7.

248 39 6
                                    

Jak w zegarku. Równo o dwudziestej, ludzie zaczęli się schodzić. Z kolei godzinę później, cały salon był już zapełniony ludźmi. 
Dobrze wiedzieć, że chociaż imprezy u Poli, pozostały takie same. 

Ciekawe tylko jak z ludźmi zaraz może się okazać, że tylko dziewczyny wytrwały, a Kacper już od dawna tu nie przychodzi. O Janku nie wspominając, jeśli to wszystko prawda, to ma teraz ważniejsze rzeczy na głowie, niż jakaś tam nudna impreza u Poli. 

Czas pokaże, póki co nikogo znajomego nie widzę. Tak naprawdę, to jedynymi osobami, których pragnę dziś tutaj nie zobaczyć, są Igor i Sara.
I mam nadzieję, że tak też właśnie będzie. 

— Skoro impreza już się rozpoczęła, alkohol się leje no i ty również jesteś na miejscu. To chyba czas na gwiazdę wieczoru. – oznajmia moja kuzynka, znikając w kuchni. 

Spoglądam na Pole pytająco, lecz ta tylko wzrusza ramionami. 
Po chwili jednak dostaje olśnienia, widząc, jak Jagoda wychodzi z kuchni, trzymając w dłoniach mały czekoladowy tort. 
No nie. Naprawdę? Drugi raz z rzędu zapomniałam o swoich urodzinach. To już naprawdę przestaje być zabawne. 

Po chwili obie śpiewają mi ciche sto lat. Całe szczęście, że tym razem nie ogłosiły tego każdemu na imprezie, tak jak miało to miejsce, dwa lata temu. Po jakże kolejnej dawce żenującego uczucia, szybko wymyślam życzenie, po czym zdmuchuje małą świeczkę z cyferką dwadzieścia sześć. Tym razem na szczęście, nie pomyślałam tak głupiego życzenia, jak za pierwszym razem. 
W końcu i tak później gówno z tego wyszło. 

Dlatego też tym razem zażyczyłam sobie, aby wszyscy, którzy mnie nie oszukali i których szczerze kocham, byli po prostu szczęśliwi. I tyle. 

— Proszę, a to taki mały prezencik, żebyś o nas nie zapomniała. – mówią, jednocześnie wręczając mi go. 

W środku znajduję się nasze wspólne zdjęcie z jakiejś imprezy, oprawione w ładną białą ramkę oraz bransoletka ze słonikiem. 

— Dziewczyny, naprawdę nie trzeba było. 

— Nie pieprz głupot. Jak dają to bierz. Zresztą zobacz, mamy takie same. Od teraz jesteśmy jak siostry – obie wyciągają ręce w moją stronę. Faktycznie, mają takie same bransoletki, jak ta którą dostałam. 

— Lepszych kandydatek na siostry nie mogłabym sobie wymarzyć. - stwierdzam z uśmiechem.
— A skoro już gadamy, to powiecie mi w końcu, co się dzieje z Jankiem?

Dziewczyny słysząc moje pytanie, momentalnie zamilkły. 
Czyli faktycznie, coś musi być na rzeczy. . 

— Zuza. Na pewno chcesz to usłyszeć? Przecież nie jesteście już razem, więc czemu Cię to interesuje? Czyżbyś nadal go kochała, pomimo tego co Ci zrobił? – Pola spojrzała na mnie zdziwiona. 

— Nie. Po prostu jego mama się do mnie odezwała i poprosiła mnie, abym go znalazła i mu pomogła, bo podobno jest źle. Czyli jednak to prawda?

— Tak, to prawda. Po tym jak zniknęłaś, kompletnie mu odbiło. Nagle zaczął ćpać, odciął się praktycznie od wszystkich. Nawet Kacper się od niego wyprowadził, bo miał dość. Chciał mu pomóc, ale Janek miał to w dupie. Także został sam, jednak zbytnio się tym chyba nie przejął, bo szybko znalazł sobie nowych znajomych. No i teraz przychodzi do mnie na imprezy, tylko po to, aby poderwać jakieś naiwne panienki, które w jedną noc wykorzysta i potem zamieni na nowe. Żałosne. 
Może jego mama ma rację, może tylko ty jesteś w stanie mu pomóc. Niewykluczone, że Ciebie akurat posłucha. W końcu Cię kochał, albo kto wie, może nadal kocha. 

— Proszę Cię. Chyba sama w to nie wierzysz. Sama mówisz, że zachowuje się, jak skończony zjeb. Pewnie ma już tak przećpany łeb, że w ogóle nie pamięta o tym, że ktoś taki jak ja istnieje. 
Teraz liczą się dla niego prochy i psychiczni kumple. Szkoda mi tylko jego mamy. Martwi się o niego, widać, że bardzo go kocha, a ten odstawia takie coś. Po prostu brak słów. 
Jeśli ode mnie też nie będzie chciał pomocy, to sorry, ale nie będę za nim biegać i prosić go o to. Jeszcze nie oszalałam. Jest dorosły, to jego życie i sam zdecyduje w jaki sposób je przeżyje. 
Jego sprawa. 

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now