Rozdział 24

457 33 40
                                    

Ubrana w zwykła bawełniana koszulkę i dresy zeszła na dół.

Nie była pewna czemu nie poczuła żadnych emocji, kiedy spojrzała na mężczyznę, który tej nocy brutalnie ją gwałcił.

Może już ją złamał? Albo może nie miała siły by jakieś z siebie wyrzucić.

Zajęła jedyne wolne miejsce, przy którym czekał na nią talerz z nałożonym jedzeniem.

— Długo kazałaś mi na siebie czekać — rzekł poważnym tonem, który zapewne miał u niej wzbudzić strach. Jednak jej wyprane z wszystkich emocji wnętrze nie pozwoliło na ich odczucie.

— Musisz się pogodzić z tym, że tak będzie częściej — oświadczyła. — Nie mam zamiaru się spieszyć dla ciebie.

— Och, maleńka, jesteś taka zadziorna. Ale uwierz mi — pochylił się nad stołem by zbliżyć swoją twarz do niej. — Niedługo to się skończy. Będziesz tańczyła tak jak Ci zagram. Będziesz laleczką w moich dłoniach. Posłuszną laleczką.

— Nigdy Ci nie ulegnę — wysyczała, a następnie odsunęła krzesło i wstała. Przeszła dosłownie kilka kroków i usłyszała dźwięk sunących nóg krzesła po podłodze. Zdecydowanie tego ruchu z jego strony nie chciała. Szła dalej. Była zawzięta, nie pragnęła niczego innego jak uciec z jego pola widzenia, jednak to nie było jej dane.

Już po chwili szarpnął ją za ramię odwracając w swoją stronę. Jego źrenice były rozszerzone, więc Chelsey była niemal pewna, że niedawno wziął narkotyki.

— Nie będziesz się tak zachowywać w stosunku do mnie — poinformował, ale jego głos tym razem sprawił, że Chelsey poczuła strach. Jego dłoń uderzyła w jej policzek z ogromną siłą tak, iż dziewczyna upadła. 

Nie wiedziała, skąd w tym staruszku tyle siły. Jego organizm, wyniszczony alkoholem i innymi używkami, trzymał się słabo. A mimo to, narkotyki dodawały mu bardzo dużo siły. 

— Będziesz mnie słuchać — wypowiadając te słowa, znaczenie się przybliżył. Znowu złapał ją za ramię i podniósł z podłogi. – Będziesz chętna i gotowa na każdą noc ze mną – wyszeptał groźnie wprost w jej ucho. – Będziesz moją dziwką, czy Ci się to podoba czy nie – puścił jej ramię, a następnie odwrócił się i wrócił na swoje miejsce. 

Chelsey nie miała ochoty już jeść. W głębi duszy wiedziała, że tak będzie, ale kiedy on ją uświadomił, poczuła się jak najgorsza i nic nie warta osobą.

Odwróciła się i biegiem ruszyła w górę po schodach. Nogi jej się plątały, ale mimo wszystko się nie zatrzymała. Kiedy była na najwyższym piętrze, zaczęła szarpać za wszystkie klamki, lecz żadne z drzwi nie były otworzone.

— Chelsey, mówiłem Ci, że masz być grzeczna — krzyknął. Słyszała jak jego kroki były coraz bliżej. Panicznie zaczęła się rozglądać. 

Na końcu korytarza na ścianie wisiała skrzyneczka z kluczami. Jej nogi samodzielnie wykonała ruch, kierując ciało w tamtą stronę.

Wyjęła pierwszy klucz, jaki wpadł jej w ręce i spojrzała na rozpiskę. Drzwi znajdowały się w połowie korytarza. Jednak nie było czasu na szukanie innego. Wszystko robiła trzęsącymi się dłońmi. Wsunęła klucz w zamek i spojrzała na schody.

Stał tam.

Przypatrywał jej się z niemal aroganckim uśmieszkiem. Serce dziewczyny zaczęło wybijać nienaturalnie szybkie tempo.

Zaczęła nim przekręcać, ale on ani drgnął.

— Jeśli otworzysz te drzwi, twój brat umrze — powiedział. Chelsey zatrzymała swoje paniczne ruchy i znowu spojrzała na tego potwora.

— Nie zależy mi na nim — wypowiadając te słowa, przekręciła klucz. Szybko weszła do pomieszczenia i zamknęła ponownie zamek.

Rozejrzała się po pomieszczeniu. 

Zwykły pokój, zapewne dla gości.

Nie była idiotką, przewidziała, że dosłownie po chwili mężczyzna zacznie szarpać za klamkę.

Jednak wtedy pod drzwiami było już biurko, a do wanny napuszczała się woda, na wszelki wypadek, gdyby postanowił ją odłączyć. Wzięła z łóżka kołdrę i prześcieradło i zamknęła się w łazience. 

Po pewnym czasie usłyszała strzał i trzask zamka, który najwydoczniej został trafiony.

– Malutka, nie chowaj się — wykrzyknął, niemal uspokajającym tonem.

– Zostaw mnie — odpowiedziała mu przez drzwi.

– Dobrze. I tak muszę jechać do kontrahenta. Nie mam czasu teraz cię karać. Zrobię to później — obiecał.

Odszedł od drzwi, zostawiając dziewczynę samą.

Po pewnym czasie z jej oczu wypłynęły łzy bezsilności i strachu, które ściskało jej serce.

***

Co powiecie na to, żeby przez ten najbliższy tydzień nie pojawił się żaden rozdział, a w sobotę (30.07) zrobiłabym maraton sześciu rozdziałów?

Miłego dnia
Całuski

T.E.M.I.D.A. |18+ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now