26.

388 29 1
                                    

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
NATALIA POW. Dzisiaj mieliśmy na pierwszą zmianę, czyli już o 9 musieliśmy być na komendzie. Od pierwszych minut patrolu, zaraz po odprawie mieliśmy pełne ręce roboty, tyle było wezwań! Raz kradzież, raz włamanie, tam obywatelskie zatrzymanie, a następnie bójki i mandaty... Nawet odetchnąć się nie dało! Przy okazji jeszcze dużo pijaków miało trasę na wytrzeźwiałkę... Po prostu nic tylko wziąć linkę i się powiesić! Jedynym plusem był fakt, że za sprawą nowego numeru Łukasz przestał do mnie wypisywać i wydzwaniać. Z Matyldą też mam bardziej sporadyczny kontakt, gdyż sobie jakiegoś nowego gacha znalazła... Normalnie żyć nie umierać jeśli chodzi o prywatę...
Oddech złapaliśmy gdzieś po 7 godzinie patrolu... Akurat byliśmy na komendzie, bo przywieźliśmy jednego zatrzymanego do PDOZ, aby go przesłuchać później.
-Chodź, weźmy raporty z rana i zanieśmy Jackowi. Będzie o jedną robotę mniej...- zaproponował Miłek.
-Ok...- westchnęłam ciężko i tak właśnie zrobiliśmy.
-Jacek, możemy?!- nawet nie miałam energii aby zapukać w futrynę, tak jak mam w zwyczaju!?
-Pewnie, wchodźcie!- machnął na nas ręką.
-Tu masz raporty z rana...- powiedział Góral i położyliśmy teczki na blacie biurka Nowaka.
-Bierzecie przerwę, ale to już! Wy mi zaraz padniecie na twarze!- zdecydował, patrząc na nas.
-Z przyjemnością... Drzemka się przyda...- przytaknęłam i oboje ziewnęliśmy ze zmęczenia.
-Wpisuję wam półtorej godziny przerwy!- oznajmił Nowak.
-Ok... Dzięki...- odpowiedzieliśmy, po czym ruszyliśmy do socjalnego. Legliśmy się tam na rozłożoną kanapę i moment potem spaliśmy twardym snem. Po prostu odcięło nam wrotki...
Po umówionej półtorej godzinie obudził nas Jacek wezwaniem. Obudziliśmy się od razu i zaczęliśmy ogarniać. Drzemka dała nam trochę powera, ale i tak byliśmy zmęczeni... Jednakże trzeba było wrócić na ulicę i dalej służyć miastu...

PO SŁUŻBIE
Naszą zmianę skończyliśmy grube 2 godziny po ustalonym planie. Jesteśmy naprawdę wykończeni... 14 godzin w terenie...!
-Teraz do domu...- westchnął Miłosz wstając z krzesła i przeciągając się, aby chodź trochę pobudzić zastałe mięśnie.
-Do domu...- powtórzyłam jak echo, nie ruszając się z miejsca i opierając czoło na blacie.
-Dawaj Natalia! Tylko się przebrać i zmykamy! A w domu dam ci spokój przed kolacją i pójdziesz spać!- ponaglił mnie Miłosz. Toć mój partner ma więcej samozaparcia niż ja...
-Góral, ja już śpię..!- wyburczałam nie ruszając się ani o milimetr. Chyba nigdy jeszcze nie czułam się tak obolała... No może po tych gorszych "atakach" Łukasza, ale to się nie liczy, gdyż nie ma związku z pracą...
-Co?! Powtórz, bo nie zrozumiałem!- odpowiedział mi na to. Z jękiem którego nie powstydziłby się cierpiętnik, czy inny męczennik uniosłam głowę, spojrzałam na niego i powtórzyłam -Miłek... Ja już śpię!- powiedziałam wyraźniej i wróciłam do poprzedniej pozycji.
-Natalka...- przeciągnął moje imię -Dawaj! Bo cię stąd wyniosę i ludzie będą gadać!- postraszył.
-No dobra...!- podniosłam się, aby usiąść prosto, po czym podjechałam do niego krzesłem -Pomóż mi wstać, bo nie mam siły...- wyciągnęłam w jego stronę obie dłonie, spinając zastałe mięśnie.
