Druga Twarz 2

1K 64 5
                                    

Wzrokiem podążałam za Adlerem przechadzającym w towarzystwie wysokiego, eleganckiego mężczyzny, od którego bił chłód. Na pierwszy rzut oka było widać pałającą sympatię Adlera do mężczyzny przypominająca radość dawno niewidzianego przyjaciela, jednak nie można było powiedzieć tego samego o wysokim mężczyźnie w garniturze z jasnymi blond włosami zaczesanymi do tyłu, opalonej karnacji. Na nosie nosił okulary, jego twarz była pociągła i nie zdradzała żadnych emocji poza jedną - znudzeniem rozmowy z moim bratem. Od razy wiedziałam, że nie przyjechał do Akademii zobaczyć się z dawno nie widzianym znajomym, a w interesach.

- Mówili o tobie. - Killian w ułamek sekundy znalazł się przede mną.

- Co takiego? - zapytałam zaniepokojona.

Chłopak wytężył swój słuch mogąc podsłuchiwać wiele osób jednocześnie na sporą odległość.

- Adler wspominał mu o twojej krwi, czego nie powinien, ale ten facet jest dziwny. - na jego ustach pojawiła się cieńsza czerwień obramowania warg.

- Dlaczego? - spytałam patrząc na mężczyzn przez ramię Killiana.

Szli powolnym tempem wzdłuż gardenii.

- Najbardziej drażni mnie jego zapach. Albo raczej brak zapachu. Wszyscy ludzie czymś pachnieli: potem, mydłem, perfumami, natomiast on nie wydzielał żadnej woni. - Wyjaśnił.

O mojej krwi oraz niejednym przypływie siły i wyostrzeniu niektórych zmysłów wiedzieli tylko zaufane osoby i niestety Adler, który nie powinien mówić o tym na prawo i lewo.
Gdy zauważył mnie Adler, spięłam mięśnie, odwróciłam głowę, ale było już za późno. Powiedział coś do nieznajomego, po czym zaczęli się zbliżać.

- On wygląda znajomo. - wyszeptał Killian. Staliśmy ramię w ramię ze sztywnymi uśmiechami gapiąc się na zbliżającego dyrektora i jego gościa.

- Jak się dzisiaj masz? - Spytał Adler zaskakująco miłym i ciepłym tonem głosu. Zupełnie niepodobnym do standardowego.

- Dobrze. - Odpowiedziałam krótko.

Adler podniósł rękę i klepnął mężczyznę obok siebie po ramieniu.

- Panie Akworn to jest moja siostra Lysandra Mayer. - Przedstawił mnie mężczyźnie. - Lyso to jest mój przyjaciel Peter Akworn. - Ukryłam dezorientację, gdy Adler zdrobniał moje imię, czego nigdy nie robił.

Pan Peter wyciąga rękę, by uścisnął moją, a ja niechętnie ją wzięłam. Jego skóra była delikatna i miękka jak u kobiety, a paznokcie krótkie, zadbane.

- Lysandro twój brat, wiele mi o tobie opowiadał, ale jesteś jeszcze piękniejsza niż opisywał. - uśmiechnął się, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.

Nie wiadomo dlaczego spojrzałam na Killiana i stwierdziłam, że on też na mnie patrzy. Oboje pospiesznie odwróciliśmy wzrok.

- Dziękuję. - Powiedziałam z grzeczności. - Ale co takiego mówił mój brat?

W jego oczach pojawił się błysk.

- Nic ważnego. Że dobrze się uczysz i jesteś jedynym ludzkim uczniem w całej szkole. Z własnego doświadczenia wiem, że początki są ciężkie zwłaszcza muszą być dla ciebie. - złączył ręce za placami.

Gdy Pan Peter uśmiechał się do mnie, Adler stał i obserwował całe zajście jak kupiec na targu sprzedający rasową klacz. Poczułam się bardzo nieswojego, a przez moje ciało przeszedł wstręt i obrzydzenie. Adler nadal jest moim bratem, chyba by nie sprzedał własnej siostry? Nagle sobie przypomniałam i skojarzyła głęboki głos Akworna. Odczułam to, jak chluśnięcie zimną wodą prosto w twarz. To jest ten sam mężczyzna, z którym rozmawiał w nocy Adler o nadprzyrodzonych i pieniądzach. Na tej liście pojawiała się również moja wycena. Dech zamarł mi w klatce piersiowej. Włożyłam dłonie do kieszeni spodni, nie pokazując drżenia rąk. Killian najpewniej to zauważył, złapał za mój prawy bok tułowia i przyciągał bliżej siebie, dając poczucie bezpieczeństwa. Adler zmarszczył brwi na gest Killian, a uśmiech Pana Petera spełzł z twarzy.

Akademia nadprzyrodzonych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz