🅧🅥🅘🅘🅘

1.9K 88 10
                                    

Kiedy przekroczyłem próg sali narad, byłem wyjątkowo spokojny. Spodziewałem się raczej ogromnego stresu, jednak ten nie nadszedł. Wzrokiem odnalazłem moją mate, która przybyła na naradę ze swoim ojcem. Nie chcieliśny wchodzić razem, tak by od wejścia nie wzbudzić zbędnych kontrowersji. Na rozpatrzenie naszej sprawy będzie jeszcze czas. Zająłem swoje miejsce obok mojego ojca. Watahę przejąłem niedawno, więc jeszcze nie wiedziałem na tyle by wystąpić samemu.

Kiedy na salę wszedł król William, wszystkie szepty ucichły. Tym razem na naradę przybył sam. Z tego, co wiem ma on syna, który ma około rok więc jego małżonka pewnie się nim zajmuje i nie ma czasu brać udziału w naradach. Może to przesada jednak to syn króla. A na ten moment dwudziestosześcioletni William więcej dzieci już nie spłodzi. Więc jego jedyny syn był szczególnie cenny.

- Witam wszystko bardzo serdecznie na naradzie zawieszenie broni. - Jak zwykle naradę rozpoczął król wampirów. - Jest to kolejna narada, która jest możliwa dzięki traktacie o zawieszeniu broni podpisanymu niemal trzysta lat temu. - Zaczął jak zawsze, klepiąc te sama formułkę. - Czy ktoś z obecnych ma sprawe, która chciałby rozpocząć naszą obradę.

Między naszymi rasami istnieje prosty układ. Nigdy nie wchodzimy sobie w drogę i właśnie dzięki temu pokój trwa już tak długo. Nigdy jednak nie współpracujemy ani się nie wspieramy. Co jest dużym błędem. Razem moglibyśmy naprawdę bardzo wiele.

Podniosłem się z miejsca, dając tym wszystkim jasno do zrozumienia, że chce przemówić. Wszyscy spojrzeli na mnie, zapewne spodziewając się, że wygłoszę przemowę z okazji tego, że przejąłem rząd po ojcu. Jednak ja zamierzałem mówić o czymś zupełnie innym.

- Jestem pewien, że wielu z was spodziewałoby się, że zacznę od przemienienia z okazji tego, że zostałem alfą. Jednak ja chce przedstawić wam sprawę o wiele istotniejszą. - Zacząłem czym przyciągałem uwagę zgromadzonych. - Mój ojciec powiedział mi, że uczynię mnie Alfą, dopiero kiedy poznam swoją przeznaczona. Więc jak możecie się domyślić, udało mi się ją odnaleźć. Problem w tym, że moja przeznaczona jest wampirem. - Oświadczyłem, czym wywołałem poruszeniu wśród zebranych. W tym czasie Adelajda wstała ze swojego miejsca i do mnie podeszła. - Jak zapewne wiecie nasze prawo, nie pozwala na mieszanie się naszych ras. Jednak ja stawiam dzisiaj pytanie dlaczego? Co jest tak strasznego w miłości między gatunkowej, że na nią nie pozwalamy? Czym taka miłość jest gorsza? Właśnie w niczym. Problem tkwi tylko i wyłącznie w naszych uprzedzeniach. Dlatego ja Richard Rooker wnoszę o zmianę prawa uniemożliwiającego mieszanie się naszych ras.

Rozejrzałem się po sali. Wszyscy wydawali się bardzo poruszeni przez moją prośbę. Jeszcze nikt nie odważył się o to prosić. Po pierwsze przez stosunek do całej sprawy króla wampirów a po drugie jakoś nikt nie miał ku temu powodu. Każdy z nich miał mate swojego gatunku lub jeszcze jej nie odnalazł. Więc robienie sobie problemów by walczyć o nie wiadomo co nie było w ich interesie.

- Alfo Europy. - Zwrócił się do mnie król, wstając ze swojego miejsca. - Twoja prośbą zostaje odrzucona.

- Bez głosowania? - Spytała oburzona Adelajda, krzyżując ramiona na piersiach.