-Co ja z tobą mam...- pokręcił głową Miłek, ale złapał mnie za dłonie i szarpnięciem postawił na nogi, mówiąc -Zbieraj graty już teraz, bo ja cię nie będę wciągał tu ponownie!
-Ok...- westchnęłam, wzięłam co moje i po chwili wyszliśmy. Oboje szliśmy do tej szatni jak na ścięcie normalnie, tak wolno nam to szło. No i cały zapał Górala wyparował...
-Boże święty! Co z wami?!- zagadnęła nas Zuza. Ona i Wojtek mają dzisiaj nocną zmianę, więc się minęliśmy.
-Robota...- tylko tyle udało mi się powiedzieć, po czym ponownie zwiesiłam głowę. O niczym nie marzyłam, tylko aby pójść spać...!
-Aż tak ciężko?!- pytała dalej.
-Yhm...- przytaknął Miłek, też już śpiąc na nogach.
-To was nie zatrzymujemy! Jedzcie do domu spać!- zarządził Wojtek.
-Tak zrobimy! Na razie!- pożegnaliśmy się z kolegami i poczłapaliśmy dalej. Kolejne pół godziny było chyba najdłuższe w moim życiu, ale finalnie znaleźliśmy się w samochodzie, w drodze do domu. Ledwo ruszyliśmy, a mi już zaczęły się kleić powieki... Powoli przysypiałam na fotelu, gdy rozdzwonił się mój telefon. Obudziło mnie to i dość szybko, mimo zastałych mięśni, wyszukałam go w torebce.
-Kto to?!- spytał mnie Miłosz, prowadząc auto.
-Matylda...- odparłam i dodałam -Odbiorę, bo inaczej się nie odczepi!- tak jak powiedziałam, tak zrobiłam.
(M- Matylda, N- Natalia)
N: No co chcesz, Matylda?!- spytałam ją lekko gburowato.
M: Natalia... On... On tu był...- od razu było słychać że mocno płakała. Moje nastawienie do sytuacji zmieniło się o 180*...
N: Co?! Kto był?! Czemu płaczesz?!- wymieniłam z Miłoszem sceptyczne spojrzenia.
M: Łukasz!!- krzyknęła mi do słuchawki. To mnie otrzeźwiło lepiej niż najgorsza kawowa siekiera jaką umiemy z Góralem zrobić...
N: CO?! Czego od ciebie chciał ten gnój?!- spytałam ją i zwróciłam się do Miłosza -Jedź na Trzeblińską 13/5! Łukasz był u Matyldy...- nie trzeba mu było dwa razy powtarzać, wcisnął gaz do dechy chyba do samej podłogi...
M: On... Natalia ja nie mogę! Przyjedź tu, błagam cię!
N: Spokojnie! Niedługo będziemy! Obiecuję ci że niedługo będziemy, tylko przestań płakać!
M: Nie... Nie potrafię...! To... Tttooo tak boli!!- jej słowa mnie przytkały. On ją albo pobił, albo co gorsza... Nie, nawet nie chcę brać tej ewentualności pod uwagę...!
N: Matylda proszę cię! Zaraz będziemy!- mimo to próbowałam ją przekonać. Pod adresem mojej siostry byliśmy może z 10 minut później. Zaparkowaliśmy i wystrzeliliśmy z auta. Cały czas z nią rozmawiałam i próbowałam ją uspokoić. Było naprawdę źle...
N: Matylda jesteśmy pod blokiem, wpuść nas! Dzwonię domofonem!
M: Nie dam rady... Nie mogę się ruszyć..! Kod masz w SMSie...- doszła mnie zapłakana odpowiedź.
N: OK. Teraz się rozłączę, a za moment będę u ciebie w mieszkaniu, ok?!
M: Ok, pa!- odparła i się rozłączyła.
-Jak myślisz, co jej zrobił?!- spytał mnie do teraz milczący Miłosz, podczas gdy ja wbijałam kod.
-Nie mam pojęcia i właśnie tego się boję najbardziej...- rzuciłam mu przerażone spojrzenie. Nasze zmęczenie sprzed 20 minut już dawno znikło, teraz liczyła się tylko moja młodsza siostra i to co zrobił jej mój popierdolony mąż...
Niespełna 2 minuty po tym jak rozłączyłam się z Matyldą, wpadliśmy do jej mieszkania. Jedną z rzeczy która przeraziła mnie na wstępie był fakt, że drzwi były nie zamknięte na zamek, tylko domknięte.
-Matylda, jestem!- krzyknęłam na wejściu -MATYLDA!?- krzyknęłam głośniej gdy nie usłyszałam odpowiedzi. Porozumieliśmy się z Miłkiem wzrokowo i rozdzieliliśmy się, aby ją znaleźć. Mimo że mieszka w bloku to mieszkanie ma spore... Znalazłam ją dopiero w salonie... Widok jaki zastałam przeraził mnie jeszcze bardziej niż sam jej telefon.... Młoda leżała skulona na kanapie, płakała, makijaż rozwalony, fryzura to samo, dopiero kwitnące siniaki na jej skórze, poszarpane ubranie, bajzel jakich mało wokoło... Po prostu horror...
-Matylda!- od razu przyskoczyłam do siostry -MIŁOSZ, MAM JĄ!- wydarłam się do partnera, po czym w pełni skupiłam na siostrze -Już jestem...- mówiąc to podniosłam ją odrobinę i przytuliłam do siebie. Wtuliła się we mnie jak w ostatnią deskę ratunku... -Już jesteś bezpieczna...- zaczęłam ją głaskać po głowie i delikatnie kołysać. Natomiast Miłek przyszedł parę chwil później z lekami na uspokojenie i przeciwbólowymi, które znalazł w apteczce oraz szklanką wody. Wszystko to postawił cicho na stole, a ja podziękowałam mu za to spojrzeniem. Na tamtym etapie Matylda zaczynała się powoli uspokajać. Trzymałam ją w ramionach tak długo, aż się nie wyciszyła do końca, całkiem tak jak robiłam gdy byłyśmy małe i miała koszmary... W porównaniu z tym horrorem to tamte wspomnienia wydały mi się w tym momencie błahostką... Przez cały ten czas Miłosz siedział cicho na postawionym po ludzku krześle i nas obserwował, większość chwil jednak nasze spojrzenia pozostawały złączone. Nie wam jak on to robi, ale samą obecnością i spojrzeniem dodaje mi siły do działania...?!
-Masz, weź je i wypij...- Góral podał jej ze stołu szklankę i tabletki. Połknęła wszystkie co do jednej, po czym wypiła wodę duszkiem.
-Dzięki...- wyszeptała oddając mu szklankę. Bachleda tylko się słabo uśmiechnął i wziął ją od niej, a potem odstawił na stół, ponownie przy nim siadając. Skoro już się uspokoiła, czas był na wyjaśnienia...
-Powiedź mi, co tu się w ogóle stało?! Co on tu robił?!- poprosiłam ją. Pokręciła tylko przecząco głową i ponownie się przytuliła.
-Matylda...- westchnęłam -Powiedź mi... Proszę...- nalegałam łagodnie.
-To za trudne!- odpowiedziała szybko.
-Wiem że się boisz, ale już jesteś bezpieczna! Już jest ok!- tylko pokręciła przecząco głową.
-Proszę cię... Powiedź mi, a ci pomogę...- nalegałam ze ściśniętym sercem.
Po dłuższej chwili namowy i próśb wyciągnęłam z niej wszystko co się wydarzyło. Łukasz przyszedł do niej pod pretekstem normalnej rozmowy. Wszystko było ok, aż nie zaczął pytać o mnie... Pokłócili się i w efekcie Matylda oberwała... A jako że do najgrzeczniejszych nie należy i mu pyskowała (to chyba u nas rodzinne?!) to jej się dostało... Pobił ją, zgwałcił i zwiał... Nawet nie silił się aby zamknąć drzwi! Skurwysyn! Oboje z Miłoszem się wściekliśmy, ale teraz najważniejsze było uspokojenie Matyldy...
-On cię już nie dorwie! Już tu nie przyjdzie! A jutro przyjedziesz do nas do pracy i Natalia przyjmie oficjalne zgłoszenie... Dorwą go i zamkną za to co zrobił wam obu... Nie martw się!- chyba słowa Miłosza do niej trafiły, bo się w miarę uspokoiła.
-Teraz dawaj. Idź się umyj, przebierz i pójdziesz spać, a Góral zrobi ci przepyszną kolację!- zaproponowałam.
-Ok...- zgodziła się przygaszona i tak właśnie zrobiła. Gdy wyszła Miłosz po prostu usiadł obok mnie i mnie przytulił. Nie potrzebowaliśmy słów... Wiedział że potrzebuję jego obecności...
Godzinę później Matylda położyła się do łóżka, a ja obok niej. Całkiem tak jak za dzieciaka... Podparłam sobie głowę ręką, a drugą głaskałam ją po włosach. Dzięki temu zawsze szybciej zasypiała...
-On naprawdę się tak nad tobą znęcał...?- tym cichym pytaniem przerwała panującą w sypialni ciszę.
-Tak...- nie było sensu jej okłamywać -Parę tygodni temu od niego odeszłam... Wykorzystałam okazję że został zatrzymany na 48h w areszcie za to że mnie zaatakował pod pracą i uciekłam... Powiedziałam wszystko Karolinie i Miłoszowi... Mieszkam z Bachledą od tamtego czasu i Góral pomaga mi z papierami rozwodowymi...
-Fajnie mieć takiego faceta jak Miłosz...
-My nie jesteśmy razem!?- odpowiedziałam gwałtownie -Tylko się przyjaźnimy!- zaprzeczyłam.
-Myślisz że nie widzę jak na siebie patrzycie?! Oj siostra, ty to chyba ślepa jesteś...- westchnęła.
-Może i tak, a teraz śpij! Pogadamy o mojej ślepocie kiedy indziej!- odparłam wywracając oczami. Potem już żadna z nas się nie odezwała...
Gdy Matylda wreszcie zasnęła posprzątaliśmy wspólnie z Miłoszem w miarę jej mieszkanie i się zmyliśmy. Całą drogę do naszego żadne z nas się nie odzywało, byliśmy pogrążeni w myślach...

Dopiero w domu wybuchłam...
-Jak on mógł!! Ten sukinsyn nie miał prawa jej tknąć!! Ja, ok, jestem jego żoną, ale Matylda!? Ten gnój nie miał żadnego prawa, rozumiesz!? Ale skoro mnie nie miał pod ręką, to musiał się wyżyć na kimś innym!?- monologowałam, właściwie krzycząc i miotając się po salonie, co najmniej jak tygrys w klatce. Zatrzymała mnie dopiero reakcja Miłosza.
-Nie! Nie miał prawa czegokolwiek zrobić ani tobie, ani Matyldzie!- powiedział, gwałtownie łapiąc mnie za ramiona i zatrzymując w miejscu -Nie miał żadnych praw do tego co zrobił!! Ale się doigrał... Matylda jutro na niego wniesie oskarżenie, a jak to nie wystarczy to dołączysz swoje! Wszystko załatwimy i się go raz na zawsze pozbędziecie!- powiedział, a jego słowa mnie uspokoiły.
-Masz rację...- powiedziałam i uwalniając rękę z jego uścisku, roztrzepałam sobie włosy -Masz całkowitą rację...- spojrzałam mu w oczy -Dzięki za pomoc Miłek...
-Nie masz za co!- też się uśmiechnął -Po to jestem...- chwilę tak staliśmy, patrząc sobie w oczy bez słowa.
-To co?! Kolacja, prysznic i spać?!- przerwał ją Góral.
-To rozumiem!- potwierdziłam, wykonaliśmy wymienione czynności i może z godzinę później spaliśmy wymęczeni całym dniem. W końcu zanosiło się na przełom...
CDN.

Czyli Łukasz się doigrał...
Ale czy to co do teraz zrobił mu wystarczy?!
A może pojawi się ponownie?!
Jeszcze zobaczymy...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now