#6

88 16 2
                                    

~Taehyung~

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


~Taehyung~

Silne promienie słońca wpadające przez nieco pękniętą szybę, dopadły me zamknięte w spokoju powieki. Zirytowany wyraz ujawnił się na mej twarzy szpecąc nikczemnie jej naturę, a ręce zacisnęły na materiale odczuwając przebijający ból na wskroś czaszki. Był tak obezwładniający, aż nie byłem w stanie sam się nawet podnieść o własnych siłach. Czułem się jakby plecy me żywcem do łoża zostały przyczepione. Wezbrałem do płuc haust powietrza i napędzony tlenem krążącym w krwiobiegu, w końcu byłem wstanie gwałtownie się unieść. Chwyciłem jedną dłonią za włosy, czując jak kręci mi się w głowie.

Cóż że się stało bym skończył w taki nędzny sposób?

Zastanowiłem się przez chwilę, jednak rozwiązanie nie chciało samo nadejść. Rozglądnąłem się nerwowo po oświetlonym porannym słońcem pomieszczeniu, a w jego promieniach mienił się blady obłok kurzu. Wytrzeszczyłem oczy w panice, gdy tylko zorientowałem się, iż wcale nie jest to mój schludny i ciepły dom. Wierzgając bosymi stopami po śnieżnej pościeli, przesunąłem się, aż do twardego zagłówka lichego łóżka. Podciągnąłem nogi do klatki piersiowej, mocno trzymając się kościstymi palcami drewnianych belek. Moją twarz pokryła cienka warstwa wrzącego potu, a moje serce wygrywało tylko sobie znane melodie, wręcz dudniąc mi w uszach. Byłem przerażony.

Gdy tylko trochę się uspokoiłem, zauważyłem to co mi umknęło, a mianowicie mała karteczka pozostawiona samej sobie na niskim, lekko spróchniałym stoliku nocnym. Niepewnie chwyciłem rzecz i rozłożyłem ostrożnie, starając się jej nie rozerwać.

_________________________________________

Witam szanownego Pana Kim

Jak minęła noc? Mam nadzieję, iż udanie.
Po wczorajszym naszym jakże miłym spotkaniu nie był Pan w stanie sam wrócić do domu, więc cię tu przyprowadziłem. Niestety nie znałem twojego adresu, inaczej odstawiłbym panicza w pańskiej własnej posiadłości. Cóż za szkoda...

Proszę się jednak nie martwić o przebyty nocleg w tym miejscu. Wszystko zostało opłacone i uzgodnione, więc nie musi się Pan niczym przejmować.

Wyrazy szczerego szacunku~ Jeon John
_________________________________________

Nerwowa pięść ścisnęła pożółkły papier, a zęby zacisnęły zgrzytając. Czyli to, iż się tu znalazłem jest sprawą tego młodego nieznanego mi, niefrasobliwego mężczyzny Jeon Johna.

Rzuciłem papierową kulką o podłogę poznając w końcu jego imię. Wcześniej kompletnie mnie to nie interesowało i go nie słuchałem. Teraz naszły na tyle dziwne okoliczności, iż musiałem zwrócić na to uwagę. Oparłem brodę na dłoni i przymknąłem oczy. Byłem tak wściekły, aż mną rzucało wewnętrznie. Czułem się ośmieszony, zmieszany i zawstydzony jednocześnie. Nie potrafiłem pojąć jak skończyłem w taki, a nie inny sposób.

Jakim cudem pozwoliłem sobie na taki akt alkoholizmu?

Warknąłem do siebie w myślach. Właśnie ośmieszyłem się przy tych wszystkich ludziach, których wczorajszego wieczora mijałem, a przede wszystkim przed tym dziwnym, prześladującym mnie od zeszłego dnia mężczyzną.

Westchnąłem przeciągle przecierając zarumienioną twarz od wstydu i kończącego się powolnie kaca. W końcu postanowiłem się pozbierać i jak najprędzej się stąd ulotnić, tym bardziej iż czułem suchość w gardle. Przeczesałem palcami poskręcane włosy i nałożyłem wypastowane buty.

Pewnym krokiem ruszyłem ku wyjściu z pokoju, jak już się dowiedziałem numer pięć i stanąłem tuż przed recepcją. Gdy nadal kobieta nie spostrzegła mojego przyjścia, zadzwoniłem na srebrny dzwonek, aż odwróciła się prędko w moją stronę. Widząc jej dziwny, nieodgadniony wyraz twarzy i nieprzychylne spojrzenie, sam uczułem się nieswojo.

-Dzień dobry... Ja... Zamieszkiwałem tutaj przez tę jedną noc. Zostałem poinformowany, iż koszta zostały pokryte. Czy mógłbym prosić o pokazanie mi papieru z potwierdzeniem?

Spytałem, a na mej twarzy na nowo poczęły zbierać się czerwonawe odcienie wstydu. Staruszka jeszcze dziwniej na mnie spojrzała, a ja myślałem, iż zaraz schowam się pod ziemię.

-Nie powinnam tego robić... Ale widzę iż jesteś niezwykle zdesperowany chłopcze.

Schyliła się do jednej szufladki i wyciągnęła wypełniony już arkusz. Spojrzałem na widniejącą na nim cenę, tuż obok precyzyjnego podpisu Johna.

*24 funty?

Rozmasowałem rozbolałą od tej wiadomości głowę. To oznaczało tylko jedno. Moja duma już wczorajszego wieczora ucierpiała wystarczająco, a teraz będzie musiała jeszcze bardziej. Byłem świadom jednej rzeczy...

-Muszę go znaleźć.

Westchnąłem przeciągle oddając papier siwawej kobiecinie, żegnając się. Gdy tylko opuściłem nieco obskurną gospodę, stanąłem na moment, by rozejrzeć się gdzie wylądowałem. Mimo iż nie chciałem za żadne skarby więcej widzieć tego człowieka na oczy, tak teraz zostałem zmuszony na nowo się za nim uganiać. Nienawidziłem mieć długów u innych, tym bardziej obcych mi ludzi. To nie leżało w mojej naturze, takie niespodziewane obroty spraw. Dlatego, gdy tylko pozbierałem myśli ruszyłem w kierunku, gdzie celem było moje przytulne mieszkanie.

Za wszelką cenę muszę się mu odwdzięczyć... Nawet jeśli miałbym szukać wiekami...

Bo moje sumienie właśnie domagało się natychmiastowego oczyszczenia.

~***~

*24 funty- około ponad 120 złotych

Aaa no taka mała niespodzianka na lepszy sen😌

Kto jest czujny?

Wydaje mi się, iż jeszcze się do was tutaj nie odzywałam, więc chyba to najwyższy czas...

To opowiadanie chciałam zaznaczyć, że będzie SLOWBURN'em dlatego jak w każdej mojej książce wszystko będzie mieć swój określony czas i potrzeba trochę cierpliwości.

Pierwsze o co chciałam się zapytać, to co sądzicie o takim stylu pisania? Oddaje choć trochę klimat tamtych lat?

Jest to bardzo istotna dla mnie sprawa, do dalszego mojego działania.

No nic... Tak czy inaczej życzę miłego czytania i przeżywania! ☺️

Reflection of Souls «~TAEKOOK~»Where stories live. Discover now