Rozdział 40

446 23 28
                                    

Hej!
Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Mam nadzieję, że długość wynagrodzi wam zwłokę ;)

Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w wyzwaniu dla mnie, wasze słowa były bardzo zwariowane i nie raz musiałam się głowić jak je użyć.

***

Tępe uczucie bólu rozeszło się po czaszce Reece, który siedział na wygodnym krześle opierając głowę o dłonie. Właśnie docierał do niego fakt, że zdecydowanie przesadził z alkoholem jak na okoliczności, w których się znalazł. Powinien być teraz w pełni przygotowany na to co miało nadejść a on pozwolił sobie na wypicie kilku szklanek alkoholu więcej. Wyrzuty sumienia zaczęły mieszać mu coraz bardziej w głowie a to jeszcze mocniej utrudniało mu logiczne myślenie.

Zamaszystym ruchem dłoni podniósł szklaneczkę wypełnioną wodą i upił duży łyk, mając nadzieję, że chociaż to trochę pomoże mu z postawieniem na nogi myśli.

Z chwilą kiedy szklaneczka znowu wylądowała na stole, z głośnym trzaśnięciem drzwi do pomieszczenia otworzyły się, ukazując mężczyznę. Był to jeden z mniej ważnych uczestników tej rozmowy, ale każdy głos dla Reece był niczym chleb dla głodnego.

— Po co nas tu zwołałeś? — zapytał, siadając na swoim krześle. Po chwili, w której Reece starał sie wymyśleć logiczną odpowiedź, która dodatkowo brzmiałaby na jego korzyść, mężczyzna trzymał już w dłoni szklaneczkę z bursztynowym płynem, który wzbogacony był o procenty.

— Pozwól, że z odpowiedzią na twoje pytanie, wstrzymam się do czasu, kiedy będzie z nami więcej osób — odparł jedynie składając dłonie w piramidkę. Chciał by teraz jego postawa emanowała siłą i zdecydowaniem. Każdy najmniejszy gest musiał na to wskazywać, a słowa musiały potwierdzać ten widok, mimo że wewnętrznie tonął w bólu i obawach.

— Dobrze — odparł jego rozmówca, pewnie zdając sobie sprawę, że zaraz dołączą do nich następne osoby, a to zaowocuje wytłumaczeniem całej sprawy.

Jak na zawołanie, po piętnastu sekundach, które upłynęły w bardzo niekomfortowej ciszy, do pokoju wszedł następny mężczyzna.

Nie wypowiadając ani jednego słowa, usiadł na odpowiednim miejscu i otworzył czarny, skórzany notes, na którym złotą czcionką było napisane jego imię i nazwisko. Szybko zanotował w nim kilka słów lekko koślawym pismem. 

— Ile to potrwa? — zapytał nawet nie unosząc spojrzenia z białej kartki, na której dalej precyzyjnie coś zapisywał.

— Nie wiem — mruknął Reece, biorąc przezroczyste naczynie w dłoń. Upił małego łyka, sprawiając, że zimna ciecz złagodziła ból gardła, który skutecznie uniemożliwiał wypowiadanie jakichkolwiek słów. — Ja tu jestem tylko sędzią, samo spotkanie zwołał Skyler Campbell i myślę, że to on zdecyduje o jego długości — wytłumaczył.

Powoli zaczynał się obawiać, że nie podoła temu zadaniu. Wolność i miłość wisiały jak na włosku, a walka o to by ten włosek się nie urwał, trwała już za długo. Cała sprawa ciągnęła się powoli i była zbyt wyczerpująca.

Mężczyzna z włosami, które były już delikatnie opruszone siwizną, podniosl spojrzenie na jego zielone oczy aby tylko sztywno kiwnąć głową i ponownie zacząć zapisywać informacje i przemyślenia na kartkach papieru.

A Reece, tłumiąc irytujący dźwięk długopisu, postanowił odlecieć daleko myślami. Myślał o wszystkim, ale mimo wszystko starał się unikać tego jednego tematu… tej jednej osoby, która i tak ciągle znajdowała się w jego myślach. Jej jasne włosy rozwiane przez podmuchy ciepłego wiatru. Jej oczy, które miały tak głęboki niebieski odcień, że mogłyby skrywać w sobie wszystkie tajemnice świata. Jej wiśniowe usta, które jako jedyne tak idealnie pasowały do tych jego.

T.E.M.I.D.A. |18+ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now