Rozdział 20

496 32 38
                                    

Maraton 3/3

Tak więc kończymy maraton... Jak wrażenia?

***

— Musisz coś dla mnie zrobić — powiedział mężczyzna, kiedy kobieta odebrała połączenie. 

— Słucham — odpowiedziała lekko się uśmiechając. Za to on tylko w niej zostawił nadzieję. Rosja była daleko. Strefa wpływów Skylera tam nie sięgała.

— Kira, ukryj moją wnuczkę — poprosił. W głowie powtarzał modlitwy by się zgodziła.

— Jasne, kiedy? I na ile? — zapytała, wstając z brzegu basenu. 

Kochał ją za to jak pomocna była. Nie chciała nic w zamian. Po prostu się zgodziła, nie licząc się z konsekwencjami, nie zastanawiając się kilka dni.

— Od zaraz. Pewnie na rok. Spróbuję w tym czasie uspokoić sytuację — rozbrzmiał rzeczowy ton Claytona.

— Dobrze. Już biegnę do męża. Zorganizuje jej przejazd od was do nas — zaproponowała, faktycznie niemal biegnąc. Jednak w gabinecie nikogo nie zastałą, więc usiadła na krześle przed biurkiem.

— Nie, Kira — zaoponował. — Nie mogę narażać was na to, że Skyler połączy was z jej zniknięciem. Póki nie wyjdziemy z naszego terytorium, to ja jestem za nią odpowiedzialny.

— Rozumiem. Teraz musimy się pożegnać. Kiedy przedstawię sytuację Nikołajowi, zadzwoni do ciebie. 

— Kira — powiedział, kiedy dziewczyna już miała się rozłączyć. Jednak jej imię wypowiedziane przez mężczyznę, sprawiło że zawiesiła rękę nad czerwonym guzikiem. — Dziękuję.

— Nie masz za co.

Na jej pięknej twarzy pojawił się uśmiech, a chwilę później wstała z krzesła i udała się na poszukiwania swojego męża, by z nim porozmawiać.

***

— Zbieraj się, Chelsey. Żadnych ubrań, zero rzeczy. Kiedy będzie bezpiecznie przywiozę ci to co będziesz chciała.

Zdenerwowany dziadek wszedł do pokoju dziewczyny i rzucił poleceniami. Właśnie leżała na łóżku i czytała książkę, choć to nie ona zajmowała jej głowę.

— Co? — wydukała.

— Dowiozę cię do pewnego miejsca, tam pochodzimy chwilę pieszo i ostatecznie znikniesz. Powiem, że się zgubiłaś czy coś. Nieważne. Musisz uciekać.

Słowo ucieczka zadziałało jak energetyk o poranku. Zerwała się z łóżka i wzięła do ręki ubrania od dziadka.

Już po pięciu minutach wyszła z łazienki w nowych ubraniach.

— Jedźmy — rzekł poważnie.

— Dobrze. Szczegóły w samochodzie?

— Tak — powtwierdził. — Nie mamy czasu.

Niemal wybiegli z rezydencji i wsiedli do samochodu.

— Odprowadzę cię do pewnego miejsca. Dalej pójdziesz sama. Będzie to daleko, ale nie mogę narażać moich przyjaciół na to, że Skyler ich połączy z twoim zniknięciem.

— Rozumiem. Kto nam pomaga?

— Kira i Nikołaj. Cudowni ludzie. Kircia bardzo się wczuła w akcję ratunkową dla ciebie — powiedział, lekko uśmiechając się do dziewczyny, siedzącej koło niego.

— Ja też spotkało coś podobnego? Zmusili ją do ślubu? — zapytała, patrząc na profil Claytona.

— Nie. Dla niej ślub był ratunkiem. Z resztą, kiedy będziesz już u niej, sama ją zapytaj.

T.E.M.I.D.A. |18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz