#16

57 12 8
                                    

Razem z paniczem Kim rozeszliśmy się pod jego domem. Świerszcze cykały, księżyc i gwiazdy świeciły swą całą intensywnością. Latarnie uliczne już dawno były zgaszone. Tym samym ciemnowłosy zdążył w drodze powrotnej trochę ochłonąć, ale to też spowodowało jego niechęć do dalszej rozmowy. Odsunął się, wymijał mnie. Nawet się nie pożegnał, po prostu zamknął za sobą drzwi, co było dość dziwne, po tym co dziś się wydarzyło, a mianowicie po słowach, które mu powiedziałem.

Teraz, siedząc na wygodnym, skurzanym fotelu... Opierając brodę na pięści i patrząc w jeden martwy punkt na przeciwległej ścianie, nie potrafiłem przestać myśleć. Bić się z własnymi wewnętrznymi refleksjami. Nigdy nie podejrzewałem, że Kim mógłby darzyć tę przeciętną kobietę jakimkolwiek uczuciem. Raczej stawiałem na przelotny romans z nudów, czy też dla urozmaicenia życia seksualnego. Po prostu kompletnie usunąłem tę myśl z mojego umysłu, że Kim Taehyung wierzy w twór zwany ,,miłością". Przez to wszystko, zbliżenie się do niego może nie być tak proste, jak myślałem.

Przetarłem zmęczoną twarz dłonią. Kolejny raz przez tego człowieka nie potrafiłem zasnąć. Kolejne pytania rodziły się w mojej głowie.

Dlaczego pani Wilson się nie przyznała do dobrowolnego zakończenia ciąży?

Dlaczego nie wspomniała o kłótni?

A co jeśli to właśnie Kim kłamie?

-Nie powinienem był go pocieszać.

Mruknąłem pod nosem, będąc zdenerwowanym na samego siebie. Zagryzłem policzek od środka.

Ale... gdyby kłamał, to byłby w stanie zaszlochać, czy spojrzeć na mnie w ten iście żałosny sposób?

Oparłem głowę o oparcie, tym razem wlepiając wzrok w sufit.

Gdyby nie moje słowa otuchy, prawdopodobnie jeszcze by coś wyśpiewał, a ja zareagowałem zbyt pochopnie. Choć z drugiej strony, być może w końcu ujrzy we mnie swojego sprzymierzeńca... A nawet PRZYJACIELA.

Przytaknąłem sam sobie. Nie mogłem ukryć tego, iż byłem świeży w takich sprawach. Raczej nigdy się nie patyczkowałem, jeśli chodziło o kobiety. Wystarczyło kilka komplementów, gestów i ckliwych słówek, a już najchętniej widziałyby mnie na ślubnym kobiercu zwierzając mi się, niczym w konfesjonale. Jednak Kim niezaprzeczalnie jest mężczyzną, w dodatku o nietypowym, dość trudnym charakterze. Dotychczas nie miałem do czynienia z tą samą płcią, dlatego jest to dla mnie dość duży test. Jeśli się wszystko powiedzie tak jak zaplanowałem, to też poszerzy moje kwalifikacje i doświadczenie. Innej opcji nie przyjmowałem do wiadomości.

Czy jestem w stanie zmusić drugiego mężczyznę do spojrzenia na mnie w sposób bardziej uczuciowy, tak jak to zrobiła Olivia Wilson?... Boże, to tak absurdalnie brzmi, przecież nie wierzę w takie bzdury...

Zaśmiałem się z mojej własnej głupoty.

-To już chyba ta godzina, w której powinienem dać sobie z tym spokój, bo chyba zaczynam świrować.

Nigdy nie odczuwałem niepewności w swoich ruchach. Raczej zawsze byłem zdecydowany i pewny czynów oraz słów. Jednak osoba, którą mi przydzielono przysparza mi wielu bólów głowy, nawet o tym nie wiedząc.

-Po prostu muszę być czujny.

***

-Słyszałeś?

-Co?

-Kolejne zabójstwo.

-Jak to? Kogo?!

Reflection of Souls «~TAEKOOK~»Where stories live. Discover now