Niechętnie otworzyłam oczy, do których zaczęły napłynąć zły i spojrzałam na niego, oczekując wyjaśnień.
- Hej. - Powiedział jakby nigdy nic.
- Hej? Tylko tyle masz mi do powiedzenia. - Usiadłam i zaczęłam okładać go pięściami, gdy podszedł wystarczająco blisko.
Chwycił za kajdanki na moich nadgarstkach i szarpnął za nie. Ból przeszedł przez moje całe ręce. Krzyknęłam, przyciskając mocno ręce do klatki piersiowej.
- Spokojnie. - Wstał. - Nic Ci nie zrobię. Na razie.
Ustałam gołymi stopami na zimnych panelach i plecami oparłam się o ścianę. Nie wiedziałam co to miało znaczyć ani dlaczego ten zwyrodnialec mnie porwał. Otarłam łzy z policzka.
- Co to ma znaczyć?! - krzyknęłam.
Wsunęłam rękę z ciężkim łańcuchem pod włosy, dotykając szyi i karku.
- Co mi wstrzyknąłeś? - zadałam kolejne pytanie, tym razem spokojniejszym głosem.
- Nie bój się, to był lek na senny. - podszedł do mnie.
- Oszalałeś! - szarpałam za Łańcuchy.
Położyłam jedną nogę na łóżku i z całej siły zaczęłam ciągnąć, za cholerne Łańcuchy.
- Uspokój się, bo tylko pogorszysz sytuację.
Próbował mnie chwycić za ramiona i uspokoić, ale szamotałam się na wszystkie strony, czując odrazę przed jego dotknięciem. W jego oczach i gestach zauważyłam, że nie wie co zrobić.
- Nie dotykaj mnie!
Uklękłam na materacu, złapałam w dwie dłonie łańcuch i zaczęłam, ciągnąc. Niech to szlag! Złość aż kipiała ze mnie, za każdym razem, gdy spojrzałam na Adlera i miejsce, w którym mnie zamknął. Jak on śmiał mnie porwać?!
- Lysandro, nie szarp się, zrobisz sobie krzywdę. - Powiedział bez emocji, stojąc przede mną wyprostowany z rękami schowanymi w kieszeni spodni.
Miałam ochotę wydrapać mu oczy, ale nawet nie miałam zamiaru próbować. I tak by się zapewne nie udało.
- Popełniłeś potworny błąd. - Głos mi zadrżał. - Heyden i Killian mnie uratują! Kiedy cię znajdą to cię zabiją!
- Nie wydaje mi się, a teraz bądź grzeczną hybrydą i mnie - powiedział ostrzej, tracąc cierpliwość. - Posłuchaj!
Uspokoiłam się, choć w głębi serca niczego tak bardzo nie pragnęłam, jak ponownie powrócić do ciągnięcia łańcuchów, wyrwania się i wyrządzenia poważnej krzywdy dyrektorowi, zanim on skrzywdzi mnie.
- Pomocy! Pomocy! - krzyczałam, najgłośniej jak umiałam wołając o ratunek.
Adler chwycił mnie za barki i potrząsnął.
- Nikt cię nie słyszy. - Powiedział, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- Gdzie ja jestem?! - spytałam, tonem jakby z ust wypluwała najgorszą truciznę.
- A jak myślisz?
- Nie wiem łajdaku! Nigdy tu nie byłam i nie chcę być. Wypuść mnie!
- Nawet o tym nie myśl. Te drzwi są zawsze zamknięte, nawet nie śnij, że ktoś przyjdzie Ci z pomocą.
- Jaki brat porywa własną siostrę?! - usiadłam na łóżku, krzywiąc się.
- brat? - powtórzył.
CZYTASZ
Akademia nadprzyrodzonych
Teen FictionŚwiat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzie uczą się bać istot nadprzyrodzonych przyjmując przekonanie, że są mordercami. Dziewiętnastoletnia Lysandra Mayer dostała list od derektora...