29.

447 25 19
                                    

PO SŁUŻBIE
-Czyli koniec na dziś...- skomentowałam, patrząc na Miłosza.
-Oj tak... To był męczący dzień...- poparł mnie z uśmiechem i wspólnie opuściliśmy prewencyjny, przy wyjściu gasząc światło. Zeszliśmy na dół i już mieliśmy wychodzić, gdy Miłosz się zatrzymał i rzucił mi kluczyki, mówiąc:
-Poczekaj w aucie, dobra?! Ja muszę jeszcze coś załatwić...- powiedział, wskazując na recepcję.
-Ok. Czekam- odparłam i sama opuściłam mury komendy. Przeszłam dosłownie parę metrów, gdy poczułam czyjąś obecność.
-Miłek, tak szybko?!- odwróciłam się z uśmiechem, myśląc że to mój partner załatwił tą sprawę szybciej niż myślałam, ale się myliłam... Och, jak ja okropnie się myliłam...
W sekundę mnie dopadł, zacisnął łapę na moim ramieniu jak imadło i zaczął wrzeszczeć:
-Ty suko!! Mało ci?! Chcesz więcej!?- krzyczał, szarpiąc mną z całej siły.
-Zostaw mnie Matole!! Masz zakaz zbliżania się do mnie!!- przypomniałam mu po raz n-ty, już na starcie wkurzona.
-W dupie mam jakiś tam zakaz!! Nie dam ci rozwodu, czaisz!? Nie zostawisz mnie tak łatwo!!- darł się i wściekły, drugą ręką mnie okładał. Z całych sił próbowałam z nim walczyć, ale mimo to byłam bezsilna. Łukasz jest po prostu zbyt silny, a jak wejdzie w taki amok jak teraz to...
W pewnym momencie ujrzałam nad jego ramieniem wybiegających z komendy Miłosza, Karolę i Mikołaja. W duchu odetchnęłam z ulgą. Góral i Białach rzucili się na niego, a Karolina od razu mnie przytuliła. Tym razem nie kryłam łez. Płakałam z bezsilności i trawiącego moje ciało bólu... Wystarczyło dosłownie parę jego ciosów, aby na moim ciele pojawiły się nowe siniaki. Nie wytrzymywałam tego już... Ani moje przemęczone ciało, które wracało do zdrowia zdecydowanie za długo, ani moja psychika... Jedyne co się udało Łukaszowi to to że mnie zniszczył... Miałam już dość tej chorej walki...
-Gnoju! Czytać nie umiesz?! Masz absolutny zakaz zbliżania się do niej, analfabeto jeden!!- wrzasnął na niego Miłek, jednocześnie pomagając Mikołajowi go skuć. Gnój jeszcze się awanturował i szarpał... Na nasze szczęście piątka miała jeszcze służbę, czyli mieli przy sobie kajdanki...
-Gówno mnie to!! To moja żona kurwa!! Mogę z nią robić co mi się żyw nie podoba!! A to podam na policję za bezpodstawny atak!! Nie możecie tak!?- Łukasz darł się i szarpał jak w jakimś amoku.
-On jest kurwa chory!- skomentowała z niesmakiem Karolina i dodała w moją stronę -No już Miśka! Już jesteś bezpieczna! Nie płacz przez tego gnoja!- spróbowała mnie uspokoić. Nie podziałało. Nie potrafiłam się uspokoić, nadal cała się trzęsłam i płakałam. To wszystko co mi zrobił wróciło do mnie w jedną sekundę jak jakiś chory boomerang...
-Nie daruję ci tego chuju!- zagroził mu Góral -Jeszcze raz się do niej zbliżysz, to tak ci dam w pysk, że pod powiekami zobaczysz Neptuna!!
-Ty pojebany jesteś!! Odpierdol się od niej! Dobrze ci radzę!!- warknęła Rachwał popierając go i patrząc na chłopaków dodała -Weźcie go do PDOZ, bo ja już nie mogę patrzeć na tę mordę!!- wysyczała z odrazą w głosie i na twarzy, sztyletując mojego męża zabijającymi spojrzeniami. Chłopaki szarpnięciem postawili go na nogi i wspólnie wtargali do środka, plus do aresztu. Za to ja zostałam z Karoliną na zewnątrz. Trzęsło mną okropnie...

W TYM SAMYM CZASIE
GÓRAL POW. Mróz całą drogę obrażał Natalię i Karolinę i groził nam wszystkim. Jego zachowanie wkurzyło również Adama, który chciał mu przyfasolić za to, ale umówiliśmy się z Kobielakiem, że zamiast robić sobie problemy, po prostu wsadzi go do najgorszej celi i podszepnie słówko czy dwa jego kolegom, z kim mają do czynienia i oni załatwią to za nas... Wkurzeni zostawiliśmy go na 48, zgłosiłem tą napaść w imieniu Natalii i razem z Mikołajem wróciliśmy do dziewczyn, przed wejście. Na całe szczęście teraz się nie wywinie... To co zrobił mojej partnerce i do tego zarzuty Matyldy... Oj nie zostanie po nim sucha nitka... W tej samej chwili piątka dostała wezwanie:
-00 do 05, zgłoście się!- odezwało się radio, a raczej Nowak.
-Słuchamy cię Jacku!?- odebrał Mikołaj.
-Musimy jechać, trzymajcie się!- powiedziała w tym samym czasie Karolina, puszczając Natalię i mijając mnie dodała -Pilnuj jej...- szepnęła i się oddaliła, a Natalia drżącym jeszcze głosem za nią krzyknęła:
-Na razie Lola!- Karolina jej odmachała i razem z Mikołajem odjechali spod komendy, a ja skupiłem się na partnerce.
-Chodź do mnie...!- powiedziałem otwierając ramiona. Mróz przylgnęła do mnie jak rzep do psiego ogona bez mrugnięcia okiem. Mocno ją przytuliłem i próbowałem uspokoić:
-Ćśśś! Kicia!.. Już jest ok!...- spróbowałem ją pocieszyć. Natalia tylko wzmocniła uścisk.
-Natalka no!... Już ok....!
-On mnie niszczy psychicznie, rozumiesz?!- wyjąkała w moje ramię -Ja mam go serdecznie dosyć!
-Wiem, wiem!! Ale mu na to nie pozwolę!! Obiecałem ci przecież?!- powiedziałem odsuwając się odrobinę i patrząc w jej błyszczące od łez oczy, po czym ucałowałem ją w czoło nie mogąc się powstrzymać i przytuliłem do siebie ponownie. Uspokajałem ją przez dobre 15 minut, po czym wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się do domu, robiąc szybki przystanek w szpitalu, aby na szybko, ale w miarę bezboleśnie wykonali obdukcję. Wtedy, z papierami w ręku wróciliśmy do mieszkania. Tam zrzuciliśmy wierzchnie ubrania i Natalia wręcz pobiegła do sypialni, gdzie rzuciła się na łóżko, znów płacząc jak bóbr. Dałem jej chwilę samotności, po czym również wszedłem do sypialni i zamknąłem za sobą drzwi, a następnie usiadłem obok niej na krańcu materaca i bez słowa zacząłem ją głaskać po plecach.
-Natalia... Już nie płacz Kicia...! Niedługo się od niego uwolnisz i będzie po wszystkim...!- powiedziałem cicho. Mróz po chwili odwróciła się na plecy, patrząc na mnie błyszczącymi oczami. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy bez słowa.
-Wytrzymaj jeszcze trochę, dobrze?! Potem, gdy już wam wyznaczą datę rozprawy to pójdzie z górki i zanim się obejrzysz, a będzie po wszystkim...- pocieszyłem ją. Moja partnerka z grymasem bólu usiadła i mnie przytuliła. Delikatnie, aby nie zrobić jej większej krzywdy, przytuliłem ją do siebie, a po chwili znów się odsunąłem i sprawiłem że znów się położyła na plecach, przy czym się odezwałem:
-Idę po lód, zaraz wracam...- powiedziałem i tak właśnie zrobiłem. Gdy wróciłem Natalia leżała na plecach bez koszulki, w samym staniku i spodniach. Już od wejścia widziałem formujące się na jej ciele sińce. Miskę z zimną wodą, gazą i lodem zostawiłem na stoliku nocnym i zająłem swoje poprzednie miejsce. Wziąłem do ręki jedną z nich i spojrzałem na Natalię. Nasze spojrzenia się spotkały na parę sekund, po czym spuściłem wzrok na jej brzuch i położyłem lód owinięty gazą na pierwszym z siniaków. Czując zimno Natalia się wzdrygnęła.
-Już...- automatycznie położyłem drugą rękę płasko na jej udzie, w uspokajającym geście i patrząc brunetce w oczy. Od razu się rozluźniła. Kładłem na siniakach kolejne gazy, aż nie wyziębiłem całego jej brzucha, cały czas nie ruszając drugiej ręki z jej uda. Na nasze nieszczęście miała siniaki również na szyi i dekolcie... Zostawiłem gazy na jej brzuchu i wziąłem się za układanie kolejnych. W tym miejscu byłem bardzo niepewny, ale Natalia mnie uspokoiła kładąc dłoń na mojej, leżącej na jej nodze.
Po może 5 minutach zdjąłem okłady z jej brzucha i szyi oraz dekoltu i odłożyłem je do miski, po czym pochyliłem się lekko i przyjrzałem tym sińcom. Nie mogąc się powstrzymać przejechałem po każdym z nich i każdej opuchliźnie opuszkami palców.
-Nie jest źle... Do tygodnia powinny zejść...- pocieszyłem ją podnosząc wzrok i lekko się prostując.
-Myślisz?!- powiedziała, patrząc mi głęboko w oczy.

NATALIA POW. Gdy w tamtej chwili spojrzałam Miłoszowi w oczy, poczułam się jakby otoczyła nas jakaś niewidzialna bańka... Jakby nic innego się nie liczyło... Czułam jak mocno i szalenie wali mi serce, ale nie był to strach, tak jak przy Łukaszu, o nie...! To było coś zupełnie innego....
Trwaliśmy tak dobrą chwilę, nie mówiąc nic, tylko patrząc sobie w oczy. Żadne z nas nie odważyło się ruszyć, jakby bojąc się że ta chwila zniknie, pęknie jak bańka mydlana przebita igłą, będąc tylko przedziwnym, ale jednak pięknym snem...
Nagle to poczułam... Ten impuls przeszywający całe moje ciało, od czubka głowy, aż do stóp... Impuls który sprawił że się podniosłam odrobinę, zmniejszając odległość nas dzielącą. Nasze twarze były dosłownie milimetry od siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a nasze oddechy szalały drugiemu na policzkach... Wręcz pochłanialiśmy się nawzajem spojrzeniami, gdy...
CDN.

I co będzie dalej?!
Czy Natalia i Miłosz pozwolą uczuciu wygrać?!
Jak to się skończy?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now