#1

164 20 8
                                    

Układając się wygodniej na oparciu, podparł brodę swą dużą, lekko przesuszoną dłonią

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Układając się wygodniej na oparciu, podparł brodę swą dużą, lekko przesuszoną dłonią. Znudzony ciągłym bezczynnym czekaniem na możliwego klienta, wyciągnął z kieszeni koszuli mały kieszonkowy, miedziany zegarek. Uchylił go niezbyt ostrożnie i sprawdził godzinę. Mała wskazówka wskazywała na złotą szóstkę. Nic dziwnego, że za pokrytym warstwą kurzu oknem coraz to bardziej się ściemniało. Nawet herbata zdążyła wystygnąć i stracić nieco swój poprzedni smak. Wypuścił ciężko powietrze i wyciągnął nogi na pełen przeróżnych szpargałów blat. Prawdą było, że nie dbał on o rzeczy materialne. Uważał, iż są tylko martwym bytem, udogodnieniem, a nie czymś z czym powinno obnosić się jak z pawim piórem. Przecież swoją pracę wykonywał nie dla zarobku. Oczywiście, dostawał za to pieniądze... I to nie małe, ale to był tylko miły dodatek, do jego ekscytującej profesji.

Ponieważ kochał to co robił i nie wyobrażał sobie siebie samego, gdzieś indziej niż w tym dość specyficznym, spowitym w półmroku gabinecie.

-No ileż można na tych ludzi czekać. Czas im niemiły?

Warknął pod nosem, zaczynając odczuwać nie małe sfrustrowanie. Pierwsza rzecz, której nienawidził w ludziach, to właśnie brak poczucia czasu, spóźnianie się po wcześniejszej zapowiedzi przybycia. Przecież równie dobrze mogli się nie umawiać, a klient przyszedłby o obojętnie jakiej porze. W międzyczasie mógł zrobić tyle rzeczy... Na przykład skonstruować jakiś nowy innowacyjny wynalazek, czy też wynaleźć substancję usypiającą. Było mnóstwo lepszych i ciekawszych możliwości, niż to co aktualnie robił. Dlatego stukał palcami nerwowo, aż w końcu nastał ten wyczekiwany dźwięk donośnego dzwonka.

-Ja otworzę!

Zawołała gosposia, truchtając przez całe mieszkanie, aż do drzwi. Jej fartuch był w niektórych miejscach nieco pobrudzony. Pomimo wręcz chwilowego przemknięcia dziewczyny przez korytarz, zdołał od razu zwrócić na niego uwagę.

Gotowała...

Skupił swoje spojrzenie na jednej z plam.

Kolor żółtawy, ale nie do końca, dodatek pomarańczowego tonu- tłuszcz... Jeszcze więcej tłustych plam.

Zagryzł wargę.

Trudno będzie jej to sprać. Przyczyna? Ostentacyjne wrzucenie warzyw do wywaru, wręcz z zamachnięcia, na co wskazują również poplamione rękawy.

Kolejna rzecz skupiła jego uwagę. 

Czerwony ślad na prawym nadgarstku- Poparzenie... Zbyt wysoka temperatura wrzenia, zetknięcie gorącej cieczy ze skórą.

-Kogo ja zatrudniłem...

Mruknął do siebie, kręcąc w zrezygnowaniu głową. Nareszcie zapowiedziany gość przekroczył próg budynku umieszczonego w ciekawej, nieco szarawej kamienicy. Gospodyni powitała przybysza uprzejmie, po czym podprowadziła bezpośrednio do drzwi gabinetu. Dźwięk wysokich obcasów, ale nie tak bardzo wysokich odbijał się od ścian, trafiając nawet do bębenków znudzonego detektywa. Wcale nie zdziwił go fakt, iż jest to kobieta. Anonimowy list jaki otrzymał i był do niego zaadresowany, zawierał w sobie zbyt łagodne i staranne pismo jak na pracę pisaną męską dłonią.

Reflection of Souls «~TAEKOOK~»Where stories live. Discover now