12.

401 28 7
                                    

MIŁOSZ POW. Jeździmy po tym Wro już jakiś czas i od może pół godzinki mamy absolutny spokój. Jestem ciekaw czy nadal będzie tak spokojnie...
Zwyczajowo, brak roboty zabijamy rozmową na wszystkie możliwe tematy, od sposobu jedzenia, przez różne anegdotki z pracy, na komentowaniu zachowań ludzi i załamywaniu się nad niektórymi wyborami skończywszy...
W pewnym momencie nam obojgu zaburczało w brzuchach, więc prychnęliśmy śmiechem, szczerze rozbawieni.
-Może spytaj Jacka, czy możemy skorzystać z tego że na radiu jest cisza i wziąć przerwę?!- spytałem partnerkę, gdy już się uspokoiliśmy. No... W miarę.
-Widać że myślimy o tym samym!- odparła nadal rozbawiona i chwyciła za swoje radio:
-Dziewiątka dla 00, zgłoś się!- wywołała naszego przyjaciela, posyłając mi rozbawione spojrzenie, gdyż brzuchy nadal nam burczały w dziwnym, ale zgodnym rytmie. Naprawdę musieliśmy być głodni...
-No co tam 9?!- odparł po chwili.
-Masz coś dla nas?!- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Jak na razie na radiu jest cisza, a co?! Wpisać wam przerwę?!
-Jakbyś mógł...- poprosiła Nowaka.
-Macie godzinę, ale...
-Bądźcie na radiu, wiemy!- odpowiedzieliśmy chórem, przerywając mu.
-Dokładnie!- zaśmiał się.
-W takim razie bez odbioru 00!- zakończyła rozmowę Natalia i odłożyła radio.
-To gdzie jemy?!- spytałem ją.
-Jesteśmy niedaleko parku wschodniego, tu blisko jest fajna knajpa, może tam?!- zaproponowała po krótkim namyśle.
-Zdam się na ciebie- uśmiechnęliśmy się i właśnie tam nas zawiozłem. Zamówiliśmy dość szybko, gdyż wiedzieliśmy co chcemy zjeść. Oboje postawiliśmy na makarony, które wzięliśmy na wynos i wyszliśmy na dwór, do parku. Przysiedliśmy na jednej z parkowych ławeczek i zajadając, wesoło sobie rozmawialiśmy. Była naprawdę miła atmosfera...
Gdy kończyliśmy jeść wpadłem na pomysł. Jesteśmy w parku. A tu nie daleko jest plac zabaw! Ostatnio fajnie tam spędziliśmy czas, więc czemu by tego nie powtórzyć?!
Wstałem na nogi, obróciłem się do niej przodem i wyciągnąłem w jej stronę rękę.
-Chodź...- powiedziałem tylko.
-Co ty Góral kombinujesz, co??- spytała, patrząc na mnie podejrzliwie.
-Zobaczysz, chodź!- nalegałem.
-Okey...- skapitulowała podając mi rękę i również wstając. W miarę jak szliśmy do celu, Natalia zdawała się zrozumieć na co wpadłem, a przekonana już była, gdy stanęliśmy na piasku. Uśmiechnęła się lekko w moją stronę, szczerze.
-Zapraszam...- powiedziałem, wskazując na huśtawki.
-Okey. Tylko tym razem, bez huśtania!- powiedziała, zabawnie grożąc mi palcem i każde z nas usiadło na huśtawce. Przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło, Natalia patrzyła gdzieś przed siebie nieobecnym wzrokiem, a ja przyglądałem się jej uważnie. Moment potem zaczęliśmy tylko nieznacznie się huśtać.
-Natalka...- zacząłem spokojnie, chcąc przyciągnąć jej uwagę.
-Hm?!- spojrzała na mnie.
-Co cię trapi?!- spytałem łagodnie. Ostatnio, gdy o to spytałem zjeżyła się niemiłosiernie, mam wobec tego nadzieję że tym razem mi powie o co chodzi... Naprawdę się o nią martwię!
-Nic...- westchnęła i dodała -Jestem po prostu trochę zmęczona...- wyjaśniła ze słabym uśmiechem.
-Okey...- odparłem i mimo iż wiedziałem że to nie o to chodzi, nie drążyłem. Nie będę na nią naciskał. Jak będzie chciała mi powiedzieć, to powie.... Jednakże szczerze mówiąc wolałbym żeby zrobiła to zdecydowanie wcześniej, niż później...
-Co planujesz po robocie?!
-Pewnie wrócę do domu, wezmę ciepłą kąpiel i poczytam książkę...- odpowiedziała po chwili namysłu, uśmiechając się lekko na samą myśl.
-Brzmi jak dobry plan...- skomentowałem.
-Tak...- uśmiechnęła się lekko, ale jakoś tak... inaczej...?! Od razu to zauważyłem i nie powiem, zasmuciło mnie to, lecz nie dałem tego po sobie poznać.
W tej samej chwili tą rozmowę przerwał nam Jacek.
-00 dla 09, zgłoście się!
-Odbiorę- uśmiechnęła się Natalia i chwyciła za radio -Tu dziewiątka, co mamy?!
-Ponoć jakaś strzelanina na Racławickiej 15/10...
-Co?!- od razu stanęliśmy na równe nogi i ruszyliśmy biegiem do radiowozu.
-Podaj jeszcze raz adres?!- poprosiła nerwowo Mróz, a ja wyjechałem na ulicę z piskiem opon, gdy już wsiedliśmy do auta. Podczas strzelanin najważniejszy jest czas i oboje dobrze to wiedzieliśmy...
-Racławicka 15/10- odpowiedział spokojnie Jacek.
-Wiemy coś więcej?!- spytała go.
-Zgłaszający powiedział że ktoś kogoś zabił i że on teraz zabije jego... Brzmiało to trochę groźnie, a poza tym te strzały...
-Dobra Jacek! Jedziemy pod adres na bombach!
-Zachowajcie ostrożność!
-Jak zawsze!- uspokoiła go -Bez odbioru 00!- zakończyła rozmowę z dyżurnym w ekspresowym tempie i włączyła błyski.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now