Rodział 45

432 20 17
                                    

Drzwi otworzyły się po kilku sekundach. Reece najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ponieważ wyraz jego twarzy na to wskazywał. Jednak zamarł w bezruchu widząc twarz swojej miłości.

Żadne słowa nie chciały wyjść z jego ust, nie był w stanie zmusić się do wykonania tej czynności. Tylko ciągle patrzył w jej piękne oczy, w których tyle razy się topił, odnajdując sens życia. A ona patrzyła się wprost przed siebie i  nie potrafiła zebrać myśli, z którymi do niego przyszła.
Po tej chwili, w której trwali w zawieszeniu, rzuciła się na niego. Objęła ramionami jego szyję, a on położył swoje dłonie na jej pupie, przez co mogła zacisnąć swoje nogi na jego biodrach.

Tak bardzo brakowało jej jego dotyku, lecz dopiero czując pod palcami jego skórę zdała sobie z tego, tak naprawdę, w stu procentach, sprawę.

Kiedy go dotykała, Reece czuł, że w końcu dostał upragniony prezent.

— Krabiku — wyszeptał, przyciskając ją mocniej do swojego ciała. — Tak długo czekałem.

Jego dłonie dotykały jej skórę z namaszczeniem, niosąc w sobie wielką miłość.

Tego dnia jeszcze wiele razy wyszeptał, że ją kocha. Przede wszystkim wtedy, kiedy całował każdy centymetr jej ciała. Leżała pod jego ciałem, które na te kilka godzin złączyły się w jedność.
Razem z duszami, które przez kilka miesięcy, pogrążone w żałobie, się rozłączyły. Lecz to miało już nigdy nie powrócić. Już na zawsze mieli trwać razem.

***

Minęło kilka miesięcy, w czasie których Chelsey i Reece wrócili do swojej miłości.

Ostatnia noc spędzona w rezydencji Kiry wprowadzała młodą parę w uczucie zadumy i melancholii. Tyle tutaj osiągnęli, pomimo tych wszystkich problemów, przeszkód i miesięcy w stanie wycofania, na nowo odbudowali swoją relację. Polubili też Kirę i Niko, którzy tak bardzo im pomogli w najgorszym okresie dla nich. Chcieli zapamiętać to miejsce jak najlepiej, więc w tej nocy, niczym młodzi nastolatkowie, wyszli oknem po cichu uciekając.

Nie wiedzieli, gdzie idą, ale tak bardzo pragnęli zaznać choć trochę szczęścia i tej beztroski…

Po pewnym czasie śmiechów, przepychanek dla żartów i pocałunków, dotarli na boisko. Wielka przestrzeń zaparła dech w ich piersiach. Wyzwalała w nich uczucie wolności, a pomysły same pojawiały się w głowie. Ta przestrzeń pozwalała przekazać miłość.

— Kocham cię krabiku — wykrzyczał Reece w ferworze emocji.

— Kocham cię, reece — odkrzyknęła Chelsey, zarzucając swojemu ukochanemu ręce na szyję.

Połączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Przekazywali sobie wszystkie swoje uczucia. Miłość, oddanie, wierność.

Po zakończeniu namiętnego i tego pełnego pasji pocałunki usiedli na zielonej, lekko wilgotnej trawie.

Czemu tao właściwie zostałeś sędzią?  Zapytała podnosząc wzrok na gwiazdy

— Nie wiem — wzruszył ramionami, choć Chelsey nie mogła tego zauważyć.

— Pewnego dnia byłem u swojej mamie w pracy — zaczął opowiadać. — W księgarni. Patrzyłem na dziewczynę, a do mojej głowy same cisnęły się osądy wobec niej. Była typową kujonką — wtrącił, by nakreślić bardziej sytuację. — Do tej pory nie wiem czy to było tak widać, czy ten Pan był jasnowidzem, ale pewien mężczyzna podszedł do mnie i zaczął tłumaczyć. Do tej pory pamiętam jego słowa. Mówił, że ludzie nigdy nie wiedzą wszystkiego a i tak oceniają i stają po czyjejś stronie. W myślach zgadzałem się z nim, ale ciągle mówiłem mu, że nie rozumiem. Wtedy rzucił mi wyzwanie, stwierdził, że jak tak bardzo lubię oceniać ludzi, mam zostać sędzią. Zostałem — powiedział z uśmiechem. Chelsey przeniosła swój wzrok na twarz mężczyzny.

T.E.M.I.D.A. |18+ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now