38.

101 23 4
                                    

— Przepraszam, że Ci przeszkadzam w przebieraniu się, czy co ty tam aktualnie robisz, ale chciałam tylko o coś zapytać. Powiedz mi, proszę, gdzie w tym pałacu jest łazienka? - pytam nieśmiało, starając się na niego nie patrzeć.

— Trzecie drzwi od moich.

— Dziękuję, ratujesz mi życie. - informuję, kierując się we wskazanym wcześniej kierunku. — Niestety, ale łazienka jest zajęta, a z tego, co udało mi się usłyszeć, to raczej na dość długo. Macie może drugą?

— Mam u siebie w pokoju, także, jeśli chcesz, to śmiało możesz skorzystać.

— Masz łazienkę w pokoju, serio? Jebani bogacze. Oczywiście, że skorzystam. Twoja siostra wlała już we mnie tyle alkoholu, że mogłabym nim wypełnić wannę. A z racji tego, iż po alkoholu mam problem z częstym lataniem do łazienki, to jest dość ciężko. Dzięki za pomoc.

— Nie ma za co. Właśnie chciałem się o to zapytać.

— A daj spokój, Kaja jest tak bardzo upartym człowiekiem. Na nic zdały się moje prośby, aby mi więcej nie nalewała, ale jak grochem o ścianę. I oto efekt. Na szczęście udało mi się jej uciec. Mam nadzieję, że nie masz w tej swojej łazience szklanych drzwi? Bogaci ludzie mają czasami takie zachcianki.

— Nie, spokojnie. Nie musisz się martwić. I ja nie jestem bogaczem, bez przesady. Chyba nigdy bogatych ludzi nie widziałaś.

— W sumie masz rację, nie widziałam. Dobra, zaraz wracam.

— Dzięki bardzo za uratowanie mi tyłka, gdyby nie ty, to nie wiem, co bym zrobiła. Chyba musiałabym wbić, do tej dwójki, która zajęła łazienkę. Co prawda nie lubię trójkątów ani niczego, co jest związane z matematyką, no ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Tak swoją drogą, to fajny pokój, taki…wyjebany. Myślałeś o tym, aby zrobić tu basen? Spokojnie by się zmieścił.

— Oj Zuzka, Zuzka. Chyba faktycznie już sporo wypiłaś, bo zaczynasz gadać głupoty. Właśnie, prawie bym zapomniał. Dzięki za prezent idealnie trafiłaś, to moja ulubiona whiskey.

— Miło mi to słyszeć. Powiem Ci, że jak na osobę, która praktycznie Cię nie zna, to miałam pieprzone szczęście. W takim razie cieszę się, że prezent się spodobał. Na zdrowie.
Słuchaj, mogę tu przez chwilę posiedzieć? Nie chcę jeszcze wracać do Kaji, bo to się wiąże z tym, że jeśli do niej wrócę, to nie będę w stanie stąd wyjść o własnych siłach, a tego nie chcę. To jak? Spokojnie, nie będę Ci grzebać po szafkach.

— Spokojnie Zuza. Jak najbardziej możesz tu zostać, ile tylko będziesz chciała. A jeśli chodzi o szafki, to nie mam nic do ukrycia, także jak chcesz, to sobie grzeb.

— Żartuję przecież. Nie jestem jakąś wariatką, chociaż fakt, lubię męskie ciuchy, zwłaszcza koszulki i bluzy, ale to chyba jak każda z nas. W takim razie ja sobie tutaj posiedzę, a ty możesz już wracać do gości, to w końcu twoje urodziny.
Tak w ogóle, to ile skończyłeś?

— A ile byś mi dała? Tylko szczerze.

— Pomyślmy. Dwadzieścia osiem ?

— No wiesz co, myślałem, że wyglądam na więcej. Pomyliłaś się tylko o rok. Skończyłem dziś dwadzieścia siedem .

— No proszę, to jesteś tylko rok starszy ode mnie.

— No tak, nie wiedziałaś? Za to Kaja, jest rok młodsza od Ciebie. Jak byłaś w tym całym Krakowie, to stuknęło jej już dwadzieścia pięć. A pamiętam, jak była taką małą, wredną dziewczynką. Stale skarżyła na mnie do rodziców. W sumie to nadal jest taka wredna, w tej kwestii akurat nic się nie zmieniło. A szkoda.

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now