23.

190 31 9
                                    

Tak jak myślałam. To wcale nie będzie takie łatwe. W końcu, jak to mówią, Biednemu to zawsze wiatr w oczy, chuj w dupę i nóż w serce. Co prawda, z tym nożem, to bym trochę uważała, bo przy moim szczęściu może się to spełnić.

A jeśli chodzi o szczęście, to akurat nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nadal ma mnie w dupie. Nawet w takiej sytuacji jak ta obecnie. Brakuje mi dokładnie tysiaka, aby zrealizować mój plan. Problem w tym, że wszystko, co mogłam, to sprzedałam, bądź zastawiłam w lombardzie. Niestety, ale nie wymyśliłam bardziej, sensownego sposobu na zdobycie tej kasy, a przecież nie pójdę w ślady Janka i nie zacznę handlować. Chociaż kto wie, może jak bym pogadała z Tyczką, to coś by z tego wyszło. Jednak musiałabym być naprawdę zdesperowana, aby się na to zgodzić. Póki co, jeszcze nie jest ze mną aż tak źle. Na szczęście.

Muszę na szybko coś wymyślić, mam coraz mniej czasu.
Pytanie tylko co. Niby mogłabym poprosić Kaję o pomoc, jednak jakoś mi głupio. No i tysiąc złotych, to jednak dość dużo. Zresztą, co niby miałabym jej powiedzieć? Ej, pożycz mi tysiąc złotych, bo brakuje mi na aborcję. Od razu zapewne potraktowałaby mnie jak Pola. Nie chcę drugi raz przez to przechodzić. Ta robota to wszystko, co mam, zresztą pracuje tutaj tak długo, że raczej nie odnalazłabym się już w innym miejscu. Dlatego też muszę wymyślić jakiś inny sposób, aby zdobyć tę kasę.

Na mamę nawet nie mam co liczyć. Patrząc na to, jak zareagowała, gdy wspomniałam jej, o tym, co zamierzam zrobić. Mogę jedynie pomarzyć o pomocy z jej strony.
Pomyślałam też o Pani Agnieszce, jednak nie mam pewności, czy nie zareaguje w taki sam sposób jak mama. Albo pomyśli jeszcze, że to dziecko Janka i w ogóle będzie cyrk.
Także chyba jestem zmuszona radzić sobie sama.

Cóż, w sumie to żadna nowość. Jakoś do tej pory też radziłam sobie sama i jak widać, żyje. Zresztą, nie mam wyboru. Jeśli sama sobie nie pomogę, to za jakiś czas przyjdzie na świat dziecko tego gnoja. Wiadomo, ono nie jest niczemu winne. Jednak nie mam zamiaru przechodzić przez to wszystko, tylko po to, aby potem je porzucić i żeby tułało się po domach dziecka, albo skakało z rodziny do rodziny. Jeszcze nie daj boże, odziedziczy charakter po tatusiu i dopiero będzie.
Wolę sobie tego oszczędzić, a jemu w szczególności.

— Zuza, przejmiesz dziś zmianę Dawida? Niestety coś mu wypadło i nie może dziś ze mną zamknąć kawiarni. Najwyżej któregoś dnia, wyjdziesz sobie wcześniej do domu. Hm? Pliska.

— Spoko. W sumie to nawet nie mam za dużego wyboru. Miałabym wyrzuty sumienia, gdybym zostawiła Cię tutaj samą. Także spoczko, zostanę. - oznajmiam, uśmiechając się.

— Dzięki bardzo! Ratujesz mi życie. Przynajmniej będziemy mogły sobie dłużej pogadać. To póki co, stań za ladą, a ja obsłużę klientów, a potem się zamienimy ok?

— Okej.

Po dobrych kilku godzinach byłam już nieźle padnięta. Wydawać by się mogło, że to wcale nie jest taka trudna praca. Bo niby co w tym trudnego, po prostu stoisz i naciskasz guziki na kasie.
Jednak nogi w końcu dają o sobie znać i wtedy nie jest już tak fajnie.
I tak też właśnie było w moim przypadku.

Jednak mimo bólu nóg i ogólnego zmęczenia. Zauważyłam też coś jeszcze, w kasie uzbierała się całkiem pokaźna suma pieniędzy. Nie wiem, nawet kiedy wpadł mi do głowy tak głupi pomysł. A mianowicie, aby zwinąć stamtąd trochę kasy.
Logiczne jest, że Kaja zapewne od razu by to zauważyła, a zapewne jeszcze szybciej doszłaby do tego, kto to zrobił. W końcu jesteśmy tutaj tylko we dwie.

Chyba już lepszym wyjściem, byłoby ją po prostu poprosić o pomoc. Jednak było z tym za dużo roboty, a tutaj po prostu wystarczyło, abym wyciągnęła rękę i po prostu wzięła tyle ile mi potrzeba. Po wszystkim po prostu zgoniłabym na jakiegoś klienta, który niby wlazł za ladę, kiedy to byłam na przykład w łazience. Niby ma to jakiś sens, jednak nie do końca. Chociaż z drugiej strony, komu Kaja uwierzy? Mnie, koleżance, z którą pracuje od dwóch lat, czy jakiemuś przypadkowemu kolesiowi? Co prawda, są tutaj kamery, więc zapewne wszystko nagrają. Jednak mamy dziś piąteczek, więc do poniedziałku wszystko na spokojnie się usunie. I całe szczęście.

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now