🅧🅧🅧🅥🅘

1K 55 8
                                    

~Toni~

Sobota szósta rano a ja już jestem na nogach. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia. Jednak teraz jestem zmuszana chodzić na treningi. Każdy wilk po przemianie musi je odbyć. I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, iż jestem najmłodsza z wszystkich trenujących. No, ale tak to już jest jak przemienisz się w wieku trzynastu lat, zamiast jak normalny wilkołak w wieku siedemnastu lat. No, ale muszę jakoś sobie z tym poradzić. Staram się nie pozostać daleko z tyłu, chociaż nie mam pewności jak mi idzie. Mimo wszystko jestem młodsza i ciężko mi gonić grupę. Jednak staram się, jak mogę.

Ubrałam na siebie luźną białą koszulkę i szare dresy. Do tego zwykle trampki i tak wyszłam z domu. Treningi odbywają się zawsze na placu przed domem watahy. Chyba że są niesprzyjające warunki, wtedy przenosimy się do środka. Spojrzałam na ustawioną grupę i westchnęłam cicho. Podeszłam do nich i stanęłam obok, czując się naprawdę mała. I to dosłownie. To w większości byli już dorośli dwumetrowi faceci. Pozostała część stanowiły bardzo wysokie i dobrze zbudowane kobiety. I jak łatwo można się domyślić, wyglądają zupełnie inaczej.

- Dwadzieścia okrążeń w ludzkiej postaci. - Zarządził nasz trener a, wszyscy niechętnie ruszyli z miejsca.

Starałam się nie zostawać mocno z tyłu. Jednak jestem najniższą osobą w grupie i ciężko mi trzymać tempo reszty. Chociaż starałam się, jak mogłam. A to, że no tak średnio mi wychodzi to nie moja wina. Biegłam z samego tyłu i w tym wszystkim starałam się jakoś nie oddalić od grupy i nie biec trzy metry za nimi. Aż na taką beznadziejną wyjść nie chciałam.

- Ruszaj się młoda. - Rzucił jeden z wilków biegnących bardziej z przodu.

- Sam se biegnij szybciej. - Warknęłam w jego stronę. - Jakby miałam takie długie nogi jak ty, to też bym mogła biec tak szybko.

- Ta jasne. Staraj się oddychać nieco spokojniej i nie tak panicznie. - Polecił a ja jedynie, przewróciłam oczami.

Kiedy w końcu wykonaliśmy wszystkie okrążenia, stanęliśmy się w miejscu. Oddychałam szybko i czułam jak serce wali mi jak szalone. I szczerze powiem, że to nie było ani trochę zabawne. Biegłam pewnie dużo szybciej, niż powinnam i moje ciało nie zniosło tego zbyt dobrze.

- Stan w lekkim rozkroku i ugnij kolana. Połóż na nich dłonie. Powietrze wciągając nosem i wypuszczaj ustami. - Poleciła jedna z wilczyc, a ja wykonałam jej polecenie i szczerze powiem, że rzeczywiście szybko udało mi się uspokoić bicie serca. - Ominęło cię sporo lekcji, które my już dawno przeszliśmy. - Stwierdziła, a ja jedynie skinęłam głową.

- To była dobra rozgrzewka. - Stwierdził trener. - Teraz chce was zobaczyć w wilczej postaci.

Westchnęłam cicho. Jakoś nie specjalnie miałam ochotę się rozebrać i przemienić. Jednak jak mus to mus. Poza tym na początku trzeba często zmieniać formę, by wypracować w tym płynność. No cóż, trzeba się poświęcić.

~Richard~

Od rana siedziałam w biurze i pracowałem. Byłem zawalony papierkową robotą, którą chciałem jak najszybciej mieć z głowy. Nie lubię odkładać nic na ostatnią chwilę. Zazwyczaj jak mam zrobić coś byle jak to zawsze robię to od razu, żeby mieć czas to poprawić. Taka dziwna logika no, ale mi się sprawdza.

