Życie Za Pieniądze

1.2K 63 6
                                    

Nadeszła noc, a mój pokój spowiła ciemność, chociaż nie całkowita. W małym, przytulnym pomieszczeniu miałam otwarte okno, przez które wlatywało ciepłe powietrze. Dzięki niemu nie czułam zimna. Było mi przyjemnie. Zgasiłam żyrandol i położyłam się na łóżku opierając głowę oraz plecy na zagłówku. Wcale nie czułam zmęczenia. Nie miałam po czym, dzisiaj dzień minął bardzo szybko. Wyprostowałam kolana i położyłam na nich laptop z czarną obudową i podświetlaną klawiaturą, dziki której widziałam każdą jedną literkę jaką wciskałam, by napiąć tytuł mojego ulubionego serialu. Laptop bez problemu pożyczyłam od Colina. Teraz i tak by mu się nie przydał, ponieważ kiedy zapukałam do drzwi jego pokoju, otworzył je pół zaspany, ubrany w krótkie spodenki do spania oraz koszulkę. Dał mi jedno ze swoich urządzeń elektronicznych, po czym grzecznie wyprosił mnie z pokoju. Wyszłam, ale kątem oka zobaczyłam Killian śpiącego na górze na łóżku piętrowym.
Zaczęłam się zastanawiać, jak to mieć współlokatora? Z nimi hnie dzieliłam pokoju, ale może i to dobrze. Żadna dziewczyna mnie do końca, nie zaakceptowała, więc pewnie dzielenie z którąkolwiek pokój, byłoby bardzo kłopotliwe. Pomyślałam o Olivii. Dźwięczna by mnie prędzej zabiła!

Odtworzyłam pierwszy odcinek serialu. Na początku nie chciał się załadować pokazując na środku ekranu obkręcające, białe kółeczko, które po kilku sekundach zniknęło, a ja cieszyła się oglądaniem. Chciałam zająć myśli czymś innym niż rozmyślaniem o rozmowie z Killianem. Kiedy mieszkałam z mamą, narzekałam że w naszej miejscowości nic się nie dzieje. Spokój, i rutyna wstawania rano do szkoły i kończenie późno zajęć. Miałam również obowiązki domowe, które musiałam pogodzić z nauką. Tutaj tego nie ma. Nie muszę jeździć autobusami ani sprzątać, gotować.

Zrobiła się głodna, przez co zaburczało mi w brzuchu. Z chęcią bym coś przekąsiła. Zeszłam z łóżka, a pokój zamykam za sobą na klucz, kierując się w stronę kuchni. Na moje szczęście, kucharki nie zamykały swojego pomieszczenia pracy. Starając się być jak najciszej, zeszłam po schodach na paluszkach, po czym weszłam na korytarz, trzymając w dłoni telefon z włóczoną w nim latarką. Wokół mnie panowała cisza, spokój i żadnej żywej duszy. Myśląc, co będąc w kuchni sobie przygotuję, zeszłam po schodach i zobaczyłam uchylone, główne drzwi do Akademii. Wydało mi się to dziwne. Przeważnie drzwi zamykane są na klucz, a za nimi stoją ochroniarze pilnujący wejścia. Teraz jednak ich nie było. Nikogo nie było. Podeszłam bliżej, chodź żołądek mi się skurczył na myśl, że za nimi pojawi się jakaś zjawa. Za duże horrorów się na oglądałam, ale przecież nic mi nie grozi w szkole gdzie przebywają wampiry i Wilkołaki z wyczulonym słuchem. Jak zacznę krzyczeć na pewno podniosę wszystkich na nogi. Już zamierzałam chwycić za klamkę kiedy pod drugiej stronie zaczęły dobiegać głosy. Wyłączyłam telefon, a jedyne światło księżyca wpadało przez uchylone drzwi. Nie ja jedna nie spałam. Po głosie rozpoznałam Adlera. Rozmawiał z jakimś mężczyzną pół szeptem.

- Nie rozumiesz, to za mało, potrzebujemy trzech litrów krwi. – Zamierzałam odejść nie zauważona, ale po ostatnich słowach nieznajomego skamieniała.

