#29

58 10 0
                                    

Strumienie kojącej, spokojnej, nieco przerywanej przez stary gramofon muzyki, zaszczycały moje uszy swoim słodkim brzmieniem. Winylowa płyta kręciła się w koło co rusz powtarzając tę czynność, dzięki czemu wokół wydobywały się odgłosy dętych instrumentów i wybijający się na ich tle mocny, niski, siarczysty głos artysty. Z rozluźnioną twarzą i ciałem siedziałem na fotelu i kołysałem się do tyłu, korzystając z okazji, iż nie jest ten mebel do końca sprawny.

Ale jakże wygodny!

Potrzebowałem odpoczynku, po całym dniu, a szczególnie po wizytacji niejakiego Grega Wilsona. Doprawdy namieszało to w całej sprawie. Tak jak zazwyczaj, miliony myśli kotłowało się w moim umyśle. Jednak tym razem postanowiłem dać sobie odetchnąć, pierwszy raz od kilku dobrych lat. Powoli zauważyłem mój brak chęci, siły i skuteczności, co było niedopuszczalne. Zdawałem sobie sprawę z tego, że im więcej będę kalkulował, nic się z tego logicznego nie wykluje. Tym bardziej, że już naprawdę byłem zmęczony, do czego nigdy bym się przed kimkolwiek nie przyznał. Jedynym lekarstwem na takie chwile, była właśnie muzyka. Pozwalała uspokoić zmysły i zagłębić się w jej tajemnicę. Tajemnicę własnego umysłu. Co ciekawe, muzyka jest tworem dość intrygującym. Potrafi wzbudzić skrajne stany w człowieku, porównywalne nawet do zdarzeń losowych, dobrych i tych złych.

Na tej myśli właśnie się skupiłem, gdyż była ona dość przyjemna. Taki reset zdecydowanie był mi wtedy potrzebny. Nabrałem nowych sił na posklejanie wszystkich tych porozrzucanych kawałków tej na ten moment nielogicznej układanki. Gdy tylko nastąpiła cisza, a igła odskoczyła, aby oddać się na spoczynek. Ja również podążyłem jej śladem kładąc się na dwuosobowym łożu i praktycznie od razu odpływając do krainy Morfeusza.

***

-Słyszałeś? Przyjeżdża dzisiaj cyrk!

-Naprawdę? Ah! To wspaniale! Moje dziecko tak się ucieszy.

-Macie w planach się wybrać?

-Oczywiście! Nie można przepuścić takiej okazji. Nadarza się ona tylko raz w roku.

Niesamowity harmider rozmów i plotek roznosił się po całym rynku. Osoba nie uczestnicząca w tych jakże interesujących obradach, mogłaby pomyśleć, że to jeden wielki mieszający się bełkot. Mieszkańcy entuzjazmowali się zdecydowanie bardziej niż zwykle. Kompletnie ich nie rozumiałem i nie podzielałem ich zachwytu. Jakiś kolorowy namiot, dziwni ludzie z ,,magicznymi" zdolnościami, tresowane nie wiadomo jakimi sposobami zwierzęta i publika, która śmieje się w głos z inności osób tam pracujących.

Doprawdy świetna rozrywka godna beznadziejności rasy ludzkiej...

Mimo, iż zwierzęta były mi dość obojętne, nie tolerowałem okrucieństwa wobec nich. Z tą myślą szedłem przed siebie, upatrując sobie jako cel kameralny sklep z ubraniami. Stwierdziłem, iż najwyższy czas zainwestować w porządną odzież, która będzie mi służyła przez lata, gdyż poprzednia całkiem się zużyła, co można było zauważyć choćby po moich dziurawych skarpetach. Gdy tylko stawiałem kolejne kroki, droga stawała się długim korytem błota, które ciągnęło stopy ku dołowi. Ze skwaszoną miną, przeklinałem padający prawie codziennie deszcz. Całe buty były pokryte lepką, brązową masą. Nawet nogawki u spodni miałem pobrudzone. Gdy podniosłem wzrok, tuż obok dziecko poślizgnęło się, zanurzając twarz w błocie, a matka poczęła zbierać go z ziemi uspakajając jego płacz. Musiałem przyznać jednak, iż ta scena mnie dość rozbawiła. Jednak, gdy to obróciłem twarz w prawo, moją uwagę przykuło coś zupełnie innego. Tuż po środku klepiska stał tłum ludzi, a z jego środka rozchodził się męski głos.

-Już od jutra! Specjalnie dla was, rozpocznie się pokaz cyrku El Diablo, który pokarze wam rzeczy, o jakich nawet nie śniliście. Zwierzęta, o których istnieniu nigdy nie słyszeliście! Nasi magicy pokarzą sztuczki tak niewyobrażalne, że oniemiejecie z podziwu!

Reflection of Souls «~TAEKOOK~»Where stories live. Discover now