niemożliwie zręcznie
mam w sobie zaklętą niezręczność
wymawiam ją z powrotem
do niewiedzy niepamięci wybiórczej
do przepaści między spojrzeniami
do gestów nieszykownych zagubionych
w palczastej pajęczynie
tak jak było napisane
w instrukcji obsługi
która sama mi się przeczytała
i tak już instynktownie mam
wykręcone płuca oddech wyszczerbiony
puls słowa kluczący
zamęt dookoła kostek więc
przywróć mnie światem
o sklepieniu różowym idealnie skrojonym
powiedz coś kwieciście
by słowa przesiąknęły pyłem sztuki
nakarm tęsknotę zaciszną herbatową
i
wymaluj tę zręczność którą
masz w sobie zaklętą tak
możliwie niezręcznie
bo kłamstwem oczywiście ale
jakże poetyckim
CZYTASZ
seans chimer
Poetryzwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł