36.

297 22 3
                                    

NATALIA POW. Pierwsza myśl jaka mnie dopadła gdy się obudziłam, było jedno zadanie "To już dzisiaj". I faktycznie... Dzisiaj jest dzień tej wspaniałej, a za razem cholernej rozprawy po której z Łukaszem nie będzie mnie łączyć nic innego, jak tylko garstka wspomnień... Niestety duża większość z nich należy jednak do tych smutnych...
Z tego zamyślenia wyrwało mnie przyjemne uczucie. Mianowicie Miłosz przytulił mnie mocniej do siebie i jak gdyby nigdy nic głaszcząc mnie po ramieniu, ucałował w czoło.
-Kochanie?! Gdzie mi tak dryfujesz?!- spytał cicho, na co podniosłam na niego wzrok.
-Nigdzie. Dzień dobry- uśmiechnęłam się do niego i się pocałowaliśmy.
-Która godzina?!- spytałam go, gdy już się od siebie odsunęliśmy, na co nie puszczając mnie sięgnął za siebie, po telefon. Z wiadomych przyczyn (rozprawa) oboje mamy dzisiaj wolne, więc nie mamy ustawionych alarmów...
-Chwilę po 9... Mamy jeszcze dużo czasu...- odpowiedział i przekręcił nas tak, że leżałam pod nim.
-Co ty Kotek kombinujesz!?- zaśmiałam się cicho, patrząc mu głęboko w oczy. W oczy które mnie niesamowicie hipnotyzują... Miłek się tylko uśmiechnął, pochylił się odrobinę i namiętnie mnie pocałował. Jeden pocałunek przeszedł w następny i tak dalej. Po prostu nie mogliśmy się od siebie oderwać, nasycić się sobą... A z pocałunków przeszliśmy w zupełnie coś innego....

GODZINA 11 Z GROSZEM
-Oddychaj! To tylko rozprawa rozwodowa!- wymamrotałam do siebie, stojąc przed lustrem i zapinając sobie koszulę. Od pasa w dół ubrałam czerwone spodnie, które mają krój jak garniturowe i czarne szpilki. Natomiast "na górę" ubrałam czarną koszulę i mam w planach dołączyć do tego czerwoną marynarkę. Włosy wyjątkowo zostawiłam rozpuszczone, gdyż i tak zazwyczaj je spinam do pracy... Makijaż też trochę przyciemniłam, ale w drugą stronę też nie przesadzałam...
-Rozluźnij się Kicia...- mruknął Miłosz, obejmując mnie od tyłu -Nic się nie wydarzy! Wszystko pójdzie po naszej myśli, nie martw się!- zapewnił mnie, przytulając mnie do siebie. Dopiero gdy to zrobił poczułam jak bardzo mam napięte mięśnie...
-Może masz rację...- wypuściłam powietrze z płuc ze świstem.
-Pewnie że mam!- odparł pewnie i pocałował mnie w policzek, a ja się uśmiechnęłam. Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy w odbiciu lustra w zupełnym milczeniu.
-Wyglądasz bosko, wiesz o tym?!- szepnął i złożył parę całusów na moją szyję -A ten gnój przynajmniej zobaczy co stracił...- dodał, a ja nie mogłam tego nie skomentować:
-A ty sobie wziąłeś, tak?!- zażartowałam.
-Dokładnie- odparł, odwrócił mnie przodem do siebie i czule pocałował. Poddałam się temu z ulgą. Naprawdę jestem szczęściarą że mam go przy sobie... Całowaliśmy się namiętnie jakiś czas, po czym, z lekka niechętnie, wróciliśmy do szykowania się. Zdążyłam 20 razy sprawdzić czy wszystko mam i czy wyglądam idealnie. W końcu jednak, nie dało się odwlekać tego dłużej i musieliśmy jechać do tego cholernego sądu. Aby to wszystko zakończyć... Na całe szczęście Miłosz cały czas był obok...

GODZINA 12:50
-Jeszcze chwila...- spojrzałam z rozterką na partnera.
-Chodź tu...- odparł na to i bez zastanowienia mnie przytulił. Czuł że tego potrzebuję... Od razu się w niego wtuliłam, obejmując go mocno za szyję. Akurat wtedy podeszli do nas również poważnie odstawieni Karolina i Mikołaj. Oni mają dzisiaj nockę, gdyż też mają zeznawać na rozprawie, oczywiście przeciwko Łukaszowi. Blondynka ubrała błękitną koszulę, która podkreśla zieleń jej oczu, czarną ołówkową spódnicę i takie też szpilki. Włosy zostawiła rozpuszczone, tylko zakręcając je w loczki. Mikołaj natomiast ubrał koszulę i formalne spodnie od garnituru. Na marynarkę było ich zdaniem zbyt gorąco...
-Cześć!- uśmiechnęli się do nas.
-Cześć!- odpowiedzieliśmy, odsuwając się od siebie.
-Widzę że nerwy sięgają zenitu!- skomentował Mikołaj, gdy witaliśmy się przytuleniem.
-Jakoś tak...- przyznałam niepewnie rację i dodałam -Boję się że on nie dostanie wystarczającej kary za to co zrobił...- spojrzałam na przyjaciółkę.
-Ej, Kochana! Nie martw się! Będzie dobrze!- zapewniła mnie Lola i mocno przytuliła. Naprawdę się cieszyłam że oboje się zgodzili zeznawać...
-A gdzie ten huj?!- spytał Górala Mikołaj, rozglądając się dookoła, za moim mężem.
-Mikołaj!- syknęła na niego Karola z karcącą miną, słysząc to.
-Zostaw...- odpowiedziałam jej i dodałam -I co? Mówmy jak jest. Nie będę się kryć z tym że mój mąż jest hujem jakich mało i mnie katował...- powiedziałam odważnie i pozwoliłam Miłoszowi objąć mnie od tyłu. Wiedział aż za dobrze że jego obecność mi pomaga nie zwariować...
-Pani Natalio?!- w tej samej chwili podszedł do nas prokurator Jagiełło.
-Dzień dobry panu- uścisnęłam mu rękę, podobnie jak Miłosz, który mnie nie zamierzał puścić.
-Karolino, panie Mikołaju- również się przywitał z naszymi przyjaciółmi.
-Miło pana widzieć, panie Kornelu- Rachwał uśmiechnęła się do niego lekko.
-Mam nadzieję że dopilnuje pan aby ten gnój poszedł do więzienia?- dodał od siebie Mikołaj.
-Między innymi dlatego tu jestem. Aby się upewnić że wszystko pójdzie po naszej myśli!- zapewnił nas, po czym wdaliśmy się w krótką rozmowę, gdyż krótko później wchodziliśmy już na salę rozpraw.
Gdy usiadłam na wyznaczonej mi ławce z Miłoszem u boku, po prostu się wyłączyłam... Zaraz po słowach sędziego "... zebraliśmy się tu aby rozstrzygnąć spór między Łukaszem i Natalią Mrozami"... Zwyczajnie nie byłam w stanie dalej go słuchać, a wszystkie zeznania przeciągały się w nieskończoność...
Jako tako "wróciłam" do rzeczywistości, gdy wezwano do zeznań Karolinę. Rachwał mówiła pewnie i z perswazją, głos ten nie raz słyszałam u niej w pracy, albo jeszcze w szkole... Nie ukrywała nic, wszystko wyłożyła sędziemu jak na talerzu, ignorując zarzucającego jej oszczerstwa i kłamstwa Łukasza. Naprawdę miałam go już dość...
Potem zeznawał Mikołaj, opowiadając swoją, spójną ze słowami Loli wersję tego, co wiedział i widział odnośnie mojego "małżeństwa" z Łukaszem. Również i on został nazwany przez mojego "męża" łgarzem, wariatem i idiotą oraz zwykłym psem... Od tych jego krzyków zaczęła mnie boleć głowa szczerze mówiąc, ale obecność Miłosza bardzo pomagała...
Gdy wezwali go do zeznań, Łukasz... Wpadł w jakąś furię, rzucał się, krzyczał, groził mu... Jak nigdy go nie poznawałam i widziałam w nim tylko potwora, który zniszczył mi życie...
Jednakże Miłosz mu się nie dał. Poprosił sędziego o puszczenie materiału, który był pokazem slajdów z większością gróźb pod moim adresem wysyłanych mi przez Łukasza, a on sam odpowiadał cierpliwie na pytania zadawane zarówno przez Jagiełłę, sędziego, jak i obrońcę tego łgarza. Byłam dumna z mojego partnera że dał radę zachować powagę w obecności gróźb Łukasza... Był to jeden z nielicznych razów, gdy ponowie się przekonywałam o sile woli i cierpliwości Bachledy... Podziwiam to szczerze mówiąc... Ja tak zwyczajnie nie potrafię...!
