24.

204 34 9
                                    

Odkąd tu przyjechaliśmy, minęła może jakaś godzina, a ja nadal żyje. Szok.
Nie mam pojęcia, co tym razem ten kretyn planuję, ale jedno wiem na pewno. Nie podoba mi się to.
Powinnam być teraz w domu i odpoczywać po pracy, a nie siedzieć w jakimś pokoju z tym świrem.
Zresztą, mam przecież zadanie do wykonania, nie po to 'pożyczyłam' pieniądze z kasy, aby teraz bezczynnie tutaj siedzieć.

Jeśli Kaja w końcu połączy fakty, a zapewne prędzej czy później do tego dojdzie, to od razu skreśli mnie ze swojej listy zaufanych osób.
Muszę jak najszybciej pozbyć się tego cholernego problemu, a następnie z nią pogadać. Jednak nie zrobię tego, siedząc tutaj.

— Powiedz. Tylko tak szczerze. Po co to wszystko? Dlaczego to robisz? To jakaś forma zemsty za to, że kiedyś zostawiłam Cię dla Janka, czy co?

— Nie do końca. Początkowo faktycznie o tym myślałem. Jednak świadomość tego, że mógłbym Cię znowu odzyskać, wygrała i tamten plan poszedł w zapomnienie.
A teraz, po prostu zrozumiałem, że skoro będziemy mieli dziecko, to w końcu wypadałoby stać się prawdziwą rodziną.

Zresztą, skoro Janek po raz kolejny zmarnował swoją szansę, to stwierdziłem, że tym razem nie będę czekał na cud, a po prostu wezmę sprawy w swoje ręce.

— Okej, rozumiem. Jednak skąd masz pewność, że na pewno jestem w tej ciąży? Przecież nie potwierdziłam Ci tego.

— Po prostu wiem. Więc proszę, przestań w końcu udawać i lepiej powiedz czy byłaś u lekarza?

— Nie. I nie mam najmniejszego zamiaru nigdzie iść. Zrozum, że to dziecko nie jest poczęte z miłości, a z gwałtu. Jakbyś jeszcze do tego nie doszedł.
Także ono nic dla mnie nie znaczy. Po prostu go nie chce i tyle.

Igor momentalnie się zagotował, jednak po chwili wziął głęboki wdech, po czym wstał i gdzieś poszedł.
Czyżby moja wizja, jednak miała się spełnić?

— Po cholerę Ci ten pasek? - pytam niepewnie, spoglądając na niego.

— Brałem pod uwagę, taki scenariusz. Dlatego też tym razem, postanowiłem się z tobą nie cackać. Jeśli będziesz grzeczna, to nie będę musiał go używać. Jeżeli jednak nie będziesz się mnie słuchać, to niestety, ale będę zmuszony się nim posłużyć.

Mało brakowało, a musiałabym zbierać szczękę z podłogi.
Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że żartuję, jednak wcale na takiego nie wyglądał. Czyli jednak. Tym razem będzie gorzej i to o wiele.

— Odbiło Ci kompletnie. Naprawdę będziesz mnie napierdalał pasem, bo będę miała swoje zdanie?
Człowieku, to jest moje ciało i mam prawo o nim decydować.
Skoro mówię, że nie chce tego bachora, to tak jest. Sorry, ale nie prosiłam Cię o to, abyś mnie zgwałcił i zapłodnił. To był twój, chory pomysł. Ja tak naprawdę, nawet nie brałam w tym udziału, a jeśli już, to nieświadomie. Więc łaskawie, odpierdol się ode mnie.

— Zapytam jeszcze raz. Pójdziesz do lekarza?

— Masz świadomość tego, że jeśli mnie skrzywdzisz, to skrzywdzisz również dziecko?

— Spokojnie. Brzuch będę omijał. - oznajmia, uśmiechając się.

— Oh, teraz to mnie uspokoiłeś. - stwierdzam sarkastycznie. — Jak widać, nic a nic się nie zmieniłeś. Śmiem twierdzić, że jest nawet, gorzej niż było.

Nie mogę uwierzyć w to, że znowu powtarzam ten chory scenariusz. Tak bardzo zapierałam się rękami i nogami, a i tak znowu tu jestem i biorę w tym udział.
Niby dorosła, a nadal głupia.

Nie mam pojęcia, jak daleko ten świr tym razem się posunie. Jednak jedno wiem na pewno. Ja tym razem również, nie zamierzam stać bezczynnie. Jeśli będzie trzeba, to będę się bronić na każdy możliwy sposób.

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now