#23 Nagle nadeszło, szybko odeszło

62 12 0
                                    

Jak można było się spodziewać noc spędziłem na kanapie w salonie, w którym chwilę temu wspólnie przebywaliśmy. Z samego rana, ku mojemu zaskoczeniu obudziłem się z poczuciem przyjemnego, nawet bym rzekł miłego ciepła. Automatycznie uśmiech wykwitł na mej twarzy, nie zdając sobie kompletnie sprawy z sytuacji, w której właśnie się znajdowałem. Gdy dotarło do mnie, że nie jest to przyjemnie miękka pościel, tylko coś zdecydowanie oddychającego, a co za tym idzie żyjącego, otworzyłem natychmiast oczy, by upewnić się, czy przypadkiem nie mam omamów. Ogień tańczący w kominku już dawno zgasł i zapadł w głęboki sen. Tuż przed moją twarzą, zauważyłem rozmierzwioną burzę ciemnych loków, które nieco zaczęły podrażniać mój nos przez wręcz jego smyranie. Osoba, którą widziałem, była kompletnie przyklejona do mojej klatki piersiowej swoimi plecami, a jej dość chłodne stopy zostały wplecione między te moje. A to co było najbardziej zastanawiające, to to że przez całą minioną noc nie odczułem zmniejszenia się powierzchni mojego tymczasowego łoża. Nieco zdezorientowany, znieruchomiałem.

Czyżby po naszej wczorajszej rozmowie nie poszedł do swojej sypialni? Widocznie oboje zasnęliśmy tak nagle, że żaden z nas nie zdążył się przenieść do osobnych pomieszczeń.

Westchnąłem przeciągle głowiąc się, co teraz powinienem począć. Nie miałem nawet jak się ruszyć z miejsca, gdyż Kim Taehyung był do mnie najzwyczajniej w świecie przyklejony. Jakikolwiek ruch bym nie poczynił, mógłby się rozbudzić, a tego nie chcia-... Oczywiście jest mi to obojętne.

Dlatego właśnie tak leżałem i przyglądałem się tym skołtunionym, mocno objętościowym włosom, które z jakiegoś powodu niesamowicie kusiły by je dotknąć. Gdy tylko moje długie palce nie pewnie się zbliżyły, wsunąłem je w gęstą czuprynę, przesypując między nimi pojedyncze kosmyki. Gdy tak utonąłem w tym dziwnym, nietypowym dla mnie zajęciu, w momencie poczułem dreszcz, jaki przeszedł przez kręgosłup ciemnowłosego spowodowany takim dotykiem. Już miałem prędko zabrać dłoń, jednak powstrzymało mnie obrócenie się osoby przede mną na prawy bok- czyli twarzą do mnie- wręcz układając swą głowę na mojej ręce. 

Niech to szlag!

Warknąłem w myślach. W moim mniemaniu ta sytuacja, była niesamowicie niedogodna. Gdy tylko uspokoiłem swoje zdenerwowanie, w końcu rozsądnie podszedłem do tej sprawy, czyli po prostu czekałem na pobudkę naszego podejrzanego. Mój wzrok w tamtym momencie stał się wręcz zbyt spokojny, gdy to śledziłem uważnie śniącą spokojnie twarz mężczyzny. Jego lica były nieco rozpalone, kolorując na nich dorodną czerwień pąków róż. Rzęsy jego były czarne i długie niczym kotary. Usta nieco napuchnięte i jak zwykle muśnięte wiśniowym odcieniem. Kilka niesfornych włosów nachodziło na jego czoło i gęste ciemne brwi. Nie miałem pojęcia ile czasu w ten sposób spędziłem, ale nagły ruch wybudził mnie z tego dziwnego transu. Był to właśnie sprawca mojego problemu, który zarzucił nogę na moje udo i wręcz się do  mnie przytulił bardziej, a myślałem, że nie jest to możliwe. Mamrotał cicho pod nosem, a mi niemalże do ust, doskonale czując na nich jeggo spokojny stonowany oddech. Dlatego też sam przestałem przez chwilę oddychać z przerażenia.

-Dzień dobry Olivio... Jak ci się spało?...

Przełknąłem głośno ślinę i zamrugałem kilkakrotnie. Przez jeden moment, kompletnie nie rozumiałem co się wydarzyło.

Czyżby nie wiedział, że ja to ja?

Koniec końców, przełamałem się i sam objąłem go rękami, chcąc zobaczyć jego reakcję. Nadal nie pisnąłem ani słowa. Uśmiechnął się leciutko nadal nie otwierając oczu.

