Sparing

1.5K 82 10
                                    


Killian pokierował mnie do szatni damskiej. Moją pierwszą lekcją miały być trening i zapoznanie się tym samym z nową klasą. Czułam się zestresowana. Weszłam do szatni, w której stały już przebrane dziewczyny, gotowe na zajęcia. Związywały włosy w warkocz, bądź kitek, a niektóre zawiązywały sznurówki w sportowych butach. Ich strój praktycznie niczym się nie różnił. Wszystkie miały na sobie czarne koszulki i dresowe spodnie, zawiązywane w pasie na sznurek. Usiadłam na drewnianej ławce, stawiając obok plecak.

- Ty jesteś Lysandra? - spytała sucho dziewczyna naprzeciwko mnie.

- Tak. - zacisnęłam palce na ławce.

- Twój strój. - rzuciła bluzkę i spodnie w moją stronę.
Wystawiłam rękę i bez problemu chwyciłam ubiór. Wyjęła również z szawki buty kładąc je przede mną. Bluzka była trochę za duża, ale na szczęście z numerem buta nie było problemu. Widziałam jak każda z dziewczyn zdejmuje biżuterię i wkłada ją do plecaków. Mój medalik z pozoru mały i lekki miał swoją wagę. Niechętnie rozpięłam srebrny łańcuszek i włożyłam go w kieszonkę.

- Proszę. - Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę z butelką wody mineralnej w dłoni.

- Dziękuję. - wzięłam od niej napój, odkręcając korek i pijąc dużymi łykami zawartość.

Zdałam sobie sprawę, jak bardzo byłam spragniona.
Spojrzałam na dziewczynę o krótkich do ramion brąz włosach i opalonej karnacji. Usiadła obok mnie, uśmiechając się na mnie jak na widok małego szczeniaczka. Zakręciłam butelkę, trzymając nadal ją w dłoni, aż do dzwonka.

Dziewczyny wybiegły z przebieralni, prosto do wielkiej Sali z leżącymi na podłodze matami. Mam złe przeczucia. Jestem dobra w różnych dziedzinach sportowych, a najbardziej to w siatkówce, ale jeszcze nigdy nie ćwiczyłam na macie. Będziemy się bić? O Jezu, obym się myliła. Na sali stała już Olivia w towarzystwie swoich koleżanek. No wprost cudownie! Nie spodziewałam się, że wśród tak dużej liczbie uczniów, będę w klasie z rudowłosą.

- Nie przejmuj się nią. - poklepała mnie po łopatce dziewczyna o brązowych włosach. - Olivia ma się za ważną osobę, ale nie jest nią.

Posłała dziewczynie słaby uśmiech, kiedy odwróciła się na piecie i odeszła.
Do sali dołączyli chłopacy, a jako pierwszy wszedł Killian w sportowej na krótki rękaw koszulce i czarnych dresowych spodniach. Jako jedyny na lewej ręce miał nałożoną czerwoną opaskę. Na jego widok dziewczyny zaczęły się uśmiechać i szeptać.

- Gotowa? - spytał się, podchodząc do mnie. Kontem oka zauważyłam, jak dziewczyny zżera zazdrość.

Rozciągnęłam ramiona i rozejrzałam się po sali, nie wiedząc czego się spodziewać.

- Ani trochę. - objęłam się rękami.

- Nie będzie tak źle. Spróbuj się nie połamać, to będzie dobrze.

Wytrzeszczyłam oczy. Jak to mam się nie połamać?!

Po pomieszczeniu rozległym się dźwięk gwizdka Killiana, który ominął mnie, stając przed klasą dwa kroki przed białą linią.
Dołączyłam do grupy w rzędzie i czekałam na przybycie nauczyciela.
W Sali panowała cisza. Wszyscy stali wyprostowani z rękami schowanymi za plecami. Poczułam się bardziej jak w wojsku. Czy ten Nauczyciel jest taki straszny?
Jako jedyna zaczęłam kręcić głową i przyglądać się uczniom. Reszta stała jak posągi, gdy nauczyciel wszedł i stanął przed nami.

- Witajcie, mam nadzieję, że macie w sobie dużo siły na dzisiejsze zajęcia. - powiedział pozytywnie nastawiony mężczyzna, dosyć muskularnej budowy.

Przytaknęliśmy głowami.

Na głos zaczął liczyć uczniów, kiedy spojrzeniem zatrzymał się na mnie.

- Od dzisiaj dołączyła do was nowa uczennica Lysandra Mayer.

Przedstawił mnie głośno klasie, tym samym zwracając w moją stronę wszystkie spojrzenia.

- Bądźcie dla niej mili, jest nowa i podobno przyjechała do nas z Los Angeles. Prawda? - dodał.

- Tak. - potwierdziłam.

- Jeszcze mnie nie znasz, ale jestem profesor Ernest i z góry mówię, że jestem bardzo wymagający. Ty jesteś tu nowa, więc dzisiaj będziesz patrząc ale na następnych zajęciach, przygotuj się do walki. - klasnął w dłonie zwracając się do całej klasy. - Na początek krótka rozgrzewka, którą poprowadzi nasz kapitan. - wskazał Killian. - Następnie podzielę was na dwie grupy.

Nauczyciel skończył, kiwając głową do Killiana. Chłopak zagwizdał w gwizdek, rozpraszając wszystkich po Sali. Na początek pokazał kilkuminutowe rozciągane. Wszystkie ćwiczenia wykonywał jako pierwszy, a pozostali powtarzali za nim.

- Idź na trybuny. - szepnął mi do ucha nauczyciel.

Przeszłam przez kilka schodków i usiadłam na trybunach, zakładając nogę na nogę uważnie przyglądając się dalszym poczynaniom kapitana i nauczyciela. Trener podzielił dwadzieścia cztery osoby na dwie grupy. Pierwsza miała za zadanie dobrać się w pary i przećwiczyć ataki, a druga miała za zadanie ustać na środku jednej z mat i stoczyć pojedynek z wyznaczonym przeciwnikiem. Całe szczecie, ja nie biorę w tym udziały.

- Jako pierwszego zapraszam Killiana i... - zaczął się zastanawiać. - Siro.

Killian pewnie stanął na początku maty, a jego przeciwnik po drugiej stronie. Killian ugiął kolana, przyjmując pozycję bojową. Nachyliłam się z wielką uwagą przyglądając się dwójce. Niejaki Siro strzelił palcami i rozluźnił ciało. Kilka razy podskoczył w miejscu, aż do chili, gdy słychać było rozpoczęcie walki przez trenera.

Siro wyprowadził serię kopniaków, których Killian uniknął bez najmniejszego problemu, chociaż wydawały się mocne. Następnie wymienili szereg ciosów - każdy bardziej brutalny niż poprzedni. Siro chyba brał to trochę zbyt poważnie. Zablokował kopniaki i ciosy kapitana, i uśmiechnął się, gdy zaczęło go boleć ramię. Oboje są silnymi wampirami, przemieszczające się w kilka sekund z jednego kąta maty na drugi. Pozostali uczniowie przerwali swoje treningi, obserwując walkę Killiana z Siro.
Sparing sprawił, że Nauczyciel patrzył na nich z zainteresowaniem, a dziewczyny zaczęły kibicować Killianowi. Poczułam, się wścieka, kiedy zdałam sobie sprawę z ilości wielbicielek Killiana. Wzrokiem powędrowałam do najgłośniejszej z dziewczyn. Co za suka! Potrząsnęłam głową. Jezu, dlaczego się tym przejmuje?! Po Sali poniósł się krzyk Siro, który jedną ręką złapałam się za brzuch, ale nie poddał się. Kapitan znów wyprowadził cios pięścią, ale tym razem Siro złapał jego rękę i wykrzywił mu ją do tyłu. Widziałam po jego twarzy, że był pewny swojej wygranej i jednym potężnym kopniakiem powalił go.
Na szczęście wynik sparingu nie jest jeszcze przesadzony. Widziałam jak Killian zaatakował jego nogi. Przeciwnik próbował podskoczyć, ale był zbyt wolny. Trafił go, więc Siro wylądował na boku i odtoczył się poza jego zasięg.

- Brawo. - Nauczyciel zaczął klaskać. - Masz na koncie kolejne zwycięstwo Killianie.

Killian i Siro podali sobie ręce, po czym zeszli z maty.

- Następny będzie Tobias przeciwko Scottowi, a po nich Jennifer zmierzy się z Carli.

Oparłam podbródek o kolana patrząc na kolejną walkę. Na pierwszy rzut oka można było przewidzieć zwycięzcę. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie i zaczęłam liczyć sekundy. Zaraz będzie koniec zajęć. Poczekałam jeszcze pięć minut, po czym wstałam i wyszłam z sali treningowej kierując się do szatni. Nie będę na szczęście dzisiaj uczestniczyć w żadnych treningach, więc nie ma sensu żebym została na trybunach dłużej.

Akademia nadprzyrodzonych Where stories live. Discover now