Kiedy w końcu odkopałem się z papierów, stwierdziłem, że pójdę do domu, żeby coś zjeść. W końcu nie samą pracą wilkołak żyje. Wyszedłem z gabinetu, którego remontami tak w ogóle zajęła się moja żona. I teraz wygląda dużo nowocześniej niż wcześniej. Pokonałem wszystkie schody, których jest jak zawsze wiele za dużo i wyszedłem z domu watahy. Rozejrzałem się po terenie i zobaczyłem grupę biegnących młodych wilków. Od razu w tej grupie dostrzegłem córkę. Biegła na końcu w postaci czarnego wilka. Była dosyć drobna a w zasadzie to najmniejsza z wszystkich wilków. Ponoć to przez fakt, iż przemieniła się tak wcześnie. Z tego, co się orientuję, ma szansę jeszcze urosnąć i nadrobić straty.

Z uporem biegła przed siebie i powoli zaczęła wyprzedzać część wilków. W dalszym ciągu nie dobiegła do czołówki, jednak robiła wszystko co mogła by wypaść jak najlepiej. W pewnym momencie przewróciła się i padła na ziemię. Szybko jednak się wyzbierała i ruszyła dalej po raz kolejny, próbując nadrobić straty.

Toni zawsze była niesamowicie uparta. Nigdy się nie poddawała i, mimo że upadała, to ostatecznie zawsze się podnosiła. To cenna cecha. Zwłaszcza kiedy życie stawia przed tobą wyzwanie pokroju przemiany w tak młodym wieku. Nikt nie przypuszczał, że moja córka przemieni się tak młodo, a stało się. I w dodatku Toni radziła sobie całkiem dobrze. Uśmiechnąłem się szeroko. Byłem dumny z córki. Nie zawsze była najlepsza, jednak zawsze się starała. A siła nie zawsze jest jednoznaczna z tym że zawsze wszystko wychodzi ci perfekcyjnie i bez większych przeszkód pokonujesz każdego wroga. Czasem prawdziwa siła objawia się walką, nawet kiedy wydaje ci się, że jestem przegrany. To walka z własnymi słabościami i chęć stawania się coraz lepszym mimo pewnych przeciwności.

~Toni~

Kiedy skoczyliśmy bieganie, odmieniłam się i szybko włożyłam na siebie ubrania. Szczerze przyznam, że uwielbiam biegać pod postacią wilka. Nic nie jest w stanie podrobić tego niepowtarzalnego uczucia.

- Nieźle młoda. Widzę, że się wprawiasz. - Stwierdził jeden z wilków z grupy.

- Byle tak dalej a może dogonisz stawkę. - Dorzucił inny.

- Już nie bądź dla dziewczyny taki surowy. Przemieniła się bardzo niedawno i jest bardzo młoda. Ma jeszcze czas by się nauczyć. - Stwierdziła wilczyca i puściła mi oczko.

- Już się tak nie podlizuj córce alfy. - Wilkołak szturchnął dziewczynę, śmiejąc się lekko.

- Nie podlizuje się. - Zaprotestowała, krzywiąc się lekko. - Po prostu jestem miła. To, że Ty jesteś największym chujem w tej sforze oczywiście nie dosłownie to nie moja wina. - Stwierdziła, uśmiechając się w jego stronę szeroko.

- Dobra szczeniaki spokój. - Uspokoił nas trener, przerywając chyba w najciekawszym momencie. - Wio do domu. Wystarczy wam na dzisiaj, bo już widzę, że się przegrzaliście i odłączają wam się mózgi. - Stwierdził pół serio pół żartem. - Także już was nie widzę.

Bez zbędnego gadania ulotniłam się z pola treningowego. Planowałam wziąć prysznic i położyć się jeszcze spać, bo przyznaje, że byłam kompletnie niewyspana. Wstawanie wcześnie i intensywny trening fizyczny robią swoje. Wyszłam do domu i od razu skierowałam się na schody, by iść do siebie do pokoju.

- I jak było!? - Spytała mama, która najpewniej była w kuchni.

- Spoko. - Odpowiedziałam, znikając za drzwiami pokoju.

Mimo że nie idzie mi na razie, zbyt dobrze to wierzę, że może być tylko lepiej. Bo w sumie co niby jeszcze mogłoby się spieszyć?

Zakazane spojrzenie Where stories live. Discover now