Adler

1.3K 77 5
                                    


Drzwi były otwarte, ale gabinet okazywał się pusty. Usiadłam na krześle wyczekując brata.
Kilka minut później do pokoju wszedł Adler sprawiając wrażenie mocno zaaferowanego.

- napijesz się kawy? - zapytał, włączając ekspres ustawiany na niewielkiej lodowce, zajmującej róg gabinetu.

- Tak, z chęcią. - zgodziłam się uprzejmie, choć wcale nie miałam ochotę na kawę.

W rogu ekspresu migotała żółta łapka na znak, że się włącza. Adler sięgnął po drugą filiżankę, upewniając się że jest czysta. Chwilę późnij nacisnął jeden z trzech przycisków i podał mi kawę, uważając, by mnie nie oparzyć, a potem zajął miejsce w fotelu naprzeciw.

- Od razu lepiej. - Westchnął, pociągając w zamyśleniu pierwszy łyk i skupił spojrzenie na mnie. Widać było po jego twarzy, że jest czymś zmęczony, a praca dyrektora w dodatku nadprzyrodzonych nie należy do łatwych.

Pochyliłam się nad filiżanką i poczułam aromat, który przypomina smak kakao i czekolady.

- Sam zapach kawy pobudza do działania. - zamknął oczy i zaciągnął się aromatem. - Dziękuję, że przyszłaś. Nie chcę cię odrywać od nauki, ale wiedziałem, że już od dłuższego czasu chciałaś się ze mną zobaczyć. Niestety nie mam wiele czasu, a problemy same nie znikają.

Przez chwilę nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa. Brat nie spuszczał ze mnie wzroku. Musiałam coś powiedzieć, nie miałam jednak pojęcia co. Owszem czekałam na rozmowę z nim, ale przez te kilka dni miałam wrażenie, że jestem dla niego kimś obcym.

- Wiesz coś o wypadku? - zapytałam niepewnie.

Wiedziałam, że Adler zna odpowiedź na moje pytanie, ale dobrze rozważałam kolejne słowa. Nie chciałam mówić, że Heyden podsłuchał jego rozmowę i przysparzać mu kłopotów. Wtedy Heyden, na pewno już by mi niczego nie powiedział.
Wzięłam do ręki filiżankę, zaczynając dmuchać w sam środek.

- Już ci mówiłem, że niczego nie wiem. - Skłamał, ale mimo to mówił przekonująco. - Dlaczego wciąż o to pytasz?

Wzruszyłam ramionami.

- Tak po prostu. Myślałam, że może już coś wiadomo.

- Rozumiem to Lysandro, ale jak się czegoś dowiem, od razu Ci powiem.

Znowu skłamał. Nie wiem, po co jeszcze tu jestem, skoro mówi mi same kłamstwa. Dopiłam kawę i odstawiłam filiżankę na stolik.

- A jak się od tego wypadku czujesz? - zapytał przerywając ciszę, która zdawała się trwać w nieskończoność.

Teraz się mnie pyta jak się czuje? Miał na to ponad tydzień, a przypomniało mu się dopiero teraz?!
Złączyłam dłonie na kolanach, przysuwając stopy bliżej nóżki krzesła.

- Dobrze. - potaknęłam głową. - Dzięki krwi Killiana nie mam żadnych ran ani blizn.

- Widzę, że nie masz zewnętrznych obrażeń, ale ja pytam o coś innego...
- Wpatrywał się we mnie jakby chciał wywiercić mi dziurę w głowie. - Nie czujesz się dziwnie? - zmrużył oczy. - Inaczej?

Szukał na mojej twarzy odpowiedzi, jakby się bał, że mogę coś przed nim ukryć. Wydało mi się to dziwne.
Od kilku dni boli mnie głowa, ale nikomu o tym nie mówiłam. Tylko raz powiedziałam Heydenowi, na meczu lacrosse, kiedy chciałam zejść z trybun, ale wątpię żebyś powiedział o tym Adlerowi. Brat zamyka się w swoim gabinecie i nikogo nie wpuszcza, albo znika gdzieś na cały dzień.

- Nie, czuję się zwyczajniej. - posłałam mu delikatny uśmiech.

Nie wyglądał na przekonanego.
Bóle głowy nie doskwierały mi cały czas, tylko czasami i szybko mijały.

Akademia nadprzyrodzonych Where stories live. Discover now