94.

158 12 2
                                    

DWA DNI PÓŹNIEJ
MIŁOSZ POW. Wczoraj późnym wieczorem wróciliśmy z Czarciego i teraz już jesteśmy w domu. Muszę przyznać że ten wypad do moich rodziców dobrze nam zrobił, gdyż odpoczęliśmy bardziej niż w ciągu ostatnich tygodni. W domu czekał na nas remont i ślub do dalszego planowania! Mimo że zostały nam zaledwie 2 miesiące, jestem pewien że ze wszystkim spokojnie zdążymy i będzie najpiękniej jak tylko mogłoby być. A dla odmiany, dzisiaj Natalia ma wizytę kontrolną w sprawie maluchów. Oboje się cieszymy że możemy sprawdzić co się "tam w środku" u nich dzieje i jak się rozwijają. Za niecałe 5 miesięcy będą z nami, to istne szaleństwo! Ale nic bym nie zmienił w przeszłości, aż do teraz. No może oszczędziłbym Natalii tych katuszy, które zgotował jej Łukasz, ale to na całe szczęście już przeszłość, a ten gnój siedzi w więzieniu i zbyt szybko nie wyjdzie! Czasem łapię się na tym że o nim myślę... Jak mógł być takim ślepym i wyrachowanym idiotą, aby skrzywdzić tak cudowną kobietę jak Natalia?! Czym sobie na to zasłużyła, aby trafić na takiego gnoja?! Co go skłoniło do takich akcji?! Na te i wiele innych pytań raczej nigdy nie dostanę odpowiedzi, ale nie obchodzi mnie to! Ważne że Kicia się od niego uwolniła i jest ze mną bezpieczna, oraz szczęśliwa! Naprawdę, oddałbym wszystko aby móc do końca mojego życia mieć ją przy sobie i widzieć na jej twarzy ten szczery uśmiech i błysk radości w oczach...
-O czym tak myślisz?- spytał mnie cicho, bardziej niż drogi mi głos, więc podniosłem na nią wzrok. Natalia uśmiechając się lekko przeszła przez kuchnię i oparła się biodrami o blat tuż obok mnie -No?
-O wszystkim.... Jak diametralnie się moje życie zmieniło, od tamtego popołudnia, gdy zawitałaś do moich drzwi cała zapłakana przez Mroza...- odpowiedziałem jej szczerze, praktycznie odruchowo obejmując ją ramieniem w pasie i przytulając do siebie, mimo to jednak patrząc jej w oczy. 
-Masz rację... Trochę się zmieniło...- przytaknęła, nie odwracając wzroku od moich oczu, a na jej ustach malował się lekki uśmiech -Mamy wspaniałą córkę, ślub za 2 miesiące i oczekujemy dwójki cudownych szkrabów...- wymieniła i dodała -Nigdy nie myślałam że spotka mnie takie szczęście...- nie będąc w stanie nic jej na to odpowiedzieć, zwyczajnie pochyliłem się do przodu i pocałowałem ją najpierw w czoło, a później w usta.
-Kto zostanie z Niki, gdy my pójdziemy do lekarza?- spytałem ją, kładąc dłoń na jej dość zarysowanym brzuchu.
-Zadzwoniłam do Matyldy. Będzie tu godzinę przed naszą wizytą, więc na spokojnie zdążymy...- odparła z uśmiechem.
-To dobrze. A co tam u Zielińskich? Miałem cię pytać wczoraj, ale nie było kiedy...- zainteresowałem się. Kiedy już kładliśmy się spać i byłem w łazience, przez ścianę słyszałem że Natalia rozmawia przez telefon.
-A nic. Aśka dzwoniła się spytać co tam u nas i jak mija nam wolne. Ponoć Julek jeszcze bardziej szaleje niż zwykle, odkąd nas nie ma..- wyjaśniła, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. Jednakże został on dość szybko przerwany, gdyż Natalia zgięła się w pół z sykiem bólu, a dłoń od razu powędrowała na jej brzuch.
-Kopią?- spytałem ją z troską, delikatnie masując jej plecy.
-Żebyś wiedział!- odpowiedziała przez zęby, po czym położyła moją prawą dłoń w odpowiednim miejscu na brzuchu. Mimo tego że to zaledwie początek 17 tygodnia, to i tak wyczuliśmy je dość mocno. Znaczy się ja je poczułem, a Natalia to pewnie ze 5x bardziej, o ile nie więcej...?!
-Niezłą kanonadę masz tam w środku!- prychnąłem, przez co moja narzeczona posłała mi bardzo wymowne, pełne irytacji spojrzenie -Zaleję ci rumianku...- dodałem, ignorując jej wymowną minę i odwróciłem się do blatu, puszczając ją. Szybko ciepła herbata znalazła się w kubku, więc jej go podałem.
-Dzięki- odparła na to Natalia, zduszonym tonem, od razu upijając parę łyków. W Czarcim zdążyliśmy już zauważyć że rumianek mega pomaga na skurcze i mocniejsze kopniaki, więc cieszyłem się że mamy go całą paczkę w szafce -Coś czuję że to będzie jedyna herbata jaką będę piła przez najbliższe miesiące...!- prychnęła, opierając się ciężko o kuchenny blat.
-Będzie dobrze Kicia. Musisz po prostu przepękać i się nie stresować- odpowiedziałem jej, złożyłem buziaka na jej czole, po czym dodałem -Siadaj do stołu, zaraz zrobię śniadanie....- wskazałem na mebel niedaleko nas.
-Miłek!? Wiesz że ciąża to nie choroba, nie?! Nie musisz mnie we wszystkim wyręczać- skwitowała poważnie, unosząc na mnie lewą brew, nadal z kubkiem rumianku w dłoni.
-Wiem, ale chcę jak najlepiej dla ciebie i dla małych- odparłem, patrząc jej poważnie w oczy -Dlatego zrobię dzisiaj śniadanie, tak jak to robię codziennie, a ty sobie usiądź- ponagliłem ją, uśmiechając się szczerze.
-No dobra!- odpuściła, wywracając oczami, po czym faktycznie usiadła przy stole.
-Kanapki i jajecznica?- spytałem ją jeszcze, sięgając po chleb.
-No raczej- zgodziła się ze mną, po czym złapała za telefon, aby poodpisywać na SMSy i przejrzeć media społecznościowe, a ja zabrałem się za przygotowanie posiłku dla naszej trójki. Uwinąłem się z tym dość szybko, gdyż nie było to jakieś skomplikowane danie. Gdy skończyłem, postawiłem wszystkie półmiski na stole, przelotnie pocałowałem ją w głowę i poszedłem do sypialni, aby obudzić Nikolę. Mała rozłożyła się na całym łóżku i skopała kołdrę.
-Nikola... Wstajemy księżniczko..! Bo ci jajecznica ostygnie i nie będzie dobra..!?- pochyliłem się nad nią, delikatnie głaszcząc ją po głowie. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, mała otworzyła zaspane oczka i na mnie spojrzała -Dzień dobry aniołku...- uśmiechnąłem się do niej.
-Tata..!- wyciągnęła do mnie rączki, ledwo słyszalnie. Z uśmiechem wziąłem ją na ręce i przytuliłem, czując jak obejmuje mnie rączkami za szyję.
-Chodź, idziemy do mamy...- dodałem, uśmiechając się do niej i całując ją w główkę, którą oparła na moim ramieniu.
-Ok..- odpowiedziała sennie, trąc oko. Jeszcze do końca się nie wybudziła...
Wyszedłem z nią z sypialni i podszedłem do stołu.
-A kto to wstał?- uśmiechnęła się do niej czule Natalia, pochłonięta już jedzeniem. Z uśmiechem posadziłem Niki w wysokim krzesełku i sam również usiadłem do stołu.
-Jajo!- od razu się rozbudziła, widząc jajecznicę na talerzu. Przez to oboje się cicho zaśmialiśmy.
-Smacznego kochanie- powiedziała Natalia, odsuwając jej trochę włosków, które opadły jej na czółko, za ucho.
-Macnego- odpowiedziała uśmiechnięta. Na moment spojrzeliśmy na siebie z Natalką z uśmiechem, po czym sami wróciliśmy do jedzenia, już dość mocno głodni.
Jedzenie przerywaliśmy miłą rozmową m. in. na temat dzisiejszej wizyty i planów remontowych. Mimo tego jednak, zjedliśmy dość szybko i się wystarczająco najedliśmy. Wtedy Natalia poszła ubrać Niki, a ja znikłem w łazience. Szybko wykonałem poranną rutynę i się ubrałem, po czym się zamieniliśmy. Ja pilnowałem naszej córki, a Natalia zajęła łazienkę.
Graliśmy z Niki w chowanego, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Chodź, zobaczymy kto to...- uśmiechnąłem się do córki, biorąc ją na ręce. Tak jak się spodziewałem, na progu zobaczyliśmy Matyldę.
-Cześć Miłosz- uśmiechnęła się lekko.
-Ciocia!- ucieszyła się mała, w mgnieniu oka "skacząc" jej w ramiona. Lekko zaskoczona, ale i rozbawiona Matylda wzięła ją ode mnie i wspólnie weszliśmy do mieszania. Zamknąłem za szwagierką drzwi, a ona postawiła Niki na ziemi i rozebrała się z wierzchnich rzeczy.
-Kicia, Matylda przyszła!- krzyknąłem do Natalii i zwróciłem się do brunetki -Chcesz coś do picia?!
-Woda może być- uśmiechnęła się szczerze, po czym Nikola pociągnęła ją do zabawy, podekscytowana. Oboje z Natalią się bardzo cieszymy że mała ma tak silną relację z Matyldą...
Po chwili przyniosłem szklankę z napojem brunetce i wróciłem do sypialni, aby zacząć się szykować do wyjścia. Przez ściany słyszałem że Natalia opuściła łazienkę i chwilę pogadała z młodą, a następnie dołączyła do mnie w sypialni, aby się uszykować.
Może z 20 minut później, pożegnaliśmy się z córką i Matyldą i opuściliśmy mieszkanie, w celu udania się do szpitala. Im byliśmy szybciej, tym stres rósł, ale nie tylko ze względu na wizytę... Ujmę to tak, żadne z nas nie lubi szpitali....

40 MINUT PÓŹNIEJ
U LEKARZA
Siedzimy już na krzesełkach przed gabinetem i czekamy na naszą kolej. Mamy trochę stresa, bo nie wiemy jak tam maluchy. Czy dobrze się rozwijają, czy wszystko z nimi ok...?! 
-Mam nadzieję że wszystko jest ok... Tam w środku...- westchnęła Natalia, siedząc w odpiętym płaszczu i głaszcząc brzuch prawą dłonią. 
-Na pewno będzie ok Słońce! Jestem bardziej niż przekonany że maluchy rozwijają się prawidłowo!- zapewniłem ją od razu i lekko ścisnąłem nasze złączone dłonie, jednocześnie całując ją w skroń. 
-Cieszę się że ze mną tu jesteś...- uśmiechnęła się i odwracając się zupełnie w moją stronę, pocałowała mnie w policzek.
-Zawsze będę- zapewniłem ją bez namysłu, po czym pocałowaliśmy się czule, a następnie wróciliśmy do luźnej rozmowy na wszystkie tematy, czyli w większości o coraz bardziej zbliżającym się naszym ślubie, remoncie w toku i pracy... 

....
Tak się zagadaliśmy na tematy czysto rodzinne, że nie zauważyliśmy kiedy przyszła kolej Natali:
-Pani Natalia Wieczorek?!- wywołała nas pielęgniarka, wyrywając nas z "bańki". Spojrzeliśmy na nią z uśmiechem i praktycznie równocześnie wstaliśmy, nie puszczając splecionych dłoni.
-Tak, to ja...- uśmiechnęła się do kobiety Natka.
-Zapraszam. Pani doktor już czeka...- oddała gest i wpuściła nas do gabinetu, zamykając za nami drzwi. Od razu zauważyliśmy siedzącą za biurkiem blondynkę.
-Chodź...- powiedziałem do żony i trzymając się za ręce wstaliśmy, po czym weszliśmy do gabinetu, gdzie czekała już na nas uśmiechnięta Hana.
-Hej kochana!- przywitała się z Haną Natalia, podczas gdy ja zdjąłem kurtkę i przewiesiłem ją przez jedno z krzeseł. 
-Cześć Hana!- dodałem od siebie.
