wgłębiny

23 8 1
                                    


ciemność bordowa syta do głębi
ziemistymi wierszami
bitumiczna
przewarstwia niepokój
który skrapla się teatralnie na powiece okna
duszą oleistą 

przeszłość zatarta ścierana 
sama z siebie
pusta przestrzeń żółtego palimpestu
obłok blasku zduszony
rzuca się na cień liter
stłoczonych pod ścianą
bezforemnych jak wycięty z nieba ptak
nieruchomych jak nenufar na jeziorze 

litery nasiąkają niepokojem
spijają cienie 

układają się we wspomnienie
kruche rozmazane wynaturzone
pozbawione kontrastu
kontekstu
liniatur podkreślonych
spojrzenia pobieżnego aprobatą 

układają się we wspomnienie
dziecka niewyraźnego jakby
wrysowanego w tapetę
wymyślonego dookoła kwiatów
jak jedna z waz
dziecka
bezforemnego jak myśl wycięta z imaginarium
nieruchomego jak retrospekcja strachu
dziecka
o stopach z dywanu 
spojrzeniach z kamieni
i słowach z ciszy pokojów opuszczonych 

kreacja siebie po ciemku i na oślep
konstatacją własnego nieistnienia i na odwrót 

znów słowa otwieram i zatrzaskuję
przeszłością

seans chimerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz