42.

54 20 8
                                    

— Wiesz, czego mogła od Ciebie chcieć?

— Teoretycznie nie, chociaż mam jedną teorię. Skoro była wkurwiona, to możliwe, że chce ze mną pogadać o Igorze. Dlaczego się zabił itp. Z tego, co pamiętam, to Pola była bardzo za nim. Ogólnie to, próbowała nawet nas razem zeswatać, no ale nie wyszło. Poza tym kompletnie mi nie uwierzyła, kiedy jej powiedziałam, że Igor mnie zgwałcił, czy tam próbował. Zwyzywała mnie od najgorszych, po czym wyrzuciła z domu. Także nie rozstałyśmy się w zgodzie. A skoro mnie szuka, to musi mieć ku temu powód. W dodatku fakt, że była wkurwiona, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że musi chodzić o coś konkretnego.

— To nieciekawie widzę. Od razu powiedziałem  do Kaji, że to jakaś wariatka. Na początku w ogóle nam nie uwierzyła, kiedy powiedzieliśmy, że wyjechałaś i nie mamy z tobą kontaktu od dłuższego czasu, ani nie wiemy, gdzie jesteś.
Zachowywała się bardzo podobnie jak ten Igor wtedy właśnie. Z tą różnicą, że ona nie rozwaliła nam kawiarni, ani mnie nie pobiła.

— Ta. Od razu widać, że to rodzina. Coś czuję, że ta rozmowa z nią, nie będzie niczym miłym. O ile w ogóle do niej dojdzie. Jednak mam przeczucie, że w końcu się spotkamy.

— Jak coś, to służę pomocą. W końcu z takimi ludźmi nigdy nic nie wiadomo.

— Dziękuję Dawid. Jak coś, to dam Ci znać. A teraz przyznaj się, co powiedziałeś Kaji, gdy zapytała się, gdzie idziesz?

— Powiedziałem, że wychodzę z chłopakami. A ich poprosiłem, żeby mnie kryli w razie co. Nie powiedziałem jej prawdy, jeśli o to Ci chodzi. Coś ty, wtedy to już w ogóle nie miałbym życia i ty raczej też. Doskonale wiesz, jaka jest moja siostra. Tylko czeka na jakąś wiadomość z mojej strony, odnośnie nas. Chociaż muszę przyznać, że przez ostatnie dwa tygodnie, niczego takiego od niej nie usłyszałem. Chyba trochę sobie odpuściła i dobrze, bo już miałem jej serdecznie dość.

— Nie dziwię się. Ja też miałam taki czas, że wkurwiała mnie niemiłosiernie. Bardzo ją lubię, bo jest naprawdę cudowną przyjaciółką, ale jeśli chodzi o ten temat, to potrafi być naprawdę denerwująca.

— No niestety, teraz i tak jest spokojnie. Kiedyś to dopiero robiła cyrki, no ale o tym, to już chyba Ci opowiadałem. Najpierw próbowała mnie spiknąć z córką sąsiadki obok, później z kimś tam jeszcze. A jak potem jeszcze dołączyła do tego moja mama, to już w ogóle myślałem, że zwariuje. Czułem się tak, jakbym był co najmniej niespełna rozumu i nie umiał sobie znaleźć dziewczyny. Na szczęście mama dość szybko odpuściła i jedynie Kaja dzielnie walczyła i tak jest do tej pory. No ale teraz poznałem Ciebie, więc w dupie mam, co sobie gadają. - oznajmia, uśmiechając się słodko. — I tak sobie pomyślałem, że skoro już tu jesteśmy, to może zatańczymy? - pyta, wskazując na parkiet.

To nie tak, że nie chciałam, jednak byłam po prostu zbyt trzeźwa do tego typu akcji. Jakoś nie potrafiłam na trzeźwo swobodnie wyjść na parkiet i tańczyć, mając wszystkich wokół gdzieś. Do tego potrzebowałam solidnej dawki alkoholu, no ale przecież mu o tym nie powiem, bo jeszcze weźmie mnie za jakąś alkoholiczkę.

— Niech będzie, ale tylko raz. Nie przepadam za tańczeniem. No ale tak ładnie prosisz, że nie wypada odmówić.

— W porządku, tylko raz. W takim razie zapraszam Panią na parkiet. - oznajmia, wstając, po czym wyciąga dłoń w moją stronę.

Lekko zmieszana łapie go za rękę, a ten od razu ciągnie nas w stronę tańczącego tłumu. Mam nadzieję, że nie będzie to trwało jakoś długo, naprawdę nie lubię tańczyć, tym bardziej z chłopakiem. W ogóle nie czuję się pewnie w takich sytuacjach. Najchętniej zamknęłabym się gdzieś w kiblu i po prostu to przeczekała, no ale głupio mi było odmówić po raz kolejny. W końcu już raz mu odmówiłam, gdy zapytał się o spotkanie, dlatego też stwierdziłam, że tym razem się zgodzę i po prostu się przemęczę. Może nie będzie wcale tak źle.

Muszę przyznać, że chyba faktycznie powiedzenie, iż strach ma wielkie oczy, ma sens. Tańczymy już z dobrą godzinę, a ja nadal stamtąd nie uciekłam. Może to zasługa tych dwóch kolejek szotów, które wleciały w międzyczasie. Nie może, a raczej na pewno. Przynajmniej na to właśnie wskazuję mój aktualny stan. Na szczęście to nie studniówka i nie lecą żadne powolne, smętne utwory. W przeciwnym razie na pewno dałabym nogę.

Jednak to wszystko miało jeden minus. Z minuty na minutę, parkiet coraz bardziej zapełniał się ludźmi. Czego efektem było to, że moja bezpieczna przestrzeń, która jeszcze chwilę temu tu była, teraz kompletnie zniknęła, przez tańczących ludzi. W efekcie byłam wręcz wtulona w Dawida, w przeciwnym razie Ci wszyscy ludzie, by mnie po prostu zdeptali. I to jest właśnie jeden z tych momentów, w których najchętniej uciekłabym teraz do najbliższego kibelka.

— Nie wiem jak ty, ale ja trochę dziwnie się czuję. Wcześniej bardziej mi się podobało.

— Mnie się podoba. - oznajmia jakby nigdy nic, mocniej mnie obejmując.

– Widać. - stwierdzam, patrząc na uradowanego chłopaka.

— Zuza nie przejmuj się i nie zwracaj uwagi na tych ludzi. W dupie z nimi. Skup się na mnie, póki tu jestem, to nic Ci się nie stanie. W końcu Cię trzymam i nie zamierzam puścić, słowo.

Widać było, że jemu też już alkohol dał się we znaki. Jego oczy wyglądały tak, jak oczy pięciolatka, który zobaczył na wystawie sklepowej nowy, odlotowy model zabawkowego samochodu. W taki właśnie sposób patrzył się na mnie. Ciekawe czym ja dla niego byłam, że tak na mnie patrzał. Mam nadzieję, że nie właśnie jakąś zabawką, to byłoby naprawdę słabe.

— Dlaczego się tak we mnie wpatrujesz? - pytam zdziwiona, spoglądając na chłopaka, który od dobrych kilku minut patrzy się na mnie tak, jakby miał się co najmniej zaraz na mnie rzucić.

— Bo lubię i mam ku temu powody. Zresztą, zaraz sama się przekonasz.

Zanim zdążyłam przeanalizować, to co przed chwilą powiedział. Ten, już zdążył zaatakować. Momentalnie Ci wszyscy ludzie, którzy jeszcze chwilę temu mnie drażnili, teraz, praktycznie przestali dla mnie istnieć. Czułam się tak, jakby to wszystko, co nas do tej pory otaczało, zniknęło. To było naprawdę bardzo dziwne. Nie wiem, co to były za szoty, ale chyba będę je zamawiać częściej, bo efekty po nich są nieziemskie.

Nie wiem, ile czasu to wszystko trwało, jednak ja czułam się tak, jakbym stała tam całą wieczność. I co najdziwniejsze, naprawdę mi się to podobało i za żadne skarby nie chciałam tego kończyć. Jednak tlen jest dość ważnym czynnikiem w naszym życiu, a jego brak może spowodować poważne konsekwencje, dlatego też, co dobre niestety szybko się kończy i tak też było i tym razem.
Gdy tylko się od siebie odsunęliśmy, oczywiście w miarę możliwości. Wszystko znowu wróciło do normy, głośna muzyka oraz ten wkurwiający tłum, który jeszcze chwilę temu praktycznie dla mnie nie istniał. Nie wiem, co to było, ale jednego jestem pewna, ja chce jeszcze raz.

Demony Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz