🅔🅟🅘🅛🅞🅖

2.3K 76 7
                                    

~Toni~

Przejżałam się w lustrze, ostatni raz poprawiając włosy upięte w kucyk. Zaplanowałam, że dzisiaj wyjdę z tego więzienia i będę świetnie się bawić. Oczywiście w tym może przeszkodzić mi ojciec. Jednak liczę, że trochę mi odpuści. I tak trzyma mnie w tym domu, jak w więzieniu. Spędzam w nim w zasadzie całe życie i już mam go dosyć. Najchętniej to bym stąd uciekła i już nigdy nie wróciła. Taka cena, za moc której nigdy nie chciałam.

Zbiegłam na dół licząc, że wyjdę z domu bez rozmów z ojcem. Niestety jak zawsze się przeliczyłam. I kiedy już zamierzałam otworzyć drzwi, usłyszałam warknięcie. Oczywiście na mnie jako na alfę to nie działa, jednak jest jednoznacznym sygnałem, że mam się odwrócić.

- Gdzie idziesz? - Spytał tata, zakładając ramiona na piersi.

- No do Filipa. - Wyjaśniłam, a on przyjrzał mi się uważnie. - Będziemy film oglądać. - Dodałam, widząc jego nie przekonanie.

- No nie wiem...

- A Elio i Nicko mogli wyjść. - Zauważyłam, chwytając się mojej ostatecznej deski ratunku. - Nie traktuj mnie gorzej niż nich.

- Nie traktuje cię gorzej. - Zapewnił, a ja już czułam, że mogę wygrać to starcie.

- Więc pozwól mi iść. - Poprosiłam, patrząc na niego niewinnie.

- No dobrze. - Westchnął cicho, chyba nie do końca przekonamy co do podjętej przez siebie decyzji. - Żadnego alkoholu, papierosów czy innych używek. I masz być w domu o dziewiętnastej nie później. Inaczej nigdzie cię więcej nie pójdziesz.

- Dobra tato. - Rzuciłam i ruszyłam do wyjścia. - Pa!

I już nie było mnie w domu. Wolałam nie dawać ojcu czasu na to, aby się rozmyślił. Bo znając jego za chwilę wymyślił by sobie piętnaście powodów, dla których nie powinnam nigdzie iść. I nigdzie by mnie nie puścił. A jest cholerny piątek i nie zamierzam tkwić w domu. Zabawę czas zacząć!

~Richard~

Westchnąłem cicho i wróciłem do salonu. Usiadłem na kanapie obok żony i cmokłem ją w policzek następnie obejmując ramieniem. Był piątek późne południe, dlatego postanowiłem, że dzisiaj już dam sobie spokój z pracą. Nie chciałem przez obowiązki alfy zaniedbywać żony i dzieci. Niestety zapomniałem o tym, że dzieci są już za duże, by spędzić wieczór z rodzicami.

- Jest zero procent szans na to, że dzieci wrócą o dziewietnastej, tak jakbyśmy sobie tego życzyli. I dokładnie tyle samo procent szans, że już nigdzie ich nie póścisz. - Stwierdziła moja żona, przyglądając mi się uważnie.

- Nasze dzieci robią z nami, co chcą. - Podsumowałem rozbawiony. - To chyba niezbyt dobrze.

- Chyba nie. - Wzruszyła ramionami. - Jednak jakoś mi to nie przeszkadza.

- Mi czasem trochę przeszkadza. - Przyznałem, wzdychając ciężko.

Wraz z Adel oglądaliśmy jakiś film. Czasem spędziliśmy razem takie leniwe wieczory. Żona leżała wtulając się we mnie, a ja przytulałem ją do siebie. Muszę przyznać, że całkiem lubię takie wieczory. Możemy odpocząć i w całym domu nie słychać krzyków dzieci. Niestety nawet rodzice czasem potrzebują odpoczynku od swoich pociech. Chociaż żadne z nich nigdy tego nie przyzna.

Spojrzałem na żonę i uśmiechnąłem się szeroko. Wojna była warta oglądanie jej u mego boku. Życie czasami przypomina piekło, przez które trzeba przejść. A ja stawiam każdy kolejny cholernie ciężki krok, to wiem, że muszę pokonać piekło. Dla mojej żony i dla moich dzieci. Bo kocham ich jak nikogo innego na tym świecie.

Teraz już wiem, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu. Byłem, jaki byłem bo musiałem zostać wydalony ze szkoły. Po to bym mógł spotkać swoją mate. Gdyby nie to nie wiem, jak teraz wyglądałoby moje życie. Jednak na pewno wielu rzeczy by w nim brakowało. Zresztą już nie potrafię wyobrazić sobie życia bez mojej Adel.

~Adelajda~

Uśmiechnęłam się, wtulając się w męża. Chyba dawno nie było mi dane tak odpocząć. Zazwyczaj biegałam, próbując odarnąć i dzieci i watahę. A dzisiaj dzieci nie ma w domu, a wataha jakoś radzi sobie sama. Przez co mogę w pełni się zrelaksować.

- Wiesz co Rich? - Spytałam, a mąż mruknął coś w odpowiedzi. - Jestem szczęśliwa. Mam wszystko, czego mogłam chcieć. Cudownego męża i trójkę wspaniałych dzieci. Chociaż czasem są nieznośne, to kocham je najbardziej na świecie.

- I powiedz mi, że nie było warto rozpocząć wojny dla tych małych diabłów i po to byśmy mogli dzielić życie.

- Było warto w pełni. - Odpowiedziałam, całując męża.

Nie żałowałam żadnej decyzji, która podjęłam w życiu. Może wojna jest nieco drastycznym środkiem do celu, jednak za pewne rzeczy warto jest walczyć. A ja zawalczyłam. I teraz jestem z mężczyzną swoich snów i mam z nim trójkę dzieci. Bywa ciężko jednak życie to nie bajka z dobrym zakończeniem. Czasem naprawdę jest ciężko. Jednak nawet w tych najgorszych momentach nigdy się nie poddaje. Bo po prostu mam dla kogo walczyć. I teraz wiem już, że życie polega na znalezieniu kogoś, dla kogo chcemy walczyć. Nawet w tych najgorszych i najbardziej przerażającym wojnach.

Czasem zastanawiam się, jakby moje życie wyglądało bez Richarda. I myślę, że byłoby nudne. I przede wszystkim niepełne. Bo ten wilkołak jest nieodłączną częścią mojego życia, z której nie byłabym w stanie zrezygnować.

- Richard kocham cię. Za to, że zawsze próbujesz znaleźć dla mnie czas. Za to, że jesteś fantastycznym ojcem dla naszych dzieci. I kochasz w ojcostwie nawet to, czego powinieneś nienawidzić. Za to, że zawsze o mnie dbasz. I zawsze jestem u ciebie na pierwszym miejscu. Za to, że jesteś samodzielny i za to, że znosisz mnie nawet, wtedy kiedy ja sama siebie nienawidzę.

- A ja kocham cię za to, że jesteś świetną matką. Za to, że dzięki tobie czuję się potrzebny. Za to, że potrafisz słuchać i zawsze jesteśmy u ciebie z dziećmi na pierwszym miejscu. Za to, że jesteś świetną luną i dbasz o moją watahę. I za to, że kiedy moje życie wydaje się już nie mieć sensu, ty mu go nadajesz.

- Bardzo się cieszę, że cię odnalazłam. - Stwierdziłam, całując Richarda.

- Ja też się cieszę. Jednak tego już chyba nie muszę Ci mówić, bo doskonale to wiesz.

Nasza historia nie dobiegła jeszcze końca. Jednak do tej pory toczy się po prostu aż za dobrze. Spojrzałam na męża i uśmiechnęłam się po raz kolejny szeroko. Jeden jego uśmiech i sam fakt, że po prostu jest sprawiają, że jestem najszczęśliwsza na świecie. Na tym właśnie polega miłość i liczę na to, że i moje dzieci będą mogły cieszyć się czymś tak wspaniałym.

Hybryda powróci, by opowiedzieć wam swoją historię

Zakazane spojrzenie Where stories live. Discover now