-Cześć kochani, siadajcie, siadajcie! Najpierw musimy trochę pogadać...- wskazała na krzesła przed swoim biurkiem z szerokim uśmiechem na twarzy. Gawryło miała widocznie dobry humor dzisiaj, a nam to pasowało, gdyż nie kontrastował z naszym. Skwapliwie posłuchaliśmy jej prośby, wcześniej jednak Natalia zdjęła płaszcz i idąc w moje ślady, przewiesiła go przez oparcie krzesła razem z szalem, który zdjęła z szyi. Wtedy, gdy już się rozsiedliśmy, pogrążyliśmy się w dość luźnej rozmowie z lekarką. Hana pytała o dużo różnych rzeczy, ale staraliśmy się odpowiedzieć jak najprecyzyjniej, na ile mogliśmy oczywiście.
-No cóż. Z wstępnego wywiadu mogę powiedzieć że jest wszystko w jak najlepszym porządku Natalia. Nie widzę ŻADNYCH alarmujących sygnałów, aby coś złego miało się dziać maluchom, ale jeszcze zapraszam na fotel, to to sprawdzimy...- podsumowała, wstając zza biurka.
-Dobrze- zgodziliśmy się, odetchnąwszy z ulgą. Bardzo cieszył nas fakt że z małymi wszystko jest dobrze. Nie powiem, ale martwiliśmy się o to... Szczególnie że ostatnie tygodnie nie należały do najspokojniejszych, z remontem, ślubem i wgl....
Przeszliśmy do dalszej części gabinetu, gdzie Natalia położyła się na fotelu i odkryła brzuch, a ja usiadłem zaraz obok niej na stołku na kółkach i złapałem ją za rękę. Cieszyliśmy się bardzo, że możemy "zobaczyć" ponownie nasze kruszynki...
Początek badania był standardowy, jak to ujęła blondynka. Gawryło sprawdzała parę różnych tam rzeczy, klikając w klawiaturę urządzenia do USG i raz po raz zmieniając widok na ekranie, poprzez przesunięcie głowicą z żelem po brzuchu mojej narzeczonej. Przy pierwszym kontakcie Natalia syknęła na uczucie zimna, ale potem już za bardzo sie skupiła na ekranie, aby myśleć o zimnie. Gdy Hana sprawdziła sporą część tego co miała, kliknęła odpowiedni przycisk na aparaturze i puściła nam dźwięk szybkiego bicia tych maleńkich serduszek. Wzruszyło to nas oboje i to dość mocno... 
-Na ten moment nie widzę u żadnego z maluchów niczego niepokojącego, wszystko wydaje się w porządku...- uspokoiła nas Hana i dodała -Nie mniej jednak sprawdzę jeszcze parę rzeczy, aby mieć pewność...- uśmiechnęła się szczerze, patrząc na nas oboje przez moment, po czym wracając wzrokiem do ekranu, a my odetchnęliśmy z ulgą. Nie stresowaliśmy się już tak o maluchy, skoro jest wszystko ok... 
-Ok- zgodziła się Natalia, patrząc raz na mnie, raz na monitor. Oboje byliśmy jak zaczarowani tym obrazem...
-A co ja widzę!?- zaśmiała się chwilę potem i kontynuowała -Wychodzi na to że możemy poznać płeć tych maluchów!- oznajmiła nam zadowolona -Chcecie?!- spojrzała na nas, a my z Natalią na siebie.
-Oczywiście że tak!- zgodziliśmy się od razu, bardzo podekscytowani. Skoro była taka możliwość, to oczywiście że chcieliśmy! 
-W takim razie...- zgodziła się i zaczęła trochę kręcić obrazem, aby mieć najlepszy kąt, mówiąc -No to pokaż no się, kruszynko...- mruknęła bardziej do siebie niż do nas, kontynuując zabawę ekranem, a my prawie podskakiwaliśmy z tej ekscytacji.
-Gratulacje! Dzidzia nr 1 to...
CDN.

Jakiej płci będą bliźniaki?!
Kiedy Natalia i Miłosz powiedzą o ciąży w pracy?
Czy wszystko zadzieje się tak jak to sobie zaplanowali?
Co jeszcze ich czeka w przyszłości?
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now