45.

43 9 2
                                    

Z całych sił próbuję się skoncentrować na tym, aby w jakiś sposób kontrolować swoje ciało, by nie daj boże, nie dało chłopakowi jakiegoś dziwnego znaku i tym samym spowodowało, że to on jednak wygra.
I naprawdę dobrze mi szło, jednak z momentem, gdy Janek włożył swoje ciepłe ręce, pod moją bluzkę, nadal całując mnie po szyi, wszystko poszło się walić.

— No, no. Chyba jednak kogoś tu rozgrzałem. Sądziłem, że dłużej wytrzymasz, patrząc na to, jak uparta byłaś w tej swojej gadce. Nawet połowy nie zrobiłem z tego, co sobie zaplanowałem. No ale może to i lepiej, bo nie jesteśmy do końca sami, a skoro już na samym początku tak zareagowałaś, to ciekawe co byłoby potem. Czyli co, wychodzi na to, że to jednak ja miałem rację, a co za tym idzie, wygrałem.
Teraz już się raczej nie wymigasz. Twój przyspieszony oddech i temperatura ciała, mówią same za siebie. Nadal mnie kochasz Zuza, czy tego chcesz, czy też nie.

Sukinsyn. Fakt, mój organizm jednak na to zareagował, niestety. Pomimo tego, że robiłam, co mogłam, aby tak się nie stało.
Co nie zmienia faktu, że nadal uważam go za skończonego dupka. Przystojnego, ale jednak dupka.
No cóż, umowa to umowa, skoro przegrałam, to muszę zostać i jeszcze się z nim pomęczyć. Zresztą, ja nie byłabym do końca przekonana co do tego, aby brać za pewniak reakcję czyjegoś ciała. To tak samo, jak wierzyć w to, co pokaże wróżba z fusów, czy inne podobne bzdety.
No ale ten debil jest tak pewny tego, że raczej żadne skarby świata tego nie zmienią. No a skoro sam doprowadził do tego, w jakim aktualnie jestem stanie, to niech teraz zrobi coś, aby znowu wszystko wróciło do normy. Bo nie uśmiecha mi się iść do jego rodziców w tym stanie i udawać, że wszystko jest okej.

— Nie, żeby coś, ja też się trochę przez to nakręciłem, także spoko Zuzka, nie jesteś z tym sama. - stwierdza, uśmiechając się cwaniacko.

— Bardzo śmieszne. Trzeba było od razu powiedzieć, że tak naprawdę, to od samego początku, tylko o to Ci chodziło. A nie, bawisz się w jakieś zakłady.

— Wcale nie. Naprawdę chciałem to sprawdzić i pokazać Ci, że jednak się mylisz, no, a że wyszło, jak wyszło, to już nie moja wina. Nie brałem tego pod uwagę. To miało zadziałać tylko na Ciebie, żeby pokazać Ci, jaka jest prawda.

— Posłuchaj, to, że moje ciało tak zareagowało, jeszcze nic nie oznacza. To nadal nie zmienia faktu, że uważam, iż jesteś skończonym dupkiem. To, że ty wierzysz w takie pierdoły, nie oznacza, że ja również. Przyjmuję do wiadomości, że przegrałam i zostanę tu do jutra, tak jak się umawialiśmy, ale co do tego, że gdy wrócimy, od razu wylatujesz, nie zmienię zdania.

— Szkoda, bo naprawdę fajnie mi się z tobą mieszka i nie chciałbym tego zmieniać. No ale jak widać, ty masz na ten temat nieco inne zdanie. Chociaż, może jeszcze uda mi się coś zmienić w tej kwestii. No i przy okazji, pomożemy sobie nawzajem. - oznajmia, przyciągając mnie do siebie, przez co siadam na nim okrakiem.

— Co ty znowu odpierdalasz? - pytam, wyraźnie zdziwiona spoglądając na niego.

— Po co się pytasz, skoro doskonale wiesz. I nie mów mi czasem, że tego nie chcesz. Bo doskonale widzę, co jest na rzeczy.

— Może i chce, ale kto powiedział, że akurat z tobą?

— Ała. To naprawdę zabolało. Nie mów tak więcej.

– Bo miało zaboleć. Zresztą, mówiłeś wcześniej, że Twoi rodzice są, więc o co teraz chodzi? Już się nie boisz?

— A czego tu się bać? To nie pierwszy i jak widać, nie ostatni raz, kiedy jesteśmy w takiej sytuacji, no ale ty niestety tego nie pamiętasz.

— Dla mnie lepiej.

— Na szczęście ja, pamiętam wszystko. A teraz już skończmy  gadać i skupmy się na czymś innym. - oznajmia, zdejmując mi bluzkę i rzuca ją gdzieś w głąb pokoju, po czym łączy razem nasze usta.

Demony Przeszłości Where stories live. Discover now