Lacrosse

1.7K 94 14
                                    

Siedziałam na stołówce w towarzystwie Killiana oraz Heydena. Miałam przed sobą talerz zupy pomidorowej. Byłam tak głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami.

- Niepokoiło mnie to, co powiedział Killian. - odezwał się Heyden, patrząc na mnie z opanowaniem. - Podobno byłaś w lesie i spotkałaś łowce.

O matko i znowu zaczynami temat łowcy. Skąd miałam wiedzieć, że ten mężczyzna jest takim zagrożeniem dla szkoły. Oparłam łyżkę o talerz i wytarłam usta w serwetkę.

- Przepraszam, że cię zmartwiłam, jednak nie wydawał się groźny.

Killian patrzył na zupę z odrazą, mieszając w niej łyżką. Nie wiem, czy mogę nazwać któregokolwiek moim przyjacielem, jednak wiem, że są jedynymi osobami, którym mogę zaufać.

- Nie znasz go tak jak my.

- Ja go w ogóle nie znam. Wiem tylko jak ma na imię, i że prowadził mnie w dobrą stronę do Akademii.

- Od takich ludzi powinnaś się trzymać z daleka.

- Dzięki, ale mogłeś o tym wspomnieć w czasie gdy mnie oprowadzałeś po szkole.

- Wypadło mi z głowy.

- Czyżby? Ponoć to jedna z najważniejszych zasad.

- A skąd miałem wiedzieć, że już pierwszego dnia zamierzasz do niego wbiec? - oburzył się.

- Nie chcę o tym gadać. Możemy zmienić temat? - odstawiałem talerz zupy na bok.

W lesie czai się łowca, który poluje na uczniów. Rozumiem, że zabił wielu nadprzyrodzonych i jest znienawidzony przez nich. Niektórzy uczniowie nie mieli styczności z innymi ludzi poza łowcom, dlatego sądzą że wszyscy ludzie są źli, a to nie prawda.

Słyszę kroki obcasów uderzających o podłogę. Olivia i jej dwie koleżanki zmierzają w naszą stronę. Opuszczam głowę i kontynuuje spożywanie posiłku mając nadzieję, że pójdą gdzieś dalej. Pomyliłam się i to bardzo, kiedy usiadły przy naszym stoliku. Olivia patrzyła na mnie z przeraźliwe uśmieszkiem. Jestem pewna, że zaraz zacznie mnie obrażać. Killian odsunął krzesło i wstał zabierając nietknięty posiłek, w kierunku drzwi kuchennych.

- Heyden , nie wiem jak udaje ci się jeść, w jej towarzystwie. - spojrzała na mnie jak na trędowatą. Chyba muszę zacząć przyzwyczajać się do jej zachowania.

- Nie zaczynaj Olivia. Ten dzień już się kończy, więc sobie daruj.

- „zaczynaj", co? Zadaje tylko proste pytanie.

Heyden pokręcił przecząco głową.

- Zostaw go, jest defensywny w stosunku do swojego zwierzaczka. - odezwała się jej koleżaneczka.

- Robi za niańkę, bo dyrektor go o to poprosił. - Olivia wzięła jabłko w dłoń i zaczęła je podrzucać.

Staram się nie słuchać. Nie chcę im pokazać, że ich słowa do mnie dotarły.

- Co się z tobą dzieje? - Heyden posłał Olivii groźne spojrzenie. - Lysa jest tutaj studentką tak jak ty.

- Ona nie jest taka jak my! - dziewczyna zaczęła się robić czerwona na twarzy. - Jest smutnym, żałosnym człowiekiem. Masz urojenia, jeśli uważasz inaczej, Heyden.

- Olivia ostrzegam cię. - głos Heydena zrobił się twardy i ostry.
Trzymał w dłoni tak mocno łyżkę, że ta się wygiął w pół.

- Co zamierzasz zrobić? Rzucisz mi wyzwanie, za obrażanie tej ludzkiej dziewczyny?

Akademia nadprzyrodzonych Место, где живут истории. Откройте их для себя