6.

265 35 2
                                    

Wszystko wskazuje na to, że chyba jednak będę musiała pojechać do tej cholernej Warszawy. Skoro nawet dziewczyny nic mi nie powiedziały, to chyba faktycznie musi być coś na rzeczy. 
Tylko co, jeśli natknę się na Igora? Nie sądzę, aby odpuścił. Chociaż, minęły już przecież dwa lata, gdyby chciał, to już dawno by mnie znalazł. Coś mi tu nie gra. Czyżby czekał na to, aż wrócę? Sama już nie wiem. 

Skoro tak się sprawy mają, to chyba jednak będę zmuszona tam pojechać. Spróbuję pogadać z Jankiem, jeśli jednak nie będzie chciał mojej pomocy, to odpuszczę. Nie będę robić z siebie debilki. Mam nadzieję, że w miarę szybko to załatwię i wrócę tutaj z powrotem. W końcu Kaja i Dawid sami sobie nie poradzą. Zwłaszcza w weekendy. 

Zgodnie z umową, dałam dziś mamie Janka odpowiedź. 
Nawet Pola się tak nie cieszyła, gdy do niej zadzwoniłam, jak Pani Agnieszka, słysząc moją odpowiedź. 

Mam tylko nadzieję, że nie będę tego żałować. W końcu, jeśli Igor się postara, to mogę już stamtąd żywa nie wrócić. 
Mam jednak nadzieję, że przez ten tydzień nic złego się nie wydarzy. 

Kaja oczywiście, jeszcze przez kilka dni, suszyła mi głowę o to, abym zabrała jej brata ze sobą. Nawet nie chce myśleć, co by się działo, gdybym faktycznie zabrała go ze sobą. To mogłoby się naprawdę źle skończyć. Nie mam zamiaru ryzykować. 

Lepiej dla niego, żeby grzecznie siedział na dupie i nigdzie się nie ruszał, a już zwłaszcza do Warszawy. 
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kompletnie zapomniałam pogadać z Polą odnośnie mojego noclegu. 

W końcu nie ma nawet mowy, żebym spała w domu. Coś czuję, że gdybym tylko ujrzała Sarę, to moje wewnętrzne wkurwienie i cała ta reszta, która siedzi we mnie od dwóch lat, momentalnie by się uruchomiła i mogłabym jej coś zrobić. 
Z drugiej strony, ona przecież przez cały czas utrudniała mi życie, więc czemu teraz ja miałabym się nie zrewanżować?

A nie sądzę, aby przez dwa lata się ogarnęła i nagle mnie pokochała. Kto wie, może nawet związała się z Jankiem. W końcu miała na jego punkcie niezłego pierdolca no i miała też wystarczająco dużo czasu, aby go do siebie przekonać. Chyba już bardziej wolałabym, aby związał się z Polą niż z tą kretynką. 

_________________________________

Po jakichś trzech godzinach w końcu dojechałam. Niby nie było mnie tutaj dwa lata, jednak czekając na Pole na przystanku i patrząc dookoła na to wszystko, czuje się jakbym, wyjechała stąd zaledwie wczoraj. 

Z drugiej strony, bardzo chciałabym pojechać do domu i zobaczyć się z mamą. Jedyną osobą w tym popieprzonym domu, która mnie nie nienawidzi. Co prawda, ona również była zamieszana w tą całą sytuację, jednak w jakiś tam sposób próbowała mi pomóc. Tak jak na przykład wtedy z tym telefonem. Nie nawrzeszczała na mnie ani nie zabrała go, tylko kazała nie pokazywać ojcu. 

Także nie mam do niej jakiegoś wielkiego żalu. To w końcu mama, zupełnie inaczej jest, jeśli chodzi o ojca. Jeśli to faktycznie prawda, to przejebał na jakieś głupoty moje sześćdziesiąt tysięcy, które dostałam od Janka w ramach zadośćuczynienia. Przynajmniej teraz już wiem, jak bardzo mnie kocha. Ta, akurat. 

— Zuzaa! – gdzieś z daleka, z tłumu wyrwał się krzyk Poli. 

Ten piskliwy głos poznałabym dosłownie wszędzie. 
Mam nadzieję, że na starcie dostanę długiego przytulasa, a nie czasem mocnego strzała w pysk. 
Po chwili byłam już duszona przez dziewczynę. Jej uścisk był tak mocny, że ledwo mogłam oddychać. Jednak było to zdecydowanie bardziej przyjemne niż wtedy kiedy robił to Igor.  

Demony Przeszłości Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang