1.

689 46 37
                                    


Wiem już tak dużo, że teraz mogę tylko milczeć.

Jest czternasty listopada, niedziela. Dokładnie dzisiaj, minęły bite dwa miesiące, od kiedy moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. A z kolei moje dwudzieste czwarte urodziny, w przeciągu zaledwie dwóch godzin, zamieniły się w jeden wielki koszmar.
Na samą myśl o tym dniu, momentalnie ściska mnie w żołądku i mam ochotę, zwrócić dzisiejsze śniadanie.
Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień, zresztą zapewne nie tylko ja. Jedynie Igor doskonale wiedział, co się będzie działo.
Na początku byłam na niego naprawdę wściekła, miałam do niego ogromny żal, za to, że doszczętnie popsuł mi, tak ważny dla mnie dzień. Jednak teraz, po tak długim czasie, jestem mu naprawdę wdzięczna. W końcu, gdyby nie on to zapewne nadal o niczym nie miałabym pojęcia. I w dalszym ciągu żyłabym, w tej kupie kłamstw oraz niewiedzy.

Jak się później okazało, nie tylko Janek był osobą, która o wszystkim wiedziała. Bo do tego grona dołączyła również moja 'kochana' siostra, jak również rodzice oraz Laura, czyli wszyscy ci, którzy byli mi naprawdę bliscy. Jedynie Igor postanowił przerwać ten sznur kłamstw, który ciągnął się praktycznie od dnia, kiedy to trafiłam do szpitala, czyli naprawdę szmat czasu.

Trochę mi zajęło, zanim odważyłam się zerwać z nimi wszystkimi kontakt.
Jedynymi osobami, od których się nie odcięłam, są mama i oczywiście Pola z Jagodą, one jedyne nie miały z tym tak naprawdę nic wspólnego.

Janek po wszystkim próbował się ze mną skontaktować na wszystkie możliwe sposoby, jednak ja byłam nieugięta i odrzucałam jego połączenia, ani nie odpisywałam na te wszystkie wiadomości, którymi mnie bombardował.
Jednak wpadł na pomysł, którego się nie spodziewałam. A mianowicie, od jakichś dwóch tygodni, dzień w dzień przychodzi do Igora i uparcie próbuje mnie przekonać, abym do niego wyszła i w końcu z nim porozmawiała.

Patrząc, jak na to wszystko reaguje Igor, sądzę, że już nie dużo brakuje do tego, aby w końcu wybuchł i coś zrobił Jankowi.
Mnie w pewnym sensie też już zaczyna to powoli irytować. Im częściej tu przychodzi, tym bardziej jestem zdania, że może, gdy do niego wyjdę i w końcu z nim pogadam, to sobie odpuści i nareszcie przestanie mnie nachodzić.
Jednak z drugiej strony, nie jestem do końca przekonana, czy aby na pewno jestem gotowa na to, żeby ponownie go zobaczyć po tak długim czasie, oraz po tym, czego się dowiedziałam.
Póki co, już trochę się uspokoiłam, choć w dalszym ciągu to świeża rana i gdy tylko o tym pomyślę, boli jak cholera.
Także nie sądzę, aby widok jego osoby mi w tym pomógł, wręcz przeciwnie, zapewne jeszcze bardziej to wszystko pogorszy.

Od momentu, kiedy to Igor uratował mnie przed potrąceniem przez samochód, można powiedzieć, że zostałam jego współlokatorką, współlokatorką, która, póki co nie dorzuca się do rachunków ani jedzenia, ale to się niebawem zmieni.
Mój stan psychiczny, jak i emocjonalny, powoli dochodzi do siebie, co oznacza, że to tylko kwestia kilku dni, kiedy znowu założę na siebie swój uroczy fartuch i z szerokim uśmiechem zacznę obsługiwać klientów w mojej ulubionej kawiarni.

- Naprawdę mam go serdecznie dość. Chyba naprawdę muszę mu coś złamać, aby w końcu zrozumiał, że ma przestać tu przyłazić. - syczy wściekle Igor, podchodząc do wejściowych drzwi.

- Poczekaj - mówię, łapiąc go za nadgarstek. - Pogadam z nim, może dzięki temu przestanie tu przychodzić. W końcu o to tak naprawdę mu chodzi. Spokojnie. Dam radę. - mówię, chcąc go uspokoić, po czym otwieram drzwi i wychodzę do chłopaka.

Janek chyba i tym razem nie liczył za bardzo na to, że do niego wyjdę. Bo gdy tylko zauważa moją osobę, jego oczy otwierają
się tak szeroko, że wielkością przypominają dwie pięciozłotówki.

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now