#14

58 12 2
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę dobrze. Właśnie wybrałem się na nie zapowiedzianą wizytę do mojej klientki. Humor doprawdy mi dopisywał, co było widać po lekkim uniesieniu prawego kącika ust, podczas mojej samotnej wędrówki między ludźmi w beżowym płaszczu, lakierkach i wysokim cylindrze, w kieszeni bawiąc się małą lupą. Mijałem niezliczoną ilość ludzi na ulicach, przyglądając się ich różnorakim stylizacjom. Musiałem przyznać, że na tle tych wszystkich postaci Kim naprawdę się odznaczał swoją nieprzeciętnością. Niesiony tymi myślami, zdążyłem dotrzeć na właściwe miejsce. Była to jedna z najbogatszych dzielnic w Londynie zwąca się Notting Hill. Odznaczała się niesamowicie kolorowymi budynkami, dopracowanymi w każdym calu. Były tu kolory żółte, brązowe, niebieskie, a nawet czerwone i różowe, które bardzo skupiały wzrok przypadkowego przechodnia. Można było uznać je za pewną odskocznię od ponurej rzeczywistości Londyńskiego życia. Jak się okazało, panna Olivia zamieszkiwała część w kolorze brązu. Kamienica była całkiem wysoka mająca trzy piętra i długa na kilkadziesiąt metrów, wyglądając niczym tęcza po deszczu. W końcu wspiąłem się po ceglanych schodach przed odpowiednie bukowe drzwi z numerem 213. Po ściągnięciu nakrycia głowy, zapukałem kilkakrotnie w drewnianą płytę, nie siląc się na delikatność. Od razu dało się usłyszeć stukot wysokich obcasów z wnętrza, co wskazywało, iż gospodyni jest w środku. Wyprostowałem się, w momencie otwarcia przez nią drzwi.

-Dzień dobry, w czym mogę...

Przestała, gdy tylko dostrzegła moją zastygłą w powadze twarz, aż jej oczy się rozszerzyły i nie potrafiła się ruszyć. Dlatego przepchnąłem się przez drzwi, które nadal blokowała swoim ciałem. Oszołomiona, nawet nie do końca wiedziała co się dzieje. Ruszyłem w stronę, jak podejrzewałem salonu.

-P-panie Jeon, co Pan tu robi?

Zignorowałem jej pytanie i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Było ono utrzymane w kolorystyce wyblakłej, butelkowej zieleni, sufit wykończony białą sztukaterią, a meble zrobione z ciemnego drewna. Kanapa w odcieniu kawy z mlekiem, bujany fotel w rogu, a tuż na środku kamienny kominek. To miejsce było dość ciemne i chłodne w porównaniu do tego co widziałem na zewnątrz. Na ścianach nie było wywieszonych rzadnych zdjęć rodzinnych. Były kompletnie puste. Nawet na regałach nie było ich widać. Jedynie kolorowe francuskie zastawy skupiały wzrok w kredensach, a złoty gramofon dodawał klimatu. Rozsiadłem się na sofie wygodnie.

Czyżby był konflikt rodzinny?

-Przyszedłem porozmawiać.

Kobieta podeszła bliżej lekko niepewnie, po czym usiadła po drugiej stronie na krześle.

-Ma Pan już jakieś wieści? Wie Pan kto popełnił te wszystkie zbrodnie na mojej rodzinie?

Zapytała wbijając we mnie swój wzrok.

-Wciąż jestem w trakcie rozwiązywania tej zagadki, ale ktoś wciąż mi w niej miesza, starając się zmienić mój tor myślenia.

Zauważyłem beznamiętnym głosem, w końcu przenosząc na nią swój wzrok. Rudowłosa przełknęła głośno ślinę, co zdołałem uchwycić.

-Och! To bardzo nie dobrze! Kto to taki? To na pewno ten przebiegły Kim Taehyung! Nie potrafi współpracować, prawda? Zawsze taki był... Uparty i wiecznie bez wyrazu.

-Nie mówimy teraz o podejrzanym. Wiem, że przedwczoraj widziała się pani z panną Smith.

Na te słowa zielonooka zesztywniała, a jej twarz stała się blada niczym mąka. Chwyciła za spodek filiżanki.

-Zataiła pani przede mną bardzo ważne informacje, które dwa dni temu przekazała pani, panience Smith, by przeciągnąć ją na swoją stronę przy zeznaniach. O tym, że w dniu morderstwa widziała pani kuzyna z twoim byłym partnerem, będących w trakcie sprzeczki.

Reflection of Souls «~TAEKOOK~»Where stories live. Discover now