9. Olivia - Masz na niego ochotę?

27K 743 101
                                    

Na szczęścia udaję mi się dojść do hotelu bez żadnych większych problemów. Zamykam za sobą drzwi i opieram się o nie głośno wzdychając. Dziewczyny siedzą na kanapie w małym, przejrzystym salonie, który jest kuchnią i jadalnią w jednym. Patrzą na mnie wyczekująco. Dobrze wiem, że chcą, bym wszystko im opowiedziała nie omijając żadnych mniej ważnych szczegółów, lecz nie mam na to siły. Nie teraz. Zdejmuję buty w małym korytarzu. Staję bosymi stopami na białej, hotelowej wykładzinie. W korytarzu są drugie drzwi, które prowadzą do małej łazienki w fioletowych odcieniach. Duża szafa, mniejsza na buty a nad nią lustro. Nie jestem zmęczona fizycznie jest to ból psychiczny. Dwa lata zajmowało mi pogodzenie się z tym co zostawiłam i co warte uwagi z nim. Gdy w końcu mi się udało on powrócił. Niszcząc wszystko jeszcze raz. Idę do swojego pokoju nie mówiąc nawet "cześć". Dziewczyny uznały, że ja będę miała osobny pokój, bo może przyprowadzę sobie hiszpana. Za to one śpią w jedynym. Po mimo tego, że jest wczesna godzina potrzebuję się zdrzemnąć. I zapomnieć o tym wydarzeniu z przed godziny. Po co rozdrapywać stare rany? Nie warto.

Następny dzień

– Ferejna zarządzam, że dziś idziemy pozwiedzać – Sam staję na przeciwko mnie i Evy z pozą superbohatera.

Ja naprawdę czasami zastanawiam się oto z kim ja się zadaje?

Wczoraj wieczorem wcale nie piłyśmy dużo. Dwie butelki słodkiego, musującego wina na naszą trójkę. Nie wiem czy Sam jeszcze trzyma, jeśli tak to wsyd z nią gdzieś wyjść.

– Masz jakieś konkretne plany, żebyśmy wiedziały się jak ubrać? – dopytuję Eva. Z tego co wiem to dziewczyny odpowiadają za atrakcje, ale podobno umówiły się, że jadna odpowiada za kilka a druga tak samo. Tak, więc same siebie zaskakują.

– Wynajęłam nam rejs u przystojnego i bogatego mężczyzny – porusza brwią. Wybucham śmiechem.

– Masz na niego ochotę?

– Postanowił nam pomóc i to całkowicie za darmo. Stwierdził, że takim pięknym paniom z przyjemnością pomorze – zaczynam się obawiać, że facet jednak wystawi nam rachunek i to dość nie przyjemny.

Już poznałam się na takich mężczyznach i wiem, że to nie jest dobry pomysł, by korzystać z takich "usług". Wolałabym zapłacić za taki rejs, który byłby całkowicie legalny i bym się nie bała, że facet nas zgwałci.

– Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł – zaczynam spokojnie, by nie zepsuć świetnego humoru Sam. W życiu trzeba uważać. Już dokładnie się tego nauczyłam i tego, że na zaufanie trzeba zapracować. Mieć twardą dupę i dmuchać na zimne.

– No dziewczyny! Zaszalejmy raz. Jak wyjdziesz za Matta to na pewno z domu cię nie puści. On taki jest. Ma starożytne zasady! – Sam z całych sił próbuje przekonać mnie i Eve. Obie poznałyśmy świat jakiego nie powinna znać normalna dziewczyna. Od tej pory uważamy na wszystko dwa razy mocniej. Dla tego Sam z naszej trójki jest najbardziej zwariowana, bo nie wie co to niebezpieczeństwo. Jak odpowiadałam jej o Riccardo stwierdziła, że dramatyzuję, że nic mi się nie stało. Trzymała takie zdanie do czasu gdy w końcu powiedziałam, że mnie zgwałcił. Wtedy miała ochotę zabukować bilet na Sycylię i jak najszybciej rozprawić się z Panem "Wszystko jest moje".

– Sam, to nie jest dobry pomysł – ciesze się, że Eva podtrzymuję moje zdanie. Gdyby przystała na propozycje  Sam pewnie teraz uległabym im i nie byłabym z tego zadowolona.

Sam krzywi się. Chyba zaczyna rozumieć sytuację. Nie wiemy kim jest ten mężczyzna. Dobrowolnie może być tylko bogatym biznesmenem albo typem z czarnej uliczki.

– No to pójdę sama – decyduję. Mam ochotę zatrzymać siłą tą kobietę w hotelu. Jest uparta i nieodpowiedzialna. Żyje chwilą, ale ta chwila może być tą ostatnią. Patrzę porozumiewawczo na Eve. Przecież nie możemy jej puścić samej, ani nie zamkniemy jej bezwłasnej woli.

Przyleciałyśmy tu razem, więc trzymamy się razem. Damy sobie radę. Przecież kto jak nie my?

– Dobrze, pójdziemy z tobą, ale nie ruszasz się nigdzie bez nas. Jeśli coś się zaniepokoi to od razu nam o tym mówisz i wszystkie spierdalamy choćbyśmy miały wskoczyć do wody. Czy to jasne!? – unoszę się, by Sam zrozumiała jak poważne konsekwencje może mieć ten wypad.

– Dobra, mamo! – śmieje się. Na szczęście jestem ubrana w letnią sukienkę i złote sandałki tylko wezmę jeszcze jakąś mniejszą torebkę i voilà!

Po godzinie jesteśmy w porcie Puerto Banus Marina. Wielkie, ekskluzywne jachty, które pewnie kosztowały miliony. Drogie, sportowe samochody i te restauracje, w których o byciu mogę tylko pomarzyć. No około są białe budynki. Za cumowanie w przystani pewnie się płaci nie małe sumy. Czuję się ty jak mały krasnoludek, który wszedł do tego domku, który nie jest jego.

– Hola, hermoso! – kurwa, a po angielsku się da?

– Speak English? – pytam z nadzieją, że wszystko zrozumiem. Na szczęście zaczyna rozmowę z Sam, która jako tako umię mówić po hiszpańsku.

Patrzę na jacht. Jedno z wielu rzeczy, które mnie nie pokoją to mężczyzna stojący na jachcie, który ma w dłoni broń...

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

Rozdział miał być o wiele dłuższy, ale najwyżej następny będzie dłuższy.

Co myślicie o pomyślę Sam?

Mam jeszcze jedno pytanie, bo się wacham. Czy chcecie, by Olivia w drugiej lub trzeciej części zaszła w ciążę?

Okiełznać Diabła [Zakończone] Where stories live. Discover now