19. Riccardo, Olivia - Czas minął

22K 689 86
                                    

- Kto kurwa? Co ty pierdolisz?! - wychodzę szybko z gabinetu. Trzskam drzwiamy i je zamykam. Wybiegam z willi i daję znać moim ludziom, że mają podstawić auto.

- Pilnowałem Evy i Sam. Olivia poszła do łazienki. Od godziny jej nie ma. Dziewczyny zaczęły jej szukać. Poszedłem do toalety, ale jedyne co zastałem to otwarte okno. Będę jeździ autem po olkolicy. Stary przepraszam cię. Wiem miałem nie spuszczać jej z oka. Spierdoliłem sprawe. - pierwszy raz odkąt znam Doriano mam ochotę po prostu go zatłuc. Miał jej pilnować czy to kurwa aż tak trudne?!

Zbieram ludzi. Wsiadamy do SUVa i jedziemy w okolice, w których przebywały dziewczyny. Drugie auto jedzie za nami. Dostrzegam Sam i Eve. Z daleka widać, że są rozstrzęsione.

- Zatrzymaj się przed nimi - polecam kierowcy. Wysiadam z Matteo i idę w stronę Evy i Sam. Gdy nas dostrzegają biegną w naszą stronę.

- Co się stało? - mówię wkurwiony, choć wiem, że to nie ich wina.

- Nie wiem no... Poszła do toalety i długo nie wracała. Pomyślałyśmy, że coś się stało, więc poszłyśmy tam, ale zastałyśmy tylko otwarte okno. Nie mam bladego pojęcia gdzie ona jest! - Eva ryczy, a ja mam ochotę potrząsnąć nią z całych sił, by się ogarnęła, bo w takim stanie to w ogóle nam nie pomoże. Staram się być spokokojny z całych sił, ale chuj mnie strzela, gdy myślę, że może dziać jej się krzywda.

Rozglądam się. W oczy nie rzuca mi się nic podejrzanego. Dziewczyny siadają na ławce niedaleko fontanny. Wołam mojego brata.

– Powiedz chłopakom, którzy są na bazie, że mają sprawdzić wszystkie opuszczone budynki i zadzwonić do szpitali – rozkazałem. Ktoś kto to zrobił już może pożegnać się z życiem.
Czuję się jakbym był w jakimś pierdolonym transie. Dobrze znam to uczucie z przed trzech lat.

– Coś jeszcze? – patrzy się na mnie pytającym wzrokiem.

– Zawieź je do mnie do domu i przydziel zaufanych ochroniarzy. Jeśli ktoś porwał Olivię może zrobić to samo z nimi.

Po chwili patrzę jak odjeżdżają, a ja w jednej chwili stawiam wszystkich na nogi. Nikt nie ma prawa tknąć mojej kobiety ani spojrzeć na nią wygłodniałym wzrokiem. Za to utraci życie.

Olivia

Budzę się. Przecieram twarz dłońmi. Naokoło mnie jest ciemno tak, że nie widzę kompletnie nic. Leżę na zniszczonym materecu. Próbuję wstać, ale nie udaje mi się. Upadam, bo kręci mi się w głowie. Czuję się okropnie. Nie wiem co zrobić. Próbuję myśleć racjonalnie, ale w takiej sytuacji jedyne co mi się udaję to uronienie łez.

Nagle zapala się ostre światło. Podnosze się, ale nikt nie wchodzi. Jestem w szarym obdrapanym miejscu. Tynk ze ścian leży na podłodze. A na podłodze wylany jest nierówno beton. Pokój, a może raczej piwnice oświetla jedna, goła żarówka. Leże na materacu w jednym rogu pomieszczenia. Chcę mi się płakać, czuję, że to już koniec. Wierzę, że i to wytrzymam w końcu nie na darmo przeżyłam tyle gwałtów.
Jednak gdzieś w głowie pojawia się myśl, że tego już nie przeżyję. Choćby Riccardo postawił na nogi wszystkich na świecie to mój koniec.

– Dzień dobry, śpiąca królewno. Wyspałaś się? – słyszę jego obrzydliwy głos, rozpoznam go choćby z kilometra. Żółc podchodzi mi do gardła. Za jakie grzechy.

– Oj, co się stało, że nagle jesteś taka cicha? Wiem, że dalej mnie pragniesz, a ja ci to dam. Już niedługo... – co on pierdoli. Prędzej skoczę z mostu niż poczuję do niego coś więcej oprócz nienawiści i obrzydzenia.
Nie wiem skąd słyszę jego głos, w końcu go tu nie ma. A nie dotrzegam żadnego głośnika.

Dalej milcze.

– Proszę, wypuść mnie! – łkam, czuję, że to go tylko bardziej nakręca.

– Pamiętasz może jak dałem ci upragniony orgamz wpychając w twoją ciasną cipkę szczoteczkę do zębów? To był nasz pierwszy raz. Taki jakiego pragnęłem odkąd ciebie zobaczyłem – chcę mi się wymiotować na wspomnienie tego zdarzenia. Ból był okropny. Czułam się jakby coś rozrywało mnie od środka, a on miał z tego chorą satysfakcję patrząc na moje cierpienie.

Przyszedł do mnie do łazienki. Jak myłam zęby. Wtedy łudziłam się, że będziemy szczęśliwi, jednak on okazał się chorym psychopatą i popierdoleńcem.
Wiedziała o tym tylko Eva.

– Już za niedługo znów będziesz wiła się z rozkoszy – zawszę, gdy dochodziło do zbliżenia nie wchodził we mnie swoim przyrodzeniem tylko przedmiotem, który miał akurat pod ręką.

– Uwielbiam, gdy błagasz, ale o co innego. Możesz być spokojna, dam ci to, ale najpierw potrzymam cię w niepewności. Nie powiem ci czym to zrobie. Była szczoteczka do zębów, świeczka, długopis to czas na coś zmacznie bardziej podniecającego.

Pamiętam dokładnie dzień, w których chciał we mnie wejść swoim przyrodzeniem. Nie udało mu się. A ja nawet nie wiem jakim cudem on żyje. Już dawno podobno gryzł piach.

– Bądź spokojna. Przyjdę. Odliczaj godziny – mówi, po czym słyszę głuchą ciszę. I wszędzie znowu jest ciemno. Już nie powstrzymuję łez. To jest mój koniec. Nie widzę już teraz swojego dalszego życia. Pora je pożegać, powiedzić pa.

Poskładałam kawałki szkła, jednak szklanka znowu pękła...

---------------------------------------------------

Nosz cholera! Co to za psychopata. Jak myślicie kto to jest?

Okiełznać Diabła [Zakończone] Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon