71.

189 12 2
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ
MIŁOSZ POW. Od przeszło 3 miesięcy jeżdżę w patrolu z Adą. Nie uśmiecha mi się to ani trochę, gdyż Kowalewska podrywa mnie właściwie na każdym kroku i nic do niej nie dociera! Między innymi dlatego cieszyłem się z wyjazdu z Czarciego. Właśnie z tego że nie będę miał jej i Kaśki na głowie z moją kochaną siostrzyczką Jagną-swatką na czele! Całe szczęście że z Natalią się przez to nie kłócimy w domu, bo chyba bym wykitował...!? No kruca, ile można!? Mam nadzieję że do Ady wreszcie dotrze że nigdy nic między nami nie było, nie ma i nie będzie! Ja mam moje dziewczyny i tylko na nich mi zależy!
-O czym tak myślisz?!- spytał mnie znajomy głos, a ja podniosłem wzrok znad leżących na moim biurku papierów i spojrzałem na tą osobę, od razu się uśmiechając.
-O tobie- odpowiedziałem szczerze, odchylając się do tyłu na fotelu i nie odwracając od niej wzroku.
-Ach tak?!- prychnęła śmiechem, przechodząc przez pokój i jak gdyby nigdy nic siadając na moim biurku. Widziałem w jej oczach te cudne ogniki rozbawienia, które dodawały jej energii...
-Tak- potwierdziłem, najpierw siadając prosto, a potem wstając. Wtedy zrobiłem krok do przodu, więc się zrównaliśmy i spojrzałem jej z bliska w oczy.
-Widzieliśmy się przeszło 4 godziny temu!- zaśmiała się Natalia, obejmując mnie luźno za szyję, gdy ja oparłem dłonie na jej tali, nie odwracając wzroku.
-O cztery za dużo!- odpowiedziałem pewnie, po czym jak gdyby nigdy nic ją pocałowałem. Wieczorek oddała tego całusa namiętnie i czule, a ja czułem jak się uśmiecha. Od razu miałem lepszy humor, nie ma co...!
-Wiesz że Ada, albo Jacek mogą zaraz tu wejść?!- powiedziała z uśmiechem, gdy się od siebie odsunęliśmy i oparłem swoje czoło o jej.
-Wiem- odpowiedziałem z uśmiechem, nie zmieniając pozycji, przez co Natalia się zaśmiała. Mimo to jednak, nie odsunęła się ode mnie. Oboje byliśmy w dobrych humorach mimo wszystko... -I mało mnie to odchodzi...- dokończyłem myśl, przez co Natalia kolejny raz się zaśmiała.
-Jesteś wariat, wiesz?!- powiedziała ze śmiechem, patrząc mi w oczy.
-Może i wariat, ale twój- odpowiedziałem pewnie, po czym po raz kolejny ją pocałowałem, tym razem odrobinę namiętniej.
-Miłek..!?- jęknęła mi w usta.
-No co?! To źle że się stęskniłem?!- odpowiedziałem jej w ten sam sposób, nie przerywając pocałunku.
-Nie, ale jak mnie ktoś zobaczy z napuchniętymi ustami to wszystko będzie wiadomo!- wyjaśniła, odsuwając się odrobinę, na co się zaśmiałem.
-Na pewno masz jakiś magiczny sposób i na to!
-Taki pewny jesteś!?- prychnęła, robiąc śmieszną minę, na co ja potwierdziłem skinieniem głową z szerokim uśmiechem. 'Ta kobieta robi ze mnie wariata...!'- pomyślałem, ale nie byłem zły na tą myśl. W końcu już dawno straciłem głowę dla niej i dla Nikoli, więc po co się przed tym bronić?!
-Jesteś niemożliwy!- zaśmiała się, lekko uderzając mnie otwartą dłonią w tors.
-I tak kochasz- odpowiedziałem bez namysłu, z szerokim uśmiechem.
-Bardzo- przytaknęła, po czym pocałowaliśmy się po raz kolejny. Potem jednak, gdy już się od siebie odsunęliśmy, zamieniliśmy czułe pocałunki i przekomarzania na luźną rozmowę. Przecież Natalia miała rację, w każdej możliwej chwili mógł ktoś tu wejść i to nie musiała być Ada, czy Jacek...?!
-Nikola tak nam rośnie...- powiedziała z uśmiechem, gdy ponownie usiadłem na krześle przed nią i złapałem ją za rękę.
-No, już duża księżniczka z niej...!- przytaknąłem z uśmiechem, od razu mając tego małego aniołka przed oczami.
-Czasem się zastanawiam... Co by było, gdybyśmy przyjechali jeszcze później?! Bo np. bylibyśmy na końcowej interwencji na 2 końcu Wrocka, a nie parę ulic dalej...?!- powiedziała Natalia z westchnieniem, delikatnie i krótko ściskając nasze dłonie.
-Nie byłoby dobrze...- odpowiedziałem poważnie i dodałem -Ale nie myślmy o tym! Tylko popsujemy sobie humory!- skarciłem nas oboje i kontynuowałem -Mamy siebie i małą i to jest teraz najważniejsze!- powiedziałem i pocałowałem wierzch jej dłoni, przez co się uśmiechnęła.
-Masz rację...- westchnęła i dodała -Co będzie jak jej ojciec wyjdzie z więzienia?!- widziałem w jej oczach że przeraża ją chociaż myśl o tym...
-Nie wyjdzie, Przynajmniej nie w najbliższych latach! Nie myśl o tym Natalka!- uspokoiłem ukochaną ze zmartwioną miną.
-Ale jak w końcu wyjdzie?!
-To Niki go nawet nie pozna, a my nie damy mu się do niej zbliżyć! Jeśli to będzie ode mnie zależeć, to nie będzie miała z nim kontaktu!- powiedziałem poważnie, patrząc jej w oczy -Jednakże teraz czeka go przed tym jeszcze długa odsiadka za kratami, więc nie zaprzątajmy sobie tym głów!
-Znów masz rację...!- westchnęła i dodała -Jak to się dzieje że zawsze wiesz co powiedzieć?!
-Nie mam pojęcia- odpowiedziałem, wzruszając ramionami -Tak już mam, a poza tym umiem słuchać i wyciągać odpowiednie wnioski... Inna rzecz że znam cię nie od dziś...- uśmiechnąłem się do niej szczerze i czule.
-Jesteś złoty człowiek, wiesz?!- powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Słyszałem to już parę razy...!- przytaknąłem, przez co zaczęliśmy się szczerze śmiać.

...
Siedzieliśmy tak sobie dłuższy czas, pochłonięci luźną rozmową na byle jaki temat, gdy naraz przerwał nam ją nie kto inny jak nasz przyjaciel dyżurny, Starszy aspirant Jacek Nowak!
-Natalia, gdzie jesteś?!- odezwał się przez radio.
-Gdzieś- odpowiedziała mu z uśmiechem i dodała -Mamy coś?!
-Tak, ten pobity facet, pan Mariusz, wybudził się i lekarz dał zgodę na przesłuchanie go...
-Dobra- zgodziła się, robiąc krzywą minę. Dobrze wiedziałem że nie ma ochoty nigdzie jechać, ale jak mus to mus -Zgarniam Roberta i jedziemy do Marszałkowskiego...
-Dajcie znać co i jak, jak już z nim pogadacie...
-Pewnie Jacek, będziemy w kontakcie- zakończyła krótką rozmowę z nim i spojrzała na mnie -No nic, muszę iść...- zrobiła niezadowoloną minę.
-Jeszcze się jakoś złapiemy, a jak nie, to widzimy się po służbie- uśmiechnąłem się do niej szczerze, ściskając jej dłoń.
-Kocham cię- uśmiechnęła się lekko.
-A ja ciebie- odparłem, pocałowaliśmy się przelotnie, acz krótko i czule, po czym się od siebie odsunęliśmy.
-Widzimy się za parę godzin...- powiedziała, wstając z blatu biurka.
-Widzimy się- potwierdziłem bez entuzjazmu i daliśmy sobie ostatniego buziaka, po czym z niechęcią ją puściłem i pozwoliłem jej wyjść z pokoju, aby mogła wykonywać swoje powinności służbowe. W drzwiach Natalia minęła się z Adą, której posłała krzywy uśmiech, po czym bez słowa wyszła.
-A tej co?!- spytała mnie Kowalewska, przechodząc przez pokój i siadając za swoim biurkiem. Zanim jednak jej odpowiedziałem, do pokoju wparował nikt inny jak Jacek, z bardzo znajomą, kolorowa karteczką w dłoni.
-Nie rozsiadajcie się! Wezwanie macie!- spojrzał na nas oboje.
-No, co tam?!- spytałem Nowaka spokojnie.
-Włamanie na Sienkiewicza 15...
-Jedziemy tam, choć Ada!- skinąłem na partnerkę i dodałem w stronę blondyna -Wiemy coś więcej?!
-Właścicielka wróciła do mieszkania z nocnej zmiany i zastała ogołocone mieszkanie, tyle wiem...- odpowiedział, wzruszając ramionami.
-Tyle będzie musiało nam wystarczyć- potwierdziła Ada, a chwilę później już opuściliśmy budynek komendy i wsiedliśmy do radiowozu.
-Czyli miejsce docelowe, Sienkiewicza 15...- podsumowała, a ja przytaknąłem i odjechałem w miasto, wioząc nas pod adres zgłoszenia. Zapowiadał się dość długi dzień...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Od jakiegoś czasu jest bardzo cicho na patrolu, jak i w radiowozie. Zarówno ja, jak i Ada, nie odzywamy się do siebie i każde z nas o czymś głęboko myśli. Moje zajmują Natalia z Nikolą i po części Robert, a jeśli chodzi o brunetkę to zupełnie nie wiem nad czym się tak głęboko zastanawia, patrząc bezmyślnie w przednią szybę.
-Miłosz...?- zagadnęła mnie po chwili, przerywając ciszę.
-No co tam?!- spytałem w odpowiedzi, nadal skupiając się na drodze.
-Jest cicho i nic nie mamy do roboty...- zaczęła temat -Może byśmy wzięli przerwę u Jacka, co myślisz?!- zaproponowała z lekkim uśmiechem.
-Dobry pomysł. Tak się składa że też zgłodniałem...- przystałem na ten pomysł z ochotą. Prawdę mówiąc w brzuchu mi burczy od dłuższego już czasu...
-Pogadam z nim- zdecydowała Ada, biorąc radio do ręki:
-00, zgłoś dla dziewiątki!?- wywołała Nowaka, patrząc przed siebie podobnie jak ja.
-No co tam 9?! Jeszcze nic dla was nowego nie mam...?!
-Wiemy. Jacek, chcieliśmy się spytać czy wpiszesz nam przerwę...?! Zgłodnieliśmy szczerze mówiąc...- powiedziała mu prawdę brunetka, z nadzieją w głosie.
-Myślę że tak, ale bądźcie na radiu, jakby coś się znalazło...!- zaznaczył blondyn poważnie.
-Jak zawsze Jacek!- odpowiedziała mu z uśmiechem, którego Nowak nie mógł zobaczyć.
-Bez odbioru 9!- odpowiedział Jacek i już więcej się nie odezwał.
-To gdzie jedziemy zjeść?!- spytała mnie Ada, odkładając radio do kamizelki.
-Nie wiem czy jest sens gdzieś daleko jechać, skoro za mniej niż 10 minut możemy być na komendzie...?!- odpowiedziałem jej poważnie, patrząc na nią przelotnie.
-Masz rację- zgodziła się ze mną -Jedź w takim razie na komendę, zjemy w stołówce- uśmiechnęła się lekko.
-To brzmi jak plan- odpowiedziałem, wioząc nas we wiadomym dla obu stron kierunku. Po drodze tam pogrążyliśmy się w niezobowiązującej rozmowie na luźny temat, dzięki czemu zanim się obejrzeliśmy, już dojechaliśmy na komendę. Z łatwością znaleźliśmy wolne miejsce, gdzie zaparkowałem. Wtedy wyłączyłem silnik, a następnie wysiedliśmy z Adą z radiowozu. W tej samej chwili zobaczyłem....
CDN.

No właśnie, co?!
Co takiego ujrzał Miłosz?!
O co chodzi?!
Czy Adzie i Robertowi uda się poróżnić Natalię i Miłosza?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

True love is based on trustWhere stories live. Discover now