14.

399 28 3
                                    

NASTĘPNEGO DNIA
NATALIA POW. Ledwo się obudziłam, wspomnienia wypadu do klubu z Góralem wróciły do mnie jak boomerang... Nie mogę uwierzyć że zrobiłam to co zrobiłam... Przecież to mogło zniszczyć naszą przyjaźń!! A na dodatek, jakby widział nas któryś z kumpli Łukasza (mało prawdopodobne, ale jednak!) to bym miała przerąbane!! Na szczęście nie było go wczoraj i dzisiaj w domu...
Cały czas myślami wracałam do tamtych tańców na parkiecie... Jak dobrze się przy nim czułam... Jak bezpiecznie się czułam gdy obejmował mnie w tali... Jak dobrze było czuć jego usta na moich... Ja chyba zaczęłam coś do niego czuć, a to raczej nie jest dobre... Po dłuższym czasie leżenia podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki, aby przygotować się do przeżycia dzisiejszego dnia... I szczerze mówiąc nawet kaca nie czułam, co w mojej sytuacji było bardziej niż zbawienne...

W TYM SAMYM CZASIE
MIŁOSZ POW. Pierwszym o czym pomyślałem był wczorajszy wypad do klubu z Natalią... Naprawdę się fajnie wtedy z nią bawiłem... A ten namiętny pocałunek... No cóż, nie spodziewałem się tego, ale nie mogę tego też zwalić na alkohol... Ja chyba zaczynam się w niej zakochiwać, ale to nie powinno mieć miejsca... 'Nie chyba, tylko już się zakochałeś!'- powiedział cichy głosik w mojej głowie, a ja bezwiednie podryfowałem myślami do Natalii... Do tego że świetnie mi się z nią pracuje i ogólnie spędza czas, że lubię jak się uśmiecha i jest wesoła, bo wtedy i ja mam lepszy nastrój...
-Chyba wpadłem po same uszy...- westchnąłem ciężko, nadal mając przed oczami uśmiechniętą szatynkę. Wystarczyło że o niej pomyślałem, czułem takie ciepło na sercu... 'To się miłość nazywa...'- szepnął mi ten głosik. Westchnąłem bezsilnie, gdyż wiedziałem że nie ważne co bym sobie wmawiał, uczuć nie oszukam...
Po dłuższej chwili leżenia wstałem i poszedłem szykować się do pracy. Przy każdej czynności, od prysznica począwszy, poprzez mycie zębów i ogarnianie fryzury, a na śniadaniu skończywszy, towarzyszyły mi myśli o Natalii... Nie walczyłem z nimi, tylko próbowałem sobie uświadomić w którym momencie zacząłem coś czuć do mojej impulsywnej partnerki z patrolu... A na dodatek te jej już blednące siniaki na ręce, które zauważyłem wczoraj jak jej się rękaw podwinął... Muszę w końcu się dowiedzieć o co z nimi chodzi...
Nie zastanawiając się dłużej, ubrałem się, zebrałem potrzebne mi graty, wyszedłem z mieszkania i udałem się autem na komendę.

20 MINUT PÓŹNIEJ
KOMENDA
NATALIA POW. Siedziałam już nad raportami w pokoju, gdy do prewencyjnego wszedł już gotowy do służby Miłosz. Oboje się uśmiechnęliśmy.
-Cześć!- powiedzieliśmy chórem i Bachleda również usiadł za biurkiem.
-Mamy coś?!- spytał.
-Nie. Gdybyśmy mieli, to bym ci powiedziała- odparłam na to.
-Fakt- skomentował, przez co prychnęliśmy śmiechem.
-Chodźmy może już na odprawę, co?!- zaproponowałam.
-Panie przodem!- przepuścił mnie w drzwiach i nadal się śmiejąc udaliśmy się na odprawę. Oczywiście w pokoju odpraw się uspokoiliśmy i przybraliśmy postawę iście profesjonalną, skupioną na pracy. Nie obyło się jednak bez wszystkowiedzących spojrzeń i uśmieszków, no bo my, to my i inaczej się nie da!
Renata pogadała, pogadała, rozdzieliła rewiry, nadała parę wskazówek i po chyba pół godzinie gadania skończyła.
-Pamiętajcie o wskazówkach i lećcie do pracy!- odprawiła nas. Wszyscy się zebraliśmy i opuściliśmy pokój odpraw. Razem z Miłkiem zajrzeliśmy jeszcze na szybko do naszego pokoju po radia i etc. po czym zeszliśmy na dół, na parking, gdzie wsiedliśmy w radiowóz. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie wrócili do wesołych rozmów o absolutnie wszystkim i o niczym.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
Już dłuższy czas jeździmy po ulicach Wro, jak na razie bez roboty, także zabijamy sobie czas luźną rozmową. Żadne z nas nie jest chętne aby poruszyć temat wczoraj i chyba na razie tak zostanie... Dyskusję o ilości włamań do jakich pojechaliśmy w tym tygodniu przerwał nam nie kto inny jak nasz kochany dyżurny, Jacek Nowak.
-Dziewiątka, zgłoście się...
-Dziewięć, zgłaszam!- odebrałam wezwanie.
-Jedźcie na Inżynierską 18/5
-Co tam się stało?!- spytałam spokojnie.
-Awantura domowa....- odpowiedział kwaśno dyżurny, a my rzuciliśmy sobie szybkie spojrzenia.
-Okej, podaj jeszcze raz adres...- poprosiłam przyjaciela.
-Inżynierska 18/5
-Jedziemy tam...- zakończyłam.
-Za ile będziecie?- spytał na to Jacek, a ja spojrzałam na Miłosza.
-20, do 30 minut...- odparł patrząc na mnie przelotnie, po czym wracając spojrzeniem na drogę.
-20, do 30 minut, wiesz jak z korkami...- odpowiedziałam Nowakowi szczerze.
-Dobra, ale postarajcie się być jak najszybciej!- pośpieszył nas -Może być ostro...
-Zobaczymy co da się zrobić 00! Bez odbioru!- zakończyłam debatę z Jackiem, a Miłek ja już nas kierował pod podany przez dyżurnego adres.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now