Rozdział 23

487 32 40
                                    

— Jestem — powiedział, wchodząc do swojego domu.

— To dobrze. Siadaj. Moja wnuczka — zaczął, patrząc na sufit, ale kiedy spojrzał na swojego rozmówcę przerwał. — Nie, najpierw usiądź — rzucił oburzonym tonem, że mężczyzna nie wykonuje jego poleceń. — Moja wnuczka właśnie wyszła za mąż.

W tym momencie Reece cieszył się, że dziadek kobiety zmusił go do zajęcia pozycji siedzącej.

Poczuł, że całe jego ciało staje się jak z waty. Nie był zdolny do wypowiedzenia nawet najprostszych słów, więc pogrążony w otchłani emocji, milczał.

— Powiedziała, że sama chcę Ci to wytłumaczyć. Uwierz mi, nie chciała tego. Pozwól jej wytłumaczyć wszystko i wspieraj ją. Przede wszystkim teraz.

***

— Czemu nie jesteś dziewicą? — krzyknął, wychodząc z niej. Wstał z łóżka, patrząc na jej ciało z góry.

Była już wykończona. Najpierw rozbierał ją z każdego możliwego materiału. Następnie znaczył jej ciało malinkami. A teraz, zgodnie z jego obietnicami, chciał ją pieprzyć, jednak coś go powstrzymało. A tym czymś był brak dziewictwa.

Miała być czysta. Gotowa dla niego.
A jednak taka nie była.

— Jeżeli z kimś uprawiałaś seks, lepiej żebyś popełniła samobójstwo już teraz. Zabiję cię najbrutalniej jak będzie to możliwe, a potem znajdę tego lalusia, który zabrał co moje — wypowiedział, pochylając się nad nią, żeby te słowa wypowiedzieć wprost w jej ucho. Ciało  dziewczyny przeszedł dreszcz.

— Nie. Przecież znam swoje obowiązki. To nie tak — zaczęła zaprzeczać. Nie mogła narażać Reece. — Nie wiesz, że są takie rzeczy jak tampony? Kiedyś pewien ochroniarz taty kupił mi za duży rozmiar. Tak, to musiało być to.

Jej tłumaczenie było chaotyczne. Strach sprawiał, że zaczęły jej się trząść ręce, a zaraz potem całe ciało.

Po policzkach płynęły łzy, a oddech stał się płytki i częsty.

— Nie wiem czy Ci wierzę, ale twoje ciało jest tak apetyczne, że na razie wolę je wypróbować. Chcę Cię pieprzyć, jak powinien to robić prawdziwy mężczyzna — odparł, przejeżdżając językiem po swoich wargach.

Ponownie wszedł na łóżko, a myśli Chelsey automatycznie opuściły jej ciało. Czasami przez mgłę dochodził do niej jego dotyk, ale już po chwili stawał się tylko rozmazanym uczuciem, gdzieś wewnątrz niej.

Dopadła ją obojętność nawet wtedy kiedy coś do niej powiedział, a potem uderzył ją w twarz.

Myśli nie wróciły na swoje miejsce, a dusza nadal była w wymarzonym raju. Tutaj wszystko było na swoim miejscu. Promienie słońca gładziły jej twarz, a lekki wiaterek owiewał całe ciało. Nie było wokół niej nikogo, ale jej się to podobało. Miała w końcu chwilę dla siebie.

Kiedy uderzył ją po raz kolejny, tym razem mocniej, otworzyła oczy. Napotkała od razu wkkurzony wzrok mężczyzny. Serce ścisnęło się boleśnie, jakby ktoś chciał z niego wycisnąć całą krew. Myśli zaczęłu powracać.

Zaczęła odczuwać ból policzków i automatycznie podniosła dłonie by je pomasować.

— Moja malutka dziewczynko, jeśli dowiem się, że z kimś się pieprzyłaś, pozwolę cię wyruchać wszystkim mężczyznom w tym domu — słowa rozbrzmiał po pokoju, a już w następnej chwili jego biodra na powrót zaczęły ruszać się w wybranym przez niego rytmie.

***

Noc mijała bardzo powoli.

Czarne ramię ciągle ciągnęło ją w swoją stronę, nie pozwalające się wybudzić. Topiło ją w jej strachu i obawach. Przybierało najróżniejsze formy.

Czuła, że dłużej już nie wytrzyma. Łzy płynęły po policzkach, a ona nie mogła nic z tym zrobić.

Jej myśli obracały się w te najgorsze.
Nawet Reece w jej snach stawał się potworem, który nie chciał jej po tym co wydarzyło się tego popołudnia.

Pragnęła znaleźć się gdzieś gdzie niczego nie ma, gdzie jest tylko cisza. Może ta pustka uciszyłaby krzyki, jak bezwartościowa się stała. Chciała tylko tego by to wszystko zniknęło. By już nic jej nie dotyczyło. Mogła zniknąć nawet ona, jeśli te myśli miały przestać ją nawiedzać.

Ale niestety nic nie potrafiło ich uciszyć. Te myśli wgryzały się w duszę, nie pozwalające dłużej normalnie się zachowywać. Były niczym niszczycielski młot sprawiający, że nawet najsilniejsza osobowość potrafiła rozpaść się na miliony, a może i miliardy kawałków.

***

Kiedy rano się obudziła czuła jak każdy mięsień w jej ciele pali żywym ogniem.

Nie potrafiła podnieść nawet powieki, a co dopiero ręki czy nogi. Jednak kiedy poczuła na sobie czyjeś ręce, otworzyła oczy.

— Wstawaj, malutka, idź się doprowadzić do porządku. Potem przyjdź na śniadanie. Będę czekał w jadalni.

Koszmary, które w nocy tak ją wykończyły, były niczym w porównaniu z tym co poczuła w momencie, kiedy stanęła naga przed lustrem.

Przejechała spojrzeniem przez swoje zasinione ciało. Nawet nie wiedziała, kiedy ją tak pobił. Ból zaczynała odczuwać dopiero teraz.

Uniosła wzrok wyżej i spojrzała sobie w oczy. Były puste. Nie wyrażały nic.

Nie mogła dłużej na siebie patrzeć. Była taka żałosna. Jej matka miała rację. Była brzydka, a teraz splamiona. Czuła, że Reece na pewno nie będzie jej takiej chciał.

Nie mógł chcieć.

Zasługiwał na kogoś lepszego od niej. A ona była zerem. Nic nie wartym zerem.

***
24.07.2021~24.07.2022
Równy rok temu zaczęłam pisać...
Rok temu postanowiłam zacząć najlepszą drogę mojego życia. Dziękuję, że w niej towarzyszycie. Nie ważne czy od samego początku, czy od późniejszego okresu. Wszystkich kocham jednakowo mocno... <3

Miłego dnia
Całuski

T.E.M.I.D.A. |18+ ZAKOŃCZONENơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