76.

255 15 5
                                    

PARĘ TYGODNI PÓŹNIEJ 
NATALIA POW. Ostatnie tygodnie były naprawdę dziwne... Oczywiście, cieszę się z zaręczyn i w ogóle, ale... Mimo to Miłosz nadal zachowuje się trochę podejrzanie... Wciąż gdzieś znika i sama nie wiem gdzie...?! Za to w domu jest względnie normalnie, staramy się nie pokazywać tego ciśnienia między nami przy małej... Za nic nie chcemy aby nasz "kryzys" odbił się na Nikoli...
Natomiast ja i Robert nadal się nie dogadaliśmy... Szczególnie chłodna atmosfera panuje między nami od tego "wypadku" z gazem jakiś czas temu... Nie powiem że wcześniej była jakaś turbo wesoła, ale teraz już nie mam do niego zaufania za grosz! Naprawdę, dziękuję Bogu że nikomu wtedy nic się nie stało przez ten gaz!? No i jeśli chodzi o Dobrowolskiego, to niestety nie widzę owocnej współpracy między nami! Szczerze mówiąc, skoro już muszę współpracować z kimś innym niż Bachleda, to wolałabym aby to był chociaż Wojtek Niedźwiecki, czy Lena Kamińska lub Darek Wiśniewski! KAŻDY byle NIE ROBERT! Parę dni temu znów próbował mnie pocałować, ale ubiegł go Jacek, dając nam wezwanie! Chyba nigdy nie byłam tak wdzięczna Nowakowi za znalezienie nam czegoś do roboty jak w tamtej chwili! Tak się z tego cieszyłam, że aż po kryjomu zostawiłam w jego biurku tabliczkę czekolady w podzięce!

Dzisiaj też mam patrol na rano, także Niki zostaje z Matyldą. Miłosz wyszedł z domu jeszcze zanim wstałam. Zostawił mi tylko kartkę że dostał wezwanie z pracy i musiał wcześniej jechać... Naprawdę, czasem się zastanawiam czy ja w ogóle znam mojego narzeczonego?! O samych zaręczynach wiedzą tylko Karolina z Aśką, gdyż nie wytrzymałam i MUSIAŁAM im się wygadać! Za dużo emocji się po prostu we mnie kotłowało, to jest pewne...
Akurat mamy z Robertem przerwę. On poszedł do stołówki, a ja zostałam w pokoju nad papierami. Wobec tego mam chociaż przez chwilę ciszę i spokój...
Jednakże nie trwał on długo, gdyż chwilę później miałam niespodziewane najście...
-TALIA!- ryknęły Aśka z Karoliną, wpadając do prewencyjnego z wielkim hukiem. Tak bardzo się ich nie spodziewałam, że aż podskoczyłam na krześle! Od razu spojrzałam na te dwie wariatki i zobaczyłam strach i smutek na ich twarzach.
-Ej, coś się stało?! Co macie takie miny?!- spytałam je ze sceptyczną miną. Jedną z moich życiowych dewiz jest "nie popadać w panikę bez potrzeby" i zamierzałam się jej trzymać. Nie zmienia to jednak faktu że miny dziewczyn mnie trochę przestraszyły...
-Ty czy ja?!- spytały się siebie jednocześnie, niepewne co powiedzieć. Jak widać pierwsze emocje z nich zeszły i nie były skore do przekazania mi tej wiadomości...
-Cholera, laski! Mówcie o co chodzi?!- huknęłam nerwowo, patrząc na obie.
-Chodzi o Miłosza...- zaczęła Asia, przełykając ślinę i patrząc na mnie niepewnie.
-On i Ada są w szpitalu...- dokończyła miękko Karola, a ja poczułam jak miękną mi kolana i przed oczami pojawiają się mroczki. Takiej informacji się NIE spodziewałam!?
-Co się stało?!- spytałam cicho, czując łzy w oczach.
-Nie wiemy wszystkiego... Jacek powiedział nam tyle że od jakiegoś czasu we współpracy z kryminalnymi rozpracowywali jakąś grupę przestępczą handlującą kobietami i że dzisiaj była finalna akcja...- powiedziała poważnie Karolina.
-Ok- przyjęłam do wiadomości, ale nie docierało to do mnie... To po prostu nie mogła być prawda!! -Co z nimi?!- spojrzałam na przyjaciółki w rozterce.
-Z Adą jest ok, ma parę siniaków i zadrapań, ale Miłosz...- zacięła się Asia.
-Cholera Aśka, co z nim?!- krzyknęłam, w sekundę dostając totalnego powera. Zupełnie nie wiedziałam co się ze mną działo w tamtym momencie... Miałam jakieś cholerne huśtawki nastroju, sama nie wiedziałam skąd, ale nie skupiałam się nad tym! W tamtej chwili najważniejszy dla mnie był Miłosz i jego stan...
-Dostał 2 kulki w brzuch... Lekarze nie wiedzą czy przeżyje...- powiedziała cicho, nie patrząc na mnie. Ledwo te słowa opuściły jej usta, nogi serio się pode mną ugięły i pod powiekami zobaczyłam ciemność...

....
Gdy znów się ocknęłam, czułam pod sobą ziemię, a pierwszym co zobaczyłam, była nerwowa mina Asi.
-Hej...- powiedziałam słabo, bez uśmiechu.
-Wreszcie Natalia!- ucieszyła się i od razu mnie zatrzymała, gdy chciałam się podnieść -Nie wstawaj! Straciłaś nagle przytomność na 15 minut!- uświadomiła mnie i dodała przez radio -Jacek! Ta karetka nie będzie potrzebna, jest ok!- powiadomiła Nowaka z ulgą w głosie przez krótkofalówkę.
-Miłosz... Patrol...- tysiąc myśli kłębiło mi się w głowie.
-Miłosz jest operowany w szpitalu, a na patrol za ciebie pojechała Karolina- odpowiedziała mi spokojnie -Ty i tak nie jesteś w stanie pracować...- uśmiechnęła się lekko, choć smutno.
-A twój?!- spytałam zdziwiona. Przecież też ma swój, a siedzi tu ze mną?!
-Mikołaj pojechał z Szymonem siódemką, a piątkę Jacek, za zgodą komendant, zdjął wcześniej...- tłumaczyła mi cierpliwie i spokojnie.
-Czyli to nie sen...?!- mruknęłam pod nosem, nadal leżąc z głową na kolanach Zatońskiej.
-Niestety nie Kochana...- powiedziała z krzywą miną, a w tej samej chwili ktoś wszedł.
-Jak się czujesz Natalia?! Wszystko ok?!- spytała Gosia, kucając obok nas.
-Jeszcze trochę mi słabo, ale jest już ok...- odpowiedziałam spokojnie.
-Masz tu trochę wody, może pomoże...- uśmiechnęła się słabo, wskazując na kubek który trzymała w dłoni. Z pomocą Asi usiadłam, oparta o ścianę i wypiłam cały kubek praktycznie za jednym razem. Od razu mi się zrobiło lepiej...
-Już ok?!- obie spojrzały na mnie z troską wymalowaną na twarzy.
-Tak- przytaknęłam, znów czując łzy w oczach -Ale najlepiej będzie jak Miłosz z tego wyjdzie!
-Chodź, przebierzemy się z mundurów i pojedziemy do nich. Renata już wydała zgodę...- uśmiechnęła się Asia, wstając. Uczyniłam to samo, jeszcze lekko podpierając się ściany. Czułam dziwne zawroty głowy, ale one po chwili ustąpiły.
-Dzięki Gosia- uśmiechnęłam się do Jakubczyk szczerze.
-Nie masz za co!- oddała gest, zabrała mi z ręki kubek i dodała -Trzymaj się tam i daj później znać jak z Miłoszem...
-Możesz być pewna że damy- potwierdziła Asia, po czym wyszłyśmy całą trójką z pokoju prewencyjnego i udałyśmy się do szatni, zostawić mundur. Po wzięciu prywatnych rzeczy i zdaniu broni, pomachałyśmy jeszcze Gosi na wyjściu i opuściłyśmy budynek komendy.
-Chodź, pojedziemy autem moim i Szymona- uśmiechnęła się słabo Asia, a ja nie byłam w nastroju aby się z nią kłócić. Wobec tego wsiadłyśmy z Asią do audi i chwilę później odjechałyśmy z komendowego parkingu w kierunku szpitala...

True love is based on trustWhere stories live. Discover now