9.

262 37 2
                                    

Po głębszych oględzinach okazało się, że na polu bitwy zostaliśmy tylko my. Cała reszta poszła grać w tę popieprzoną grę. Nawet Sara i ten jej chłoptaś, gdzieś się ulotnili. Jednak patrząc na to, jak zmasakrowana była jej twarz, śmiem twierdzić, że na pewno nie dołączyła do reszty. 
Tym lepiej dla nas. Przynajmniej mogliśmy na spokojnie porozmawiać. 

— Gdzie teraz mieszkasz?. — wydukał, rozsiadając się wygodnie na kanapie. 

— Pewnie się zdziwisz, ale jesteś pierwszą osobą, która o to pyta odkąd tu przyjechałam.

A wracając do pytania, to uciekłam do Gdańska. Nie pytaj czemu, sama nie wiem. Jakoś tak wyszło. Można powiedzieć, że po prostu nie miałam innego wyboru.

— Daleko, chociaż też nie do końca. Byłem przekonany, że zwiałaś gdzieś za granicę. Na przykład do Francji. 
I czasami tak sobie myślałem, ja tu siedzę w tym gównie, nie mając możliwości ucieczki, a ona teraz siedzi pod wieżą Eiffla i wpieprza rogale, czy co tam się żre w tej Francji. 

Nie wiem dlaczego, ale rozśmieszyło mnie to. Może to też ilość wypitego przeze mnie alkoholu tak oddziaływała. Albo, byłam już po prostu zwyczajnie zmęczona. 

 — Nie spokojnie, nie byłam we Francji. Jeśli już, to grzałam dupę na piasku i podziwiałam morze. Nic nadzwyczajnego. 

— Już myślałem. 
A tak w ogóle, to jak Ci się mieszkało z Igorem? W końcu z tego co mi wiadomo, to spędziłaś tam trochę czasu. 

Na sam dźwięk jego imienia, przeszły mnie dreszcze. 
Skoro tak działało na mnie jego imię, to nawet nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdybym go teraz tutaj ujrzała. Najprawdopodobniej padłabym na zawał, zanim zdążyłby cokolwiek zrobić. 

Mam nadzieję, że przez ten czas, który będę musiała tu spędzić, nie wpadnę na niego. W przeciwnym razie to spotkanie będzie moim ostatnim. 

— Było całkiem spoko. Jednak, ile można siedzieć komuś na głowie. W końcu stwierdziłam, że dłużej tak być nie może. Spakowałam więc graty i wyjechałam. 

— No tak. Przeszło mi przez myśl, że może przez ten czas co tam siedziałaś, to wróciliście do siebie. No ale jak widać nie. Może to nawet i lepiej. W końcu Igor, nie jest chłopakiem dla Ciebie. Zasługujesz na kogoś o wiele lepszego.

— Na przykład na Ciebie? - sama nie wiem, dlaczego to powiedziałam. 

— Nie. Ja też jestem marnym kandydatem na chłopaka. Sama dobrze o tym wiesz. A jeszcze w tym aktualnym wydaniu, to już w ogóle jestem do bani. Dlatego też kompletnie odpuściłem sobie angażowanie się w coś na poważnie. Póki co, wystarczają mi takie przygody na jeden raz. 

— Nie no ambitnie, naprawdę. Jestem pod wrażeniem. 

Gdybym nie miała pewności, że obok mnie siedzi Janek, to w życiu bym tak nawet nie pomyślała. Ten Janek z teraz, a ten z wtedy, to zupełnie dwie inne osoby. Zmienił się nie do poznania. 
Nic dziwnego, że jego mama tak naciskała na to, żebym jej pomogła. 

Przecież kompletnie mu odbiło. I co najgorsze, on wcale nie widzi w tym niczego złego. Zmienia dziewczyny częściej niż gacie, ćpa i jeszcze wpakował się w jakieś bagno, z którego nie może wyjść. 

Przecież ja w życiu nie ogarnę tego wszystkiego w tydzień. Myślę, że nawet miesiąc to byłoby za mało. 

— A ty masz kogoś?

— Nie. Po tym wszystkim, czego się dowiedziałam, jakoś mam dość was, facetów. Co prawda, pracuje z takim jednym i z tego co podejrzewam, to chyba wpadłam mu w oko. Jednak nie mam zbytnio ochoty znowu się w coś pakować. Póki co wystarczy mi wrażeń. 
Zresztą nigdy nie wiadomo, może się okazać, że on również jest dupkiem, który mnie zrani. Więc po cholerę mi to. Jestem szczęśliwa sama ze sobą. W ostateczności, jak to zaproponowała Pola, spikniemy się ze sobą i tyle. Ona, chociaż nie wpakuje się mojej siostrze do wyra. 

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now