-Weź no, Natalia znajdź jej coś do jedzenia...- zawyrokował Wiktor, zmieniając Piotrka przy reanimacji. Skinęłam głową i od razu poszłam do kuchni. Przeszukiwanie szafek nie zajęło mi długo i już po chwili byłam z powrotem w salonie z kubeczkiem musu i łyżeczką w ręku. Miłek usiadł z małą na kolanach na kanapie, a ja obok niego i zaczęłam ją karmić. O dziwo chętnie zjadała całą łyżeczkę za łyżeczką. Przez to, razem z Miłoszem się uśmiechnęliśmy, mimo tej całej makabrycznej sytuacji. W tej samej chwili usłyszeliśmy uszczęśliwiony krzyk Martyny:
-Wróciła!
-Dobra dzieciaki, na nosze ją i do karetki! W każdej chwili może nam się zatrzymać ponownie!- rozdzielił zadania Wiktor i zwrócił się do nas -Bierzemy ją do Wojewódzkiego...
-Ok- potwierdziliśmy i całą ekipą zmyli się w parę chwil.
-Dam znać Jackowi...- powiedziałam, a Miłek skinął głową. Wstałam i podeszłam do balkonu.
-00 zgłoś dla dziewiątki!- wywołałam kolegę.
-No co tam Natalia?!- odpowiedział praktycznie od razu.
-Matka i starsza dziewczynka pojechały do wojewódzkiego w kiepskim stanie, ale najmłodszej na szczęście nic nie jest.. Co prawda nie mamy bladego pojęcia co z nią zrobić...
-Ja też nie wiem...
-Jacek nawet nie żartuj!- skarciłam przyjaciela.
-Jesteście w stanie jej popilnować, czy mam informować ośrodek opiekuńczy?!- spytał, a ja spojrzałam na Bachledę. Wystarczyło nam zaledwie spojrzenie, aby wiedzieć że myślimy o tym samym.
-Zajmiemy się nią!- zdecydowałam, a Miłosz potwierdził skinieniem głowy -Nie próbuj powiadamiać ośrodka!
-Ma się rozumieć- zgodził się -Ale co na to komendant?!
-Jesteśmy w trakcie prowadzenia sprawy, Renata nie musi o wszystkim wiedzieć...- powiedziałam z prostotą i dodałam -Bez odbioru 00, wracamy na firmę...- zakończyłam i wróciłam do Miłosza. Bachleda odłożył Nikolę do kojca, podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił. Wtuliłam się w niego z głębokim westchnieniem.
-Miałem ochotę dać temu idiocie w mordę po tym jak cię uderzył...- wyszeptał i pocałował mnie w skroń. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-Wiem kochanie, wiem...- odparłam, staliśmy tak jeszcze moment, po czym skupiliśmy się na pracy.
-Trzeba jej wziąć jakieś rzeczy...- zaczął temat Miłek, gdy się od niego odsunęłam.
-Tyle to i ja wiem- odparłam i dodałam -Tylko pytanie co?!- zamyśliliśmy się. W końcu nigdy wcześniej nie zajmowaliśmy się małymi dziećmi...
-Zadzwońmy do Krzycha i Emilki po radę!- wymyślił Miłosz, po chyba 5 minutach -Powinni wiedzieć, skoro mają córkę...
-Dobry plan- zgodziłam się i bezzwłocznie wykręciłam numer Emilki. Odebrała po 4 sygnałach.
(N- Natalia, E- Emilia)
N: Hej, Emilka?!
E: Talia?! Czemu dzwonisz?!- wyraźnie się zdziwiła.
N: Mam do was pytanie...- zaczęłam temat z lekka niezręcznie.
E: Wal śmiało, o co chodzi?!
N: Jak mam się zająć paromiesięcznym dzieckiem, takim bliżej roczku, to co muszę mieć pod ręką?!- spytałam i dodałam -Tylko nie komentujcie, proszę was!- zaznaczyłam od razu.
YOU ARE READING
True love is based on trust
Short StoryHistoria o wspaniałym duecie, Natalii Mróz i Miłoszu Bachledzie. Ta dwójka jest ze sobą blisko, przyjaźnią się... Ale co się wydarzy gdy jedno z nich zacznie coś ukrywać?! Zobaczcie sami...