Tajemnica

4.3K 119 12
                                    

ZWIASTUN

Nasz świat podpiera się na wielu różnych legendach i mitach, którymi staramy sobie wyjaśnić niezrozumiałe dla nas sytuacje. Stąd powstało wiele opowieści o super bohaterach ratujących nas z opresji przed złoczyńcami, lecz jest też druga strona mroczniejsza, która ma wyjaśnić złe czyny, bądź zbrodnie prawdziwych potworów. Czego tyczy się mroczna strona? Dotyczy na pozór pięknych istot, które żeby żyć pozbawiają istnienia innych. Budzą strach i przerażenie, nawet starszy się nimi niegrzeczne dzieci. Przyszło mi żyć w świecie, gdzie Wampiry i Wilkołaki nie są tylko wymysłem ludzkiej wyobraźni. Mieszkańcy z dala od istot nocnych boją się chorób, wypadków drogowych, broni palnej, a nawet samych siebie, niestety naszym potencjalnym zagrożeniem są właśnie oni - Nadprzyrodzeni. Wiemy o ich istnieniu, a życie z dala od cywilizowanych miejsc niesie za sobą strach, niepokój i śmierć. Umiejętności tych „potworów", są tak potężne, że nawet kilku dobrze wyszkolonych ludzi nie dałoby sobie z rady wampirem bądź wilkołakiem. Nadprzyrodzeni są mordercami bez sumienia, którzy pożerają ludzi, bądź poddają ich nie wyobrażającym torturom. Co prawda nigdy żadnego na oczy nie widziała bo prawdopodobnie mój żywot zakończyłby się w tamtej chwili.

- Jestem! – Krzyknęłam, przekręcając klamkę i wchodząc do domu.

Już w progu poczułam smażone mięso na patelni. Pychota. Przeszłam przez korytarz, po czym rzuciłam plecak pod drzwi pokoju. uśmiechnęłam się delikatnie na znajomą melodię nucącą przez mama co oznaczało, że jest w dobrym nastroju. Może powinnam przemilczeć dzisiejszy sprawdzian do którego zapomniałam się przygotować i będzie czekała mnie poprawa. Tak, zdecydowanie zostawię to dla siebie.

- Punktualnie jak zawsze –
Powiedziała mama stojąca w kuchni.

Była kobietą średniego wzrostu z blond włosami upiętymi w kok. Ubrana w zwyczajne, codzienne ubranie - Dżinsy i żółty fartuch zawiązany na różowej bawełnianej bluzce. Odwrócona do mnie plecami, mieszając w patelni łyżką. Wyjęłam z szuflady dwa talerze ze sztućcami i postawiłam je na stole naprzeciwko siebie.

- Chcesz herbatę czy kawę? – Zapytałam. Położyłam jedną filiżankę przy ekspresie i czekałam aż zamiast cichego nucenia melodia, odpowie na moje pytanie.

- Poproszę kawę. – Nabrała z garnka trochę sosu i wsadziła łyżkę do buzi.

- Pycha. – Oblizała usta.

Zapach gorącej, czarnej kawy powędrował do mojego nosa, mieszając się z innymi zapachami przygotowywanego posiłku o który już przez kilka godzin upominał się mój żołądek.

- Co to jest? – Mój wzrok przykuła biała koperta na parapecie.

Wskazałam ją końcówką widelca, przełykając pokarm. Mama unikała mojego spojrzenia i przez chwilę panowała cisza, gdy ja cierpliwie czekałam na odpowiedź. Powtórzyłam pytanie raz jeszcze.

- To... – Mama spochmurniała, myśląc nad odpowiedzią – Powiem ci później. Jak zjesz.

Spuściła głowę, patrząc na talerz, lecz niczego nawet nie tknęła. Coś przede mną ukrywa, jej mina mówiła sama za nią.

- Mamo, powiedz co się stało? – Złapałam ją za dłoń - Widzę, że coś jest nie tak. Mamy jakieś kłopoty? – Zapytałam zmartwionym głosem.
Nic nie odpowiedziała.

Nie spojrzała na mnie. Odsunęłam od siebie pusty talerz na bok i uważnie przyglądałam się kobiecie z niepokojem. Napięcie rosło, kiedy trzymała mnie w niepewności. W końcu wstała i wzięła do ręki kopertę. Jej ręce zaczęły się trząść, a sama wyglądała na bardzo zdenerwowaną.

- To jest – Przełknęła ślinę – list od twojego brata. – Powiedziała to z wielkim trudem, a mnie aż zamurowało.

Jak to od mojego brata? Co to ma znaczyć? Poderwałam się z krzesła,
pospiesznie podchodząc do mamy, stając naprzeciw. Spojrzałam na
odwróconą kopertę „ Do Lysandry". Skoro to było zaadresowane do mnie, to powinnam jako pierwsza go otworzyć. Mama nigdy nie lubiła, kiedy czytam jej listy bez pytanie, a bez pozwolenia zabrała się do czytania mojego.

- Żartujesz sobie? – Wyszarpnęłam od niej kopertę z myślą przeczytania
zawartości.

Akademia nadprzyrodzonych Where stories live. Discover now