-Pani Natalia Mróz?!- ledwo Miłek skończył, wezwali do zeznań mnie... Wstałam z ławeczki i ciężko wypuściłam powietrze z płuc. Przelotnie skrzyżowałam spojrzenia zarówno z Karoliną, jak i Mikołajem, którzy wzrokiem i uśmiechami dodali mi otuchy. Miłosz, gdy go mijałam, przelotnie, acz mocno uścisnął moją rękę, aby dodać mi siły. Potem stanęłam na wyznaczonym miejscu i krzyżowy ogień pytań i gróźb się zaczął...
-Czy jest pani świadoma kary składania fałszywych zeznań?!
-Tak jest wysoki sądzie- potwierdziłam i skinęłam do tego głową. Potem już poszło z górki... Opowiedziałam z najmniejszymi szczegółami ostatnie miesiące, mówiłam o tym jak Łukasz wyładowywał na mnie swoją złość, jak mnie zastraszał, ograniczał, bił, gwałcił... To było ciężkie, ale zmusiłam się na zdystansowanie do tego, mówienie o tym i patrzenie na to z "3 strony" tak jak zazwyczaj to robię przy takich śledztwach w pracy... Czułam na sobie palące spojrzenia wszystkich, ale ignorowałam je... W miarę jak mówiłam czułam że w oczach zbierają mi się łzy, ale mimo to głos miałam pewny, a w sercu rosnącą ulgę. W końcu prawda o nikczemnych czynach Łukasza Arkadiusza Mroza wyszła na jaw... Opowiedziałam o "ataku" na mnie pod pracą, o tym jak uciekłam, jak mnie szarpał w parku, jak napadł i zgwałcił moją siostrę, której zeznania zostały tylko odczytane przez mecenasa, gdyż psycholog nie wydał zgody aby Matylda stawiła się na rozprawie. To było dla niej zbyt wiele... O tym jak mi groził, nachodził mnie, szantażował... To nie było proste ani w jednym słowie, ale tak trzeba było postąpić. W końcu tylko szczerość i prawda mogą nam zagwarantować zwycięstwo...
Zaraz po mnie zeznawał Łukasz. Podważał wszystko co mówiliśmy, wszystkie dowody... Groził nam, obrażał... Wcześniej bym się przejęła, ale jak już zrzuciłam z siebie to brzemię prawdy i wtuliłam się w obejmującego mnie ramieniem Miłosza, już nic nie potrafiło mnie wyprowadzić z równowagi. Teraz tylko trzeba było czekać na koniec i werdykt...
Po Łukaszu zeznawało jeszcze dużo osób, w tym wiele na moją korzyść. W większości nie znałam tych ludzi, co nasuwało na myśl, iż Jagiełło we współpracy z Karoliną ich odnaleźli i przekonali do zeznań...
Gdy zeznała ostatnia osoba, głos zebrał Kornel:
-Ogłaszam 15 minutową przerwę! Teraz sędzia przeanalizuje wszystko i wyda wyrok...- powiedział prokurator Jagiełło i zgodnie z jego instrukcjami wszyscy opuściliśmy salę. Chyba jeszcze nigdy się tak bardzo nie stresowałam jak teraz...
-Talia, będzie dobrze! Dostanie za swoje!- pocieszyła mnie Karola i przytuliła do siebie.
-Mam taką nadzieję, bo jeśli nie teraz, to już nigdy mu nic nie udowodnią...- powiedziałam kwaśno, jakoś słabo kryjąc strach i złość.
-Chodź do mnie...- powiedział Miłosz i przyciągnął mnie do siebie tak, że patrzyliśmy sobie w oczy -Karola ma rację! Będzie dobrze! Zaufaj mi! Sędzia podejmie właściwą decyzję i osadzi Łukasza w więzieniu na długie lata! Zobaczysz!- zapewnił mnie, a ja bez słowa się w niego wtuliłam, przytulając się i czując jak on obejmuje mnie mocniej.
Po chwili się na tyle uspokoiłam że pochłonęła nas w miarę wesoła rozmowa na byle jakie tematy... W pewnym momencie nawet odważyłam się zażartować:
-Mikołaj?! A ty kiedy się oświadczysz tej wariatce, hm?! Skoro tyle razem przeszliście to może już czas, nie uważasz?- zażartowałam z uśmiechem.
-Ty się Talia Góralem zajmij lepiej!- odpyskowała mi Rachwał, zanim Mikołaj w ogóle cokolwiek powiedział. Przez to całą czwórką zaczęliśmy się szczerze śmiać. Właśnie w tym momencie po raz pierwszy tego dnia nie myślałam ani o Łukaszu, ani o wyniku rozprawy, po prostu się cieszyłam chwilą...
Te 15 minut przeleciało jak z bicza strzelił i zanim się obejrzeliśmy, znów siedzieliśmy na naszych poprzednich miejscach i oczekiwaliśmy na decyzję sądu. Wtedy właśnie Miłosz złapał mnie za rękę i ją uścisnął. Spojrzałam na niego i uśmiechając się lekko oddałam ten uścisk. Sędzia spojrzał po wszystkich, po czym się odezwał:
-Po dogłębnej analizie każdego z dowodów i wysłuchaniu zaznań zarówno obu stron, jak świadków, decyzją sądu pan Łukasz Mróz zostaje...
CDN.

Jak to się skończy?!
Czy Łukasz dostanie zasłużoną karę?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now