Rozdział 46

477 21 25
                                    

— Akcja ma być sprawna. Policja zablokuje przejazd mamy zaledwie dziesięć minut, a w tym czasie musimy odciągnąć nasz cel odpowiednio daleko.  Z resztą, wszystkie szczegóły znacie, więc do roboty. Oczekuję, że wszystko potoczy się tak, jak tego oczekuję — rzuciła Chelsey, powoli mając już dość wszystkiego.

Przez ostatnie dwa tygodnie siedziała wraz ze swoją małą grupą i planowali napad na Skylera. Musieli wykraść i przestudiować jego spotkania i wyjazdy, zarówno te prywatne jak i zawodowe. Następnie musiała się dogadać z aktualnym szefem tych rejonów, by mogła wymierzyć sprawiedliwość. Nie mogła dokonać napaści na niego na jego terytorium, to było za duże ryzyko, którego za nic w świecie nie chciała ponosić.

A na sam koniec pozostały rozmowy z policją, która bardzo opornie podeszła do tego zadania. O ile nie zamierzali zabraniać jej takowych akcji, tak propozycja zaangażowania w nie policji było dla nich ciosem poniżej pasa.

Lecz dla niej to właśnie oni byli jedyną szansą na powodzenie akcji. Grupka dwudziestu mężczyzn nie mogła wiele zdziałać w otwartej walce, a już na pewno nie z tak wielkim Bosem, działającym nie tylko na rynku narkotykowym, ale też rynku alkoholowym, czy handlu żywym towarem.

— Ruszamy, wszystko ma być zgrane co do sekundy. Nie chcę stracić przywileju zemsty na nim, a to jedyna taka szansa. — Podkreśliła wsiadając do czarnego suva.

Całą drogę czuła w sobie niewyobrażalną chęć dopełnienia zemsty. Co gorsza ten płomień w niej kusił ją by zrobiła to już, natychmiast. Jakby to dziesięć minut miało sprawić, że przestanie istnieć, a swojej zemsty nie dokona.

Mknęli autostradą, wszyscy czuli na sobie odpowiedzialność za wypełnienie misji. Kiedy trzy auta zatrzymały się na poboczu, ona nacisnęła jeszcze mocniej pedał gazu. Gwałtownie zahamowała, o mało nie wpadając w poślizg, słysząc głos policjanta w krótkofalówce. Dobrze wiedziała, że akcja właśnie ruszyła a ją dzieli już dosłownie kilkadziesiąt sekund od wymierzenia sprawiedliwości temu, który skrzywdził ją niemalże doszczętnie. Ból zakuł jej serce, a umysł wypełniły wspomnienia, których starała się otrząsnąć, jednak nie mogła. Pięści zacisnęła mocno na kierownicy jakby to była jej jedyna i zarazem ostatnia deska ratunku, oczy wypełniły się łzami gorzkimi i bardzo bolesnymi. Płuca odmówiły, by wzięła oddech. Zaczęła się dusić. Jak przez szklany mur usłyszała krzyki dochodzące z krótkofalówki.

Obraz, jeden po drugim, pojawiały się przed jej oczami.

Kiedy, niczym porcelanową lalkę, bez skrupułów, rozbijał ją na drobne kawałeczki. Pozostawiając jedynie popiół i szklane okruchy, które tak boleśnie wbijały się w jej umysł i ciało.

Kiedy w jej wewnętrznym świecie toczył się huragan wspomnień w zewnętrznym pojawiały się obrazy niczym z piekła.

Pociski, które przecinały z cichym sykiem powietrze. Piski opon, które były dla uszu niczym ostre ostrza. I ten bałagan nad którym nic, oprócz diabła, nie było w stanie zapanować. Każdy bez celu krzyczał, niektórzy prosili o pomoc, inni nie wytrzymując bólu mdleli. Auta wpadały w poślizgi, karoserie uderzało o siebie.

A ona nadal trwała w swoim umyśle, mocno zaciskając powieki. Horror ponownie rozgrywał się w jej głowie. Fala bólu zalała jej ciało, przypominając ten ból, kiedy po pierwszym gwałcie, szorowała i drapała swoje ciało bez tchu. Dobrze pamiętała jak bolało ją krocze i całe ciało, na którym zaciskał swoje brudne dłonie.

Po jej policzku spłynęła jedna samotna łza. Choć pod powiekami miała ich więcej, tylko jej pozwoliła wypłynąć.

Z tej ciemności wyrwał ją dopiero czyjś dotyk. Łagodne ruchy dłoni przesuwały jej kosmyki, sprawiając że w końcu mogła zaczerpnąć powietrza.

T.E.M.I.D.A. |18+ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now