-Wiesz... miałem dziwny sen... Sen o tym, że się rozstaliśmy... nawet poczułem ten ból... bardzo bardzo mocno.

Ułożył usta w podkówkę, a ja zmarszczyłem brwi.

Jakim cudem mógł pomylić moje ciało z ciałem drobnej kobiety?

I wtedy właśnie dotarło do mnie, iż nadal śni na jawie i nie pogodził się z rozpadem tego związku, oraz tym co stało się z jego dzieckiem. Po zastanowieniu, ułożyłem drugą dłoń na jego policzku do której o dziwo ochoczo przylgnął. Zaśmiałem się w myślach na ten widok. Psychika ludzka, a w szczególności jego, była doprawdy nieodgadniona. 

-Paniczu...

Słysząc mój głos, zmarszczył brwi niezadowolony, jak i nos co było o dziwo dość urokliwe. 

-Paniczu Kim...

Po długich zmaganiach nareszcie jego lekko rozwarte tęczówki przyciągnęły linie światła, co ukazało ich nieświadomość i zamglenie. Powoli nimi mrugał bez kompletnego pojęcia, gdzie właściwie jest, aż w końcu całkowicie się otworzyły i nerwowo biegały po mojej twarzy. Nie długo trzeba było czekać, aby usłyszeć głośny huk. Oznaczał on, że najzwyczajniej w świecie spadł z naszego ,,wspólnego" posłania z nadmiaru zaszokowania. Sam usiadłem by sprawdzić jego stan. 

-Wszystko w porządku?

Ledwo zebrał się z ziemi i stawiał rozdrgane kroki do tyłu.

-C-co... j-ja... m-my razem...?

Zapytał jakby sam siebie, kompletnie zagubiony, zamknięty w swojej własnej bańce. Nie chciałem mu przerywać z szerokim uśmiechem na twarzy i gromkim rozbawieniem.

-J-jak to się stało, p-przecież nic... j-ja miałem iść d-do siebie... Dlaczego wylądowałem tutaj?

W końcu podparłem ręką głowę zalegając mebel, wyglądając zapewne niczym Adonis, czy bóg grecki. Oczywiście w odzieniu. Ciemnowłosy nadal nie mógł się uspokoić.

-Mam nadzieję, że dobrze ci się spało, bo twoja delikatna osoba zabrała trochę zbyt dużo miejsca niż powinna. 

Gdy tylko usłyszał moje słowa, jego twarz stała się jeszcze bardziej zaróżowiona niż przedtem. Nieoczekiwanie, skłonił się nisko, co nieco mnie zaskoczyło, bardzo dobrze znając ten gest.

-Wybacz mi, nie chciałem... nie wiem jak to się tak mogło skończyć. Jako gospodarz powinienem zachować się właściwie, nawet jeśli byłem nieświadomy. 

Byłem tak zaskoczony jego postawą, aż rozchyliłem usta. To był bardzo często używany gest w naszej ojczyźnie, dzięki któremu pokazuje się skruchę i szacunek osobie, którą się zraniło. Jednak nigdy nie spodziewałbym się iż teraz pokaże swoją ugodową naturę.

-Nic się nie stało, ku mojemu zaskoczeniu było dość wygodnie.

W końcu uniósł na mnie zmieszany, a zarazem rozjaśniony wzrok z kryjącą się głęboko nutą ulgi.

-Naruszyłem Pana przestrzeń osobistą. Czy moglibyśmy zapomnieć o tym co tu miało miejsce? Moja duma by ucierpiała, mając świadomość upokorzenia w pańskich oczach. Proszę?

Zapytał z nutką nadziei w głosie, a ja odchrząknąłem, nie do końca zadowolony z jego propozycji.

Czyli mu się nie podobało?

Moja mina w trybie natychmiastowym stała się poważna i bez jakiegokolwiek wyrazu. Na ten widok, aż nabrał powietrza do ust.
Jego  słowa oznaczały tylko jedno... że nadal  jest wobec mnie nieufny i nic do mojej osoby nie ,,czuje". Nie tego oczekiwałem, po takim czasie trwania mojego zlecenia. Inna osoba już dawno by się poddała mojej manipulacji. 

-Przecież ja nic nie pamiętam, nie wiem o czym Panicz mówi.

Po czym zebrałem się, zmieniłem ubrania na moje własne wyschnięte i wyszedłem bez słowa, zostawiając go z własnymi myślami i dezorientacją.

***

Reflection of Souls «~TAEKOOK~»Where stories live. Discover now