- Myślisz, że zabicie wampira jest takie proste? - Odezwał się gniewnym tonem Adler.

Jak to potrzebuje krwi wampira? Kto? Nie chciałam ściągnąć na siebie uwagę, ale nie mogłam się powstrzymać przed zerknięciem za drzwi. Delikatni uchyliłam je na kilka centymetrów. Plecy Adlera zasłaniały mi, jego rozmówcę. Cholera! Zapewne i tak bym go nie rozpoznała. Głos był zbyt dojrzały i twardy jak na któregokolwiek ucznia. Nauczycielem również nie był, to osoba z zewnątrz.

- Dasz radę Adler. – Spojrzałam przez szparę. Nieznajomy mężczyzna poklepał mojego brata po ramieniu.

- Pewnie. Nie ma problemu. – strząsnął jego rękę.

Wiatr zawiał, a do mojego nosa dotarł zapach mocnych, męskich perfum, przez które zakręciło mi się w nosie. Stałam jak posąg, podsłuchując rozmowy z wytrzeszczonymi oczami. Na początku pomyślałam, że to pewnie kolejny sen, jednak nie przypominałam sobie, żebym kładła się spać.

- Potrzebuje także martwe ciało Wilkołaka. Jesteśmy gotowi zapłacić 300 000$. Ale to muszi być Wilkołak. – Był opanowany i pewny tego, co żądał od Adlera.

- Co zamierzacie z nimi zrobić?

- Niedługo się przekonasz.

- Rozumiem. - jeszcze bardziej ściszył głos, ale nie na tyle żebym go nie usłyszała.

- Jest jeszcze jedna sprawa. Dowiedziałem się, że możesz mieć człowieka z domieszką krwi wampira. – w jego głosie usłyszałam radość. – Chcę ją.

- Przed tobą nic się nie ukryje, chociaż nie mogę pozwolić, żebyś ją zabrał. Jest... Moją siostrą.

- Starasz się oszukać mnie, czy siebie?

Adler nie odpowiedział.

- Jeśli mi ją przekażesz, mogę zapłacić każdą cenę. Nawet najwyższa, ale chcę ją.

- Ile? – przewał chwilową ciszę.

- 1 830 000 $.

- Ta dziewczyna jest  jedyna na świecie. – słyszałam podekscytowanie w jego głosie.

- Chcesz więcej? Dobra 2 000 000$ i to moje ostatnie słowo.

Adler oparł się o drzwi, tym samym uderzając mnie w głowę. Ała! Bolało! Złapałam się ręką czoła, i postawiłam krok do tyłu, a podłoga pod moimi kapciami zaskrzypiała. Najpewniej oni również musieli to usłyszeć, bo przewali rozmowę, a drzwi zamknęły się pod naciskiem Adlera. Usiłując zachować zimną krew, schowałam się w rogu ściany za rzeźbą kobiety, która przypominała Boginie olimpijską.
Drzwi stanęły otworem, a do środka weszli mężczyźni. Nadal nie widziałam twarzy nieznajomego, tylko budowę jego ciała oraz nieco niższą obok należącą do mojego brata. Rozglądali się na wszystkie strony, ale nie zauważyli mnie.
Adler odwrócił się do mężczyzny, najpewniej coś mówiąc. Na koniec oboje podali sobie ręce i odeszli w dwie inne strony. Nieznajomy opuścił Akademie, a brat zniknął z mojego pola widzenia, kiedy otoczyła go ciemność. Nie słyszałam jego kroków. Może były zbyt ciche, jednak nie miałam stu procentowej pewności, że nie stoi gdzieś niedaleko. Poczekałam jeszcze kilka minut, a następnie zgarbiona pobiegłam w przeciwnym kierunku do kuchni, tracąc apetyt na jakikolwiek posiłek.
Przekręciłam klucz i wpadłam do pokoju, szybko zamykając okno.
Nie mogłam uwierzyć, w to, co własnej usłyszałam. Mój brat chce mnie sprzedać? Dlaczego ten facet chciał krwi wampira i wilkołaka? Nie słyszałam ich rozmowy do końca ani nie mam pojęcia co kombinuje. Nie podoba mi się to.

Akademia nadprzyrodzonych Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt