11.

243 37 4
                                    

Z każdym dniem, coraz bardziej żałowałam tego, że w ogóle tu przyjechałam. Janek ma kompletnie gdzieś moją pomoc, czyli tak jak myślałam. Dni lecą, a ja w dalszym ciągu nic nie zrobiłam. 
I tak już chyba zostanie. Skoro on nie chce mojej pomocy, to przecież nie będę za nim biegać. Jego decyzja. 

— Chyba jutro już wracam do siebie. - informuję, siadając na kanapie obok Poli. 

— Co ty pieprzysz za głupoty? - dziewczyna momentalnie przenosi na mnie swój wzrok. 

— Żadne głupoty. Mówię poważnie. Janek ma w dupie moją pomoc, więc nie widzę sensu, żebym miała tu dłużej siedzieć. 
Wolę wrócić i pomóc Dawidowi i Kaji w kawiarni, pewnie mają niezły zapierdol. - oznajmiam, zgodnie z prawdą. 

— Może i nie chce twojej pomocy, jednak wydaje mi się, że chciałby naprawić to co się między wami zepsuło. Czyli po prostu chciałby Cię odzyskać. 

— Weź, przestań, on nie potrafi z sobą zrobić porządku, a chce naprawić to co sam zepsuł? Proszę Cię. Niech najpierw sam z sobą dojdzie do ładu. A nie próbuje się wziąć za rzeczy prawie że niemożliwe do wykonania. 
Rucha jakieś panny spod mostu, ćpa. I co, ja mam niby wrócić do kogoś takiego? W życiu. Musiałabym być niespełna rozumu.

— Zrobisz, jak zechcesz. Jednak, jeśli naprawdę go kochasz, to sądzę, że powinnaś tu zostać i mu pomóc. Choćby nie wiem co. 
Jeśli ktoś może mu pomóc, to tylko ty. Bez Ciebie raczej sobie nie poradzi. Pomyśl o tym. 

Nie mogłam już tego dłużej słuchać, dlatego też wstałam bez słowa i poszłam do pokoju. 

Skoro taka jest mądra, to proszę, niech sama za nim lata i się prosi, aby dał sobie pomóc. Przecież gdyby to było takie proste, to bez zastanowienia bym mu pomogła. To nie jest moja wina, że ma gdzieś mnie jak i moją pomoc. Jest dorosły i raczej doskonale wie, co robi. A skoro mu to nie przeszkadza, to trudno. Ja próbowałam, a że się nie udało to cóż, trudno. 

Tak naprawdę, to zmarnowałam tylko swój czas. Jedyny plus tego wyjazdu jest taki, że zobaczyłam się z dziewczynami oraz że w końcu odegrałam się na Sarze. Nic poza tym. 
Gdybym od początku wiedziała, że tak to właśnie będzie wyglądać, to w życiu bym się na to nie zgodziła. 
No ale teraz i tak już czasu nie cofnę. 

Najlepszym wyjściem z tej pieprzonej sytuacji, będzie po prostu spakowanie się i wyjechanie i to najlepiej już jutro. 
Janek niby próbował mnie tutaj zatrzymać, tylko co z tego, skoro i tak nie ma zamiaru się zmienić. Bezsens. 

Skoro Poli jest aż tak żal Janka, to niech sama coś zrobi, albo chociaż niech spróbuje mi pomóc, a nie. Nic nie robi w tym kierunku, ale gadać to umie. 

Nie mam zamiaru siedzieć tu ani minuty dłużej. Jestem za bardzo zdenerwowana. Dlatego też postanawiam się przejść, a dokładniej odwiedzić mamę. Mam nadzieję, że ojca i Sary akurat nie będzie, w końcu, trochę słabo byłoby go zobaczyć po takim czasie, zwłaszcza też, że przecież ostatnio nieco "popsułam" mojej siostrzyczce twarz. Nadal kiedy sobie o tym przypomnę, nie mogę przestać się uśmiechać. To była naprawdę piękna chwila. 

Już trochę mniej, jednak w dalszym ciągu wkurzona, schodzę na dół, gdzie zakładam buty i nie zwracając uwagi na Polę, która w dalszym ciągu siedzi w salonie, po prostu wychodzę. 

Nie mogę w to uwierzyć, że mnie nie poparła. Skoro w sprawie Janka tak się zachowała, to aż strach pomyśleć co by się stało, gdybym powiedziała jej o sytuacji z Igorem. 
Wtedy też by się za mną nie wstawiła? Chyba jednak nie chcę wiedzieć. 

Zapewne powiedziałaby, że powinnam z nim zostać i pomóc mu z nałogiem. W końcu Igor mnie kocha, no i byliśmy przecież kiedyś razem. A to, że uwięził mnie w swoim mieszkaniu, prawie udusił i w ogóle. To przecież nic takiego, to zapewne było z miłości no i dla mojego dobra. 

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now