Niespodziewanie

2.1K 106 8
                                    

Wysokim i szczupły chłopak o bladej cerze przykucnął przede mną mierząc mnie wzrokiem. Jego twarz stała się jeszcze bardziej przystojniejsza, jednak jego uśmiech mnie przerażał. Wyglądał na spokojnego, i nie przejętego moim obecnym stanem psychopatą. To jest właśnie natura nadprzyrodzonych.
Teraz widzę go dokładniej. Jak wcześniej zauważyłam ma kruczoczarne, gęste włosy, jasną a nawet bym powiedziała porcelanową karnacje, delikatne kości policzkowe, ciemne brwi i długie czarne rzęsy, piękna i uwodzicielka twarz, której towarzyszy zimne spojrzenie.

- Co zamierzasz mi zrobić? - Bałam się oderwać od niego wzroku, jakbym była zahipnotyzowana.

Ubrany w granatowy krawat i dobrze dopasowaną, zapiętą marynarkę ze złotymi zdobieniami. Pod nimi miał białą koszula z kołnierzykiem, długimi rękawami zakończonymi guzikami, czarne długie spodnie, i buty w tym samym kolorze do kostek. Wyglądał bardzo elegancką i widać, że dbam o swój wygląd. Przejrzałam się dokładniej jego charakterystycznej fryzurze która nadaje mu uroku - ostrzyżony przedziałek na jednym boku i dłuższa góra zaczesana do tyłu zaś boki i tył przystrzyżone. Dostrzegłam również u niego
Pięć, srebrnych kolczyków, trzy na chrząstce i dwa na dole ucha.
Z ich trójki to właśnie ten przede mną był najbardziej elegancki, chodź ubiorem się nie różnił od pozostałych. Wszyscy mieli z tego samego materiału i kolorze uszyte ubrania.

- Czy nie jestem potworem? - Dwoma palcami uniósł mój podbródek, patrząc na mnie z wywyższeniem - A wiesz czym żywią się wampiry kochana? - Przerwał - Ludźmi.

Nigdy w życiu nie byłam tak przerażona. Nieznajomy śmieje się i staram się od niego odepchnąć ale nie mogę. Ból i przerażenie zalewa moje ciało. Czuję się jak mysz przed wężem. Serce waliło mi, jakby zaraz miało wyskoczyć, a łzy napływać mi do oczu.
Wampir przestał się uśmiechać i patrzył na mnie z zaciekawieniem. Czy skończę jako jego posiłek?!!!
Chcę podnieść się i uciec, ale to niemożliwe. Drżę, a kiedy położyłam dłoń na udzie poczułam pieczenie. Spoglądam na nie i widzę, że jest rozcięte i sączy się krew.
Wampir zdjął z jeden dłoni białą rękawiczki i przejechał palcem po moim policzku. Na jego palcu pojawiła się krew... moja krew! Którą wziął do ust.

- Proszę... nie gryź mnie w szyję. - Wymamrotałam. - Najlepiej to zostawicie mnie.

- I pozwolić by taka ślicznotka się zmarnowała?. - Uśmiechnął się łobuzersko.

- Dlaczego ją straszysz Killian? - Odezwał się chłopak za wampirem, krzyżując ręce na klatkę piersiową.

- Dlaczego zadaje głupie pytania? - Wampir zapewne Killian spojrzał na towarzysza z zimnym spojrzałam przez ramię.

Jego towarzysz podchodzi do mnie, pochyla się jedną rękę kładąc na moje plecy, a drugą pod kolana. Jednym płynnym ruchem poderwał mnie od ziemi, a ból dawał wyznali. Trzyma mnie na rękach w stylu panny młodej, blisko jego umięśnionej klaty. Jego dotyk mnie przeraża.

- C-Co ty robisz?! - Zdrową rękę położyłam na jego torsie próbując się odepchnąć.

Jego mięśnie się napięły.

- Nie martw się. Wyprowadzę cię z deszczu. - Zaczął mnie nieść przez las. Spojrzałam w bok, za niego i zobaczyłam, że jego dwóch towarzyszy idzie za nami patrząc prosto na mnie.

Jak się mam niby nie martwić!
Nagle coś błysnęło na niebie i dobiegł odgłos pioruna. Jestem cała przemoczona, a ubrania przylgnęły do mnie. Ominął po drodze drzewo przed nami i szedł dalej. Zaczęło mi się kręcić w głowie, po czym nastała ciemność. Mam dość tej bezczynności i słabego ciała. Mam dość wszystkiego.

- A co z ochroniarzem? To jego sprawka? - Budzi mnie głos chłopaka. Jego słowa nie były skierowane do mnie, ale do jednego z dwójki chłopaków.

Akademia nadprzyrodzonych Donde viven las historias. Descúbrelo ahora