8. Olivia - Strzał w dziesiątkę

27.1K 831 103
                                    

Otwieram szeroko oczy. Przecież nigdy nie miałam go spotkać. To nie jest możliwe. Jej wzrok mówi mi, żebym się odwróciła. Wiem, że to co zobaczę nie zrobi ze mnie jeszcze szczęśliwszej. Diabeł powrócił, a to nie jest dobry znak.
Wszystkie znaki na niebie mówią mi, żebym wiała jak najdalej. Wtedy będę szczęśliwa. Odwracam się. W końcu muszę się z nim zmierzyć.

Jest jeszcze bardziej przystojny niż trzy lata temu. Bardziej dojrzały, a jego czarne oczy nie zmieniły się. Są tak samo piękne. Jak przed trzema laty. Wygląda jakby wyrzeźbił go anioł. Ma przystrzyżone włosy. Spojrzenia mu w oczy wiele mnie kosztuję.

- Witaj - do tej pory jego męski, twardy głos mogłam słyszeć tylko w snach.

- Riccardo - szepczę. Nie boję się tej rozmowy. Kiedyś przecież musiał nastać ten dzień. Przez chwilę milczymy nic do siebie nie mówiąc. Jest w białej koszuli, w której odpiętę są pierwsze dwa guziki. Czarne, jeansowe spodnie i mokasyny na nogach.

Czemu akurat teraz, gdy wszystko zaczęło się układać?

Pożera wzrokiem moje ciało. Gdybym przewidziała, że tu go spotkam nie ubierałabym tego cholernego, czerwonego wyzywającego stroju. Eva podaję mi narzutę, którą od razu nakładam. Chyba wyczuła jak się czuję.

- Co ty tu robisz? - nie jestem nic więcej w stanie powiedzieć. Musi przejść pierwszy szok. Zaraz koło jego lewego boku ustaję Doriano w podobnej stylizacji. Zaś po prawej stronie jego brat Matteo, którego miałam okazję poznać, gdy uciekałam z jego willi.

- O to samo mogę zapytać ciebie - wzdycham. Teraz będziemy się kłócić kto pierwszy odpowie?

- Jestem... Na wakacjach z przyjaciółkami - kłamię. W sumię po trochu jest to prawdą. - Nie powinno cię to obchodzić! - warczę.

- Wiem, że nie jesteś na zwykłych wakacjach - tak szybko mnie przejrzał?

- W dupie ma co wiesz, a czego nie wiesz, wiesz? Opierdol się ode mnie raz na zawsze! - wydzieram się i gestykuluje rękoma. Kila osób koło nas patrzy się w naszą stronę. Teraz najmniej mnie to interesuję.

- Zamknij się! - syczy. Oj, boi się, że narobię mu siary?!

- O, masz rację pokaż na co cię stać! Nawyzywaj mnie, zgwałć, groź. W końcu jesteś sobą co?

- Powiedziałem coś! - chyba na prawdę go wkurwiłam. Dopiero teraz zdaję sobię sprawę, że rozmawiam z nim w swoim ojczystym języku.

- Wiesz co? Spieprzaj! - wkurzona do granic możliwości. Zabieram swoje rzeczy z leżaka i mówię oniemiałym dziewczynom, że idziemy.

Riccardo łapię mnie za nadgarstek, gdy próbuję go wyminąć. Patrzę w jego czarne oczy. Wyglądają tak piekielnie jak przedtem.

- Porozmawiaj ze mną.

- W twoich snach! Możesz pocałować mnie w dupe! - odpyskuwuje. Nie panuje nad sobą. Naprawdę jest wkurzona. Mam ochotę wyrzygać mu wszystko to co o nim sądzę. To jak zniszczył mi życie. Dobrze wie co zrobił mi Carl, a jednak powtórzył to. Z jeszcze większym zniszczeniem mnie.

- Z miłą chęcią to zrobię - i ten uśmieszek, który jeszcze bardziej podnosi mi ciśnienie.

- Dziewczyny idźcie już w stronę hotelu, ok? Dołączę do was później - zwracam się do nich. Chyba wiedzą, że to nie jest dobry pomysł na jakiekolwiek protesty. Patrzę jak odchodzą. Mam nadzieję, że trafię do hotelu.

- Co chcesz?! - syczę nie patrząc na niego. Wiem, że nie lubi takich "szczeniackich" zachowań co jeszcze bardziej mówi mi, że tak właśnie mam robić. Czuję jak się denerwuję za co przybijam sobie piątkę w głowie.

- Tylko porozmawiać - puszcza mnie. Dzięki temu szybko się odsuwam od niego na bezpieczną odległość. Nie jest zadowolony.

- Rozmowa tu dużo nie zmieni - stwierdzam poprawiając swoją dużą torbę plażową. Patrzę jak Riccardo szepcze coś na ucho do Doriano. Ten przytakuję głową i razem z Matteo oddalają się od nas. Teraz jestem z nim sam na sam. Nie jestem tym aspektem zadowolona.

- Chodźmy w bardziej ustronne miejsce - kładzie swoją dużą, opaloną dłoń na moich plecach a ja od razu ją zwalam. Co spotyka się z jego dezeprobatą. I co jeszcze? Mam złapać go za rękę po tym wszystkim? Po moim trupie!

Idziemy wzdłuż plaży. Po jakimś czasie jest mniej turystów i zaczynamy rozmowę. Idę od niego jak najdalej tylko mogę.
Czuję się tak inaczej gdy idę właśnie z nim, a gdy idę z Matthewem. Ukradkiem patrzę na niego, tak żeby mnie nie widział. Chociaż na pewno czuję mój wzrok na sobie. Ma ręcę schwane w kieszeniach spodni, ale jego kciuki spokojnie zwisają. Mam wrażenie, że jest spięty tak samo jak ja. Co w jego przypadku jest nowością.

- Co z Eleną? - pytam w końcu. Jego siostra była dla mnie jak przyjaciółka. Wiem, że powinniśmy rozmawiać na inny temat, ale chyba nie jestem na to gotowa. To krok w przeszłość, a ja nie chcę się cofać. Tak od raz to musi przyjść z czasem.

- Dobrze. Cały czas wypytuję o ciebie i o to co się między nami stało - tego się spodziewałam.

- To od ciebie dostałam te kwiaty? - pytam z czystej ciekawości chociaż wiem jaka jest odpowiedź.

- Jakie kwiaty? - to jak nie od niego to od kogo?

- Nie już nic - stwierdzam zamyślona. Patrzy na mnie pytającym wzrokiem. Nie powinnam nic mu mówić o tych różach.

- Czyli to pomyłka. To pewnie były dla koleżanki z recepcji - wymyślam coś na poczekaniu. Riccardo przytakuję. Nie wiem czy po prostu wierzy w moje brednie czy nie chcę rozpoczynać kłótni. To nie jest teraz nam obojgu potrzebne.

- Jak układa się u ciebie?

- Nie ma o czym mówić - mówię. Choć jest o czym rozmawiać. Jestem inną osobą. Mam narzyczonego.

- Na pewno coś się zmieniło. Nie chcę mi się wierzyć, że nikt się tobą nie zainteresował - więc chodzi ci o sprawy łóżkowe, tak?
Jeśli chodzi o nie to nie ma dużo do opowiadania.

- Mama nie nauczyła cię, że pod kołdrę się nie zagląda?

- Jesteś moja. Mam prawo wiedzieć czy ktoś dotknął tego co moje! - warczy. Hola, hola kolega nie należę do niego.

- Dostałeś kiedyś kopa z kolana w krocze? Jeśli nie to będę pierwsza - spełniam swoje groźby i odchodzę. Odwracam się na moment i patrzę jak Riccardo robi to co każdy mężczyzna w takiej sytuacji. Uśmiecham się cwano pod nosem.

Strzał w dziesiątkę Olivia.

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

Niezłe przywitanie, ale należało mu się. 🙂

Okiełznać Diabła [Zakończone] Where stories live. Discover now