodnie jak nie więcej.

– Riccardo mogę prosić  cię na słówko? W cztery oczy – podkreślam ostatnie zdanie, bo wiem, że dziewczyny najchętniej uczestniczyłby w naszej wymianie zdań. Riccardo wstaję z krzesła jest opanowany, a emanująca od niego władczość roznosi się po całym pomieszczeniu. Idę pierwsza do mojej sypialni. Czuję jak skanują moją sylwetkę za co dałabym mu w pysk, ale nie wypada po tym co dla mnie zrobił. Siadam na łóżku małżeńskim, które nie jest idealne pościelone po moim wypoczynku. Siadam w siadzie skrzyżnym. Mężczyzna nie siada koło mnie co lekko mnie zadziwia. Czyżby wreszcie dał mi spokój?

Obserwuję jego ruchy. Siada w szarym głębokim fotelu z drewnianymi nóżkami. Nie zmienił się za dużo. Trzy lata do przodu jeszcze bardziej działają na jego korzyść wygląda dojrzalej. Przysztrzyżone włosy pasują do niego idealnie. Jestem pewna, że nawet stare babcie, ktore mijają go na ulicy marzą o tym, by wziął je w jaki kolwiek sposób. Zamknął drzwi co bardzo mnie cieszy. Może uda nam się zachować chwilę prywatności, intymności.

– Nie wiem od czego zacząć – motam się.

– Najlepiej od początku – mówi spokojnie. Podnoszę brwi do góry. Na serio?

– Bardzo dziękuję ci, że nas uratowaliście. Gdyby nie wy nawet nie chcę myśleć co by się stało. Odczytałeś SMS? – pytam. Lustruję jego ciało. Jest jeszcze bardziej wyćwiczone i opalone. Już zapomniałabym jak idealnie jest się opalać na Sycylii. Tęsknie za nią, bo jest to mój prawdziwy dom, ale nie mogę do niego wrócić. Nie mogę, nie chcę. To by wiązało się z powrotem do przeszłości. Zresztą w Jacksonvill czeka na mnie narzeczony, który mnie kocha i nigdy by nie zgwałcił. Nawet nie powiem mu co stało się na jachcie. Tylko by się zdenerwował, choć uchodzi za oazę spokoju. Chciałby bym zerwała wszelkie kontakty z dziewczynami co mocno powiedziałoby mi, że to jest ten moment, w którym nie powinnam tej relacji dalej ciągnąć. Kocham dziewczyny są dla mnie jak siostry. Pomimo tego, że Sam popełniła błąd rzuciłabym się za nią w ogień.

– Zmieniłem numer nie dostałem żadnej wiadomości – tego nie przewidziałam. W końcu minęły trzy lata.

– To skąd wiedziałeś, że potrzebujemy pomocy? – dopytuję, bo bardzo mnie to ciekawi. W końcu nie jest superbohaterem. Nie może znaleźć się w tym momencie, gdy ktoś go potrzebuję. To nierealne i wprost głupie.

– To już nie jest sprawa, którą powinnaś zaprzątać swoją śliczną główkę, mała – już mam zamiar mu odpowiedzieć, by tak do mnie nie mówił, ale podchodzi do mnie i przykłada swój palec do moich usta.

– Ucisz się w końcu, laleczko – wzdrygam się z obrzydzenia gdy mnie dotyka. Sama siebie tym dziwie. Moje ciało wie, że to mój oprawca i nie umie reagować inaczej. Patrzę na niego i dostrzegam w jego oczach ból. Widzę, że próbuję to ukryć. Jednak dość ciężko mu to wychodzi. Patrzę mu w oczy. Wyłączył emocje. Cholernie boje się co powie. Chociaż nie poeinnam.

Milczymy obydwoje. Widzę jak zaciska szczęki. Chciałam mu tylko podziękować, a widzę, że może skończyć się to nieprzyjemnie. Jednak to nie moja wina. Mógł nie brać narkotyków wtedy wszystko zakończyłoby się w pokojowych relacjach. I nie wzdrygałabym się na jego dotyk.

– Jeszcze raz ci dziękuję. Jednak nie mam ochpty padać ci do stóp. Zrozum to, dla mnie to wcalę nie jest łatwe. Czuje się jakbym była skazana na gwałty. To już czwarty raz. Naprawdę nie chcę kolejnego – wyjawiam mu co o tym wszystkim myślę.

– Nie ma za co. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa, bo na nie zasługujesz. Nas nie ma i nie będzie zrozumiałem to. Po tym jak mogłaś zostać zgwałcona poraz czwarty. Dam ci spokój, nie będe wchodził w drogę. Żegnaj, Olivio – obserwuję jak wstaję. Podążam za nim wzrokiem. Nie wiem czemu, ale boli mnie to, że już więcej mogę nie usłyszeć jego głosu. Jednak tak powinno być, od samego początku. Powinnyśmy być dla siebie obcy. A on nie powinien atakować mnie na publicznej plaży. Jestem rozdarta i nie wiem co mam robić. Słyszę jak zamyka drzwi. Mam ochotę za nim biec. Olivia, nie zachowuj się jak dziecko. Przejdzie ci, już przeszło. Trzy lata temu, gdy cię zgwałcił. To potwór. Nie powinnaś się dołować. Zaczynasz coś nowego.

Gówno prawda, jeśli kocha to wróci.

Olivia! Ogarnij się. Bierz dupę w troki i pokaż jak ci nie zależy – karce się za te myśli. Przecież i tak z nami już dawno wszystko skończone. Mam ochotę rozwerwać z siebie skórę. Matko, przecież ja mam narzeczonego.

Nie mogę, pokaże mu jak bardzo boli mnie to co zrobił. Biegnę za nim. Zatrzymuję go przy recepcji hotelowej. Łapię go za ramię, odwraca się.

– Zostań, zostań ze mną proszę.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

Wracam  kochani! Czas odliczać do wakacji i do częstych rozdziałów. Tymczasem Olivia planuję zniszczyć Riccardo...

Czy jej się to uda? Zobaczymy...

Okiełznać Diabła [Zakończone] Where stories live. Discover now