- Przykro mi jednak ta spraw nie podlega głosowaniu. - Oświadczył William, krzyżując ramiona za plecami. - Czystość rasowa jest jednym z naszych priorytetów. Nie możemy tak po prostu się mieszać. To nie zgodne z prawami natury.

- Odnoszę dziwne wrażenie, że wiesz coś, o czym nam nie mówisz. Inaczej nie umiem wytłumaczyć sobie twojej niechęci do mieszanych związków. - Stwierdziłem prostując się dumnie. - Połączyła nas więź mate, a ona chyba wie lepiej kogo można mieszać a kogo nie. - Zauważyłem, co spotkało się z niezadowoleniem monarchy.

- Niestety zdania swojego nie zmienię. - Zapewnił z typowym dla siebie uporem.

- I czemu ma służyć ten upór? O co ty walczysz Williamie, bo jak dla mnie w tym momencie brzmisz jak rozkapryszone dziecko, a nie szanowany władca.

Te słowa sprawiły, że spojrzenia wszystkich przeniosły się właśnie na mnie. Właśnie obraziłem króla wampirów, co raczej nikomu się nie spodobało. To mogło wywołać wojnę między gatunkową. Jednak nawet jeśli nie to i tak zapewne wojna niedługo się zacznie.

- Jesteś wyjątkowo bezczelny młody alfo. - Oświadczył, starając się zachować spokój. Król był dosyć znany ze swojego opanowania.

- Jedynie stwierdzam fakty. - Zauważyłem, wzruszając ramionami. - I pozwól, że zadam Ci pytanie. Czy ty nie walczyłbyś o swoją mate, gdyby była wilkołakiem?

- Nigdy w życiu. - Zapewnił bardzo pewnie. - Są po prostu walki, których nie opłaca się zaczynać. Ponieważ niezależnie od wyniku wychodzimy z nich jako przegrani.

- Widać, że nigdy w życiu nie musiałeś o nic walczyć. Jednak ja staje dzisiaj przed tobą i zapewniam cię, że ja nigdy się nie poddam. I jeśli będzie taka potrzeba, zacznę te wojnę.

- Więc spotkamy się na polu walki Richardzie. I przysięgam, że osobiście ukręcę ci tej wilczy łeb. - Przysiągł, na co krew się we mnie zagotowała.

- Więc mamy wojnę. - Oświadczyłem, opuszczając sale narad.

W ten sposób zaczęła się wojna, od której nie było już odwroty. Król wampirów wypowiedział mi ją, wypowiadając ostatnie zdanie. W zasadzie w ten sposób wezwał do wojny wszystkie wilkołaki Europy. Zagroził ich alfie, a to w naszej kulturze niewybaczalny czyn.

- Rich i co teraz? - Spytała Adelajda, która cały czas podążała za mną.

- Obawiam się, że teraz nic już nie uchroni nas przed wojną. - Oświadczyłem, spoglądając na moją mate. - Wiem, że tego nie chciałaś, ale obawiam się, że teraz już nie ma odwrotu.

- Powiedziałem Ci, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to będę walczyć u twojego boku. I zapewniam, że zdania nie zmieniłam. Tylko czy ktoś stanie po naszej stronie? - Spytała, obdarzając mnie spojrzeniem niebieskich tęczowek.

- Myślę, że moja wataha i wszyscy ci, którzy poczuli się urażenie, groźba w stosunku do swojego alfy zechcą za nas walczyć. - Stwierdziłem, przeczesując włosy palcami. - Szczerze nie mam pojęcia, dlaczego on tak bardzo nienawidzi związków mieszanych jednak teraz to mało istotne. Ważne jest to, że za nami przemawia więź. Może to poruszy część wampirów.

- Możliwe. Bo niestety takich par nie ma dużo, więc ich wsparcie będzie mało znaczne. - Stwierdziła, starając się dotrzymać mi kroku. - Jednak on cię obraził. I ty też go obraziłeś. Więc wojna będzie tak czy siak. Obie strony mogą czuć się urażone, tym co się stało. Dlatego obawiam się, że to już nie będzie wojna o nas. A wojna między naszymi gatunkami. Pierwsza od niemal trzystu lat.

Westchnąłem cicho, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że to prawda. Wywołaliśmy wojnę, której już nic nie zatrzyma.

Zakazane spojrzenie Where stories live